10

2.2K 128 9
                                    

Nie lubię gdy ktoś porównuje mnie do matki, Niall doskonale o tym wie, jednak robi to dość często. To nie tak, że nie kocham własnej mamy czy coś w tym stylu, uważam po prostu, że jestem pod niej zupełnie inna, ona jest taka porządna, poukładana, stanowcza, poważna i milion innych cech, których ja nie mam i nigdy mieć nie będę, a wygląd? no dobrze może i obie jesteśmy blondynkami, ale ja na prawdę nie przypominam własnej mamy i koniec i kropka. Nie wiem czemu rano tak się wściekłam na te dwójkę, po prostu ostatnie zachowanie przyjaciela jest ...ciężkie, raz jest smutny, raz wesoły, raz mnie wkurwia a innym razem jest stanowczo zbyt blisko, już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, no i jest jeszcze Stella i Josh. Zawsze myślałam, że brunetka jest jedną z tych dziewczyn, które dziewictwo stracą dopiero po ślubie, a teraz dowiaduje się, że straciła je z naszym kumplem. Mam prawo się w tym wszystkim gubić prawda?

Po lekcjach po ra kolejny wściekłam się tego dnia na maksa, wróciłam do domu jaby nigdy nic i co? nie mogę do niego wejść, nie mam klucza, a matki i dzieciarni nie ma, i może mi ktoś powiedzieć jak mam się nie denerwować? nie mogła do mnie napisać, że ich nie będzie? albo zadzwonić?

- halo gdzie ty jestes?- zapytałam matki gdy wrescie odebrała telefon

- no jak to gdzie? gdzie ja mogę być Holi? w pracy, mam tonę zaległości, a jutro jużmateriały idą do druku, zejdzie mi na pewno do nocy, mogłabyś ugotować coś na szybko rodzeństwu?- to raczej nie brzmiało na prośbę, pewnie nawet bym to zrobiła ale...

- nie mogę- powiedziałam

- Hope u licha, co się z tobą ostatnio dzieje co? masz jakieś problemy?- zapytała, o tak, to cała matka, serio myśli że będę mówić jej o swoich problemach i to przez telefon?

- co jest ze mną? stoję jak debilka przed własnym domem, bo matka mi nie powiedziała, że nie będzie jej jak wrócę ze szkoły, nie ważne idę do Stelli, pa- rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni kurtki. Miałam już na prawdę gdzieś czy będę miała kłopoty czy nie, jest piątek a jedyne na co mam ochotę to położyć się spać, starzeje się, westchnęłam i kopnęłam kamyk, który leżał przede mną na chodniku

- co zrobił ci ten maleńki kamyczek?- zapytał głos za mną, a ja od razu odwróciłam głowę by dostrzec kto komentuje moje poczynania.

- Alan- powiedziałam cicho podchodząc o krok bliżej towarzysza, wyglądał jak zwykle niesamowicie, niby miał na sobie zwykłą czarną koszulę i jeansy, a wyglądał przy tym tak bosko, że omal nie rzuciłam się by go pożreć, że co ? Odsunęłam na bok moje chore myśli

- hej, coś się stało?- zapytał i uroczył mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów- no wiesz, nikt bez powodu nie atakuje biednych kamyczków- zaśmiał się i staliśmy już twarzą w twarz.

- zły dzień- powiedziałam starając się o jakiś krzywy uśmiech

- kawa? herbata?- spytał

- tu raczej nie pomoże kawa czy herbata wiesz- powiedziałam

- lody są dobre na wszystko, coś nie tak z przyjaciółmi?- zapytał pamiętając jak opowiadałam o moich czterech najlepszych przyjaciołach

- nie nie, wszystko dobrze, zadzwonię tylko do nich że mnie nie będzie i możemy iść- powiedziałam.

***


julia :

Znowu to samo, dochodzi dwudziesta druga a tej dziewczyny znowu nie ma, od czego ona ma ten telefon? od czego ja się pytam!?

- dzieciaki jadę po Holi!- krzyknęłam do trojaczków, którzy byli tak zajęci grą na xboks'ie że nawet nie zauważyli gdy weszłam do salonu, wzięłam kluczyki od samochodu i poszłam do garażu. Na szczęście Matt nie mieszkał wcale tak daleko,wiedziałam że poszli z Haną na jakąś kolacje i zapewne zejdzie im do rana, tacy właśnie oni są, a Niall jak to Niall na sto procent zrobił jakąś imprezę, gdzie zrobiliśmy błąd wychowując nasze dzieci? Podjechałam pod dom i odetchnęłam z ulgą nie słysząc głośnej muzyki, może powinnam raczej się zaniepokoić? Zapukałam do drzwi, ale nie słysząc odzewu po prostu weszłam.

W domu panowała cisza, jedynie z salonu dobiegały jakieś szmery, zacisnęłam dłonie w pięści bojąc się co tak zastanę i weszłam. Zdębiałam na samym progu, na sofach siedziała cała czwórka z wyjątkiem mojej córki i tak po prostu z popcornem w ręku oglądali jakiś film.

- ciocia- zdziwił się Niall i od razu wstał poprawiając swoja koszulkę i otrzepując spodnie z resztek przekąski

- gdzie ona jest?- spytałam już nieźle zbita z tropu

- kto? Hope? nie widziałem jej cały dzień- powiedział i na jego twarzy również zauważyłam teraz niepokój

- nie żartujesz? a wy ? Josh? Mark? Gdzie jest Hope?- spytałam, starałam się być spokojna ale cała się trzęsłam ze złości

- myśleliśmy że śpi w domu, po szkole poszła prosto do domu, a potem nie odbierała telefonów, więc nie nalegaliśmy wie pani jaka ona bywa- powiedziała Stella, rozumiałam o co jej chodzi, znałam Holi nie od dziś wiedziałam jaka wredna potrafi być jak ktoś coś na niej wymusza.

- powiedziała mi że idzie do Stelli, nie miała klucza od domu - powiedziałam

- nie było jej u mnie - powiedziała brunetka

- nie ma jej w domu? ani tutaj? gdzie ona kurwa jest!?- warknął chłopak

- Niall!- upomniałam go ale on jakby nawet mnie nie słyszał po prostu wyjął telefon i zaczął dzwonić, zapewne do Holi

- Hope!? dzięki Bogu gdzie jesteś? jak to w domu? jest u mnie twoja mama gdzie ty byłaś? na lodach? co? chyba ciebie pogrzało!- warknął i nagle się rozłączył mówiąc do mnie tylko- ona jest już w domu, właśnie weszła-


***

Fakt, trochę się zasiedzieliśmy z Alanem, potem zabrał mnie do kina na świetny film, dawno nie bawiłam się tak miło, całkiem zapomniałam o calutkim świecie. Poszłam spać zanim matka wróciła, nie chciałam znowu słuchać jaką to jestem nie dobrą córką


Zostaw mnie (PM3)Where stories live. Discover now