Ona ma imię

1.5K 69 4
                                    

- twoi przyjacele jakoś nie bardzo za mną przepadają co?- spytał Alan gdy siedzieliśmy już u niego w salonie. Miał bardzo ładne mieszkanie ale powiedziałabym, że może za bardzo... sterylne? Wszystko było do siebie idealnie dopasowane. Ciekawa jestem czy urządzał je jakiś dekorator czy to on ma tak dobry gust?
-ja za tobą przepadam- wypaliłam bez zastanowienia i oblałam się rumieńcem. Boże debilko jeszcze mu wyznaj miłość i błagaj aby już teraz zrobił sobie z tobą gromadke  dzieci. Na szczęście Al wziął to za żart i uroczo się zaśmiał
- to wiem Aniele. Mi bardziej chodziło o te chinke, robi taką straszną minę gdy mnie widzi- znowu się zaśmiał
- ona ma imię- zauważyłam.
-mało istotne- jego ton jeszcze nigdy nie był tak chłodny i obojętny- robimy ten popcorn? Czy nie?- spytał z uśmiechem na ustach. I jak można być na niego złym? 
- czy może wolisz iść do jakiegoś klubu?- spytał po chwili a ja wzruszyłam ramionami
- jak wolisz- powiedziałam i już po chwili byliśmy w drodze na dyskoteke. Dziwnie się czułam,  jeszcze nigdy nie byłam w klubie bez przyjaciół.  Nigdy nawet nie pomyślałam aby wybrać się gdzieś bez nich.

Nie piłam wcale dużo,  Alan zamówił mi kilka drinków, a ja już ledwo stałam na nogach.
- coś jest nie tak- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. 
- źle się czujesz? Chodź wyjdziemy na powietrze- i delikatnie pociągnął mnie w stronę wyjścia. Jednak na dworze wcale nie było lepiej, w głowie kręciło mi się gorzej jak na karuzeli.
- lepiej?- spytał a ja tylko pokiwałam przecząco głową i teraz prawie nie krzyknęłam widząc znajomą twarz. W porę jednak się opanowałam i mocno przyciągnęłam do siebie Alana wbijając się w jego usta. To nie może być prawda! Błagam!
Alan oddał pocałunek lecz po chwili delikatnie się odsunął
-stało się coś? -
- muszę wracać- powiedziałam tylko widząc taksówkę, on chciał powiedzieć coś więcej lecz mu przerwałam
- później ci wszystko wyjaśnie- dodałam i chwiejnym krokiem weszłam do taksówki. Szlak by to wszystko.  Wiedziałam po prostu wiedziałam.

W pewnym momencie wyszłam i dopiero teraz zrozumiałam gdzie tak właściwie przyjechałam. Dom Mark'a. Tu wszyscy mieli dziś nocować. Ona pewnie też tu jest ale teraz po prostu mi to wisi.
Weszłam do domu bruneta bez pukania, wiedziałam, że jego starsi mają dziś dyżury w szpitalu.  Weszłam i od razu musiałam podtrzymać się ściany.  Co się kurwa dzieje?
- Hope?- Czy to akurat Niall musiał wyjść sprawdzić kto przyszedł?  Przecież to nie jego dom.
- pomóż mi Niall- wybełkotałam i tak po prostu osunęłam się po ścianie tracąc przytomność.

***
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą niesamowicie niebieskie tęczówki
- Holi? Brałaś coś?-
- nie ruszam narkotyków Niall, a teraz odsuń się trochę, bo zabierasz mi tlen- powiedziałam .  Dopiero zauważyłam że obok mnie siedziała też reszta.
- zemdlałaś. Może wezwiemy karetkę?  Może to coś z nerką?- pytała Stella
- widziałam mojego ojca. Szedł pod rękę z sekretarką. Oboje byli pijani- te słowa wypowiedziałam na jednym wdechu a oni spojrzeli na mnie smutnymi spojrzeniami.
- .co mam robić?  Muszę to powiedzieć matce, ale jak? - załamałam się.  Co my teraz zrobimy?  Jak on mógł zrobić coś takiego matce?
- Hope, uspokój się i opowiedz nam po kolei co dokładnie widziałaś- no więc opowiedziałam. Dokładnie opowiedziałam jak mój szanowny tatuś Luke szedł chwiejnym krokiem pod rękę ze swoją asystentką. Jak ona się tam nazywała? Ania? Anne? Ana? Chuj ją tam wie.
- teraz póki co nie ma sensu o tym myśleć,  źle wyglądasz, lepiej będzie jak się położysz- Stella nie dawała za wygraną
- piłaś?- spytał nagle Niall, wszyscy patrzyliśmy na niego a on ponownie spytał czy piłam
- dwa drinki to chyba nie zbrodnia-
- dwa? A przewróciłaś się w progu. Może to nawet nie był Luke- Czy Niall usiłuje mi właśnie wmówić,  że nie wiem jak wygląda mój starszy?
- czyli co według ciebie miała omamy?- Josh o dziwo stanął po mojej stronie a ja nie miałam już sił na kłótnie więc spowrotem położyłam głowę na poduszce i usunęłam na niewielkiej kanapie. 

***
Rano zawroty głowy były mniejsze ale nadal były i nie było to spowodowane kacem. Nasza strona ruszyła a już jutro rozdamy ulotki w całej szkole, każdy przeczyta choć kawałek.  Wiem jacy ciekawscy są ludzie.
- powinniśmy pójść na deski- powiedział Mark przy śniadaniu.  Panowała taka cisza że słychać było nawet brzęczenie muchy latającej nad naszymi głowami. 
- tak w sumie to dobry pomysł,  dawno tego nie robiliśmy- ucieszyła się jak dziecko. Od tej afery z gazetą chodziła jakaś przygaszona. Dobrze było widzieć ją spowrotem taką. 
- odpadam. Muszę pogadać z matką- wyjaśniłam
- jesteś pewna?- spytał Josh
- to na fale pójdziemy jutro po budzie. Wezmę Marry a ty Alberta- wiedziałam, że Niall celowo przekręcił imię chłopaka
- Alana- grzecznie poprawiłam kumpla- zbieram się i tak już pewnie bede miała kłopoty-
- odwioze cię- i zanim zdążyłam zaprotestować już siedziałam w samochodzie wujka Matta.
- wozisz się autem tatusia-
- ty wozisz się z nim ze mną- zauważył . Nigdy nie byłam dobra w te nasze dogryzanie ale ostatnio to przedszkolak by mnie pobił. Machnęłam tylko ręką i oparłam głowę o szybę. 
- tylko nie zaśnij, mam dość noszenia cie jak na jedną dobę- pezwróciłam oczami ale i tak powieki stawały się coraz cięższe.
- uparciuch- usłyszałam jeszcze tylko to jedno słowo o całkowicie odplynełam.

Zostaw mnie (PM3)Место, где живут истории. Откройте их для себя