Złamana

1.2K 67 4
                                    

Całą noc nie mogłam zasnąć, przekręcałam się z boku na boku, ciągle przed oczami miałam wściekłą twarz Alan'a. Boję się że zrobi on krzywdę komukolwiek z moich bliskich. Już o piątej rano byłam na nogach, a ponieważ spaliśmy w domu Stelli, nie wiedziałam co robić, więc długo po prostu nie robiłam nic i leżałam gapiąc się w sufit. Jednak mój brzuch zaczął coraz intensywniej dawać o sobie znać, domagał się jakiegokolwiek jedzenia. Odgłosy rozmowy słychać było już na korytarzu, kto u licha nie śpi o tak wczesnej porze? Wzięłam głęboki oddech i poszłam w stronę dobiegających głosów. Znalazłam się pod drzwiami do sypialni Stelli.
- im bardziej o tym myślę, tym większego bólu głowy dostaje- powiedział nagle Mark
- to prawda, Hope potrafi wkręcić się w nieźle bagno- powiedział Josh
- jak mamy jej pomóc?- spytała Stella
- mogę po prostu go załatwić - zaproponował Niall
- nie, nie możesz- weszłam do pokoju i usiadłam razem z pozostałymi na wielkim łóżku dziewczyny
- już nie śpisz?- zdziwiła się Stella.
- no, a wy? Nawet się nie położyliście racja? Wynoście się spać, jako zombie mi nie pomożecie- zaśmiałam się lekko
- to fakt, powinniśmy chociaż trochę odpocząć- przyznał Josh i po chwili wyszedł razem ze Stellą , czy oni znowu coś kręcą? A Issac???
- ja wiem że to zabrzmi okropnie ale postarajcie się nie wylądować w łóżku  co?- zaśmiał się Mark i wyszedł z pokoju zostawiając mnie i Niall'a samych w nieźle kompromitującej ciszy.
- idź spać Niall-  powiedziałam wstając z łóżka i odsuwając się na bezpieczną odległość
- czemu mi nie powiedziałaś ?- zadał to pytanie z takim bólem w głosie że aż zabolało mnie gdzieś w środku
- nie mogłam - tak to rozsądna odpowiedź
- nie ufasz mi - westchnął - Mark ma rację powinienem wyjść - ruszył do przodu ale go zatrzymałam
- bez sensu i gdzie pójdziesz ? Połóż się tu na łóżku, ja i tak już nie zasnę- i tak po prostu wyszłam, aby nie zdążył odmówić.

Gdy wreszcie udało mi się zjeść płatki z mlekiem dostałam wiadomość od Alana. Chciał się ze mną spotkać, teraz. Wiedział doskonale gdzie jestem bo kazał mi iść ulice dalej od miejsca zamieszkania Stelli. Nie mówiąc nic reszcie po prostu wyszłam z domu, ubierając na siebie jedynie buty i kurtkę. Po co miałam ich budzić skoro i tak nie mogliby pójść tam ze mną?

Dziesięć minut później byłam na miejscu ale po Alanie nie było śladu, długo jednak nie czekałam bo już po chwili przyjechał swoim nowym samochodem. Skąd on bierze tyle kasy?
- co to za sprawa o siódmej rano?- powiedziałam odważnie a on spojrzał na mnie uważnie, jakby sprawdzając czy wszystko ze mną dobrze, czy to na pewno jestem ja.

- mam propozycję Aniele- powiedział nagle a mi ciarki przeszły po plecach. Bałam sie co znowu mógł wymyślić
- i tak nie mam wyjścia prawda?- powiedziałam a on uśmiechnął się lekko
- wskakuj do wozu- nie podobał mi się jego ton,  a może po prostu byłam przewrażliwiona?
- koniec z wyścigami- zaczął i nagle usłyszałam ten charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi od samochodu.
- co robisz?- zadrżałam
- masz mnie za idiote na prawdę ?!- warknął i zatrzymał się na jakimś poboczu przy lesie
- idź na tylne siedzenia i sie rozbierz- powiedział nagle a ja zamarłam
- błagam cię Alan przestań - poprosiłam
- złamałaś zasady, więc ja też je złamie -
- jakie zasady?- popłakałam się
- masz podsłuch przy portfelu- nie musiał mówić nic więcej , wiedział doskonale o całej rozmowie bo portfel mam zawsze w kieszeni spodni. Kiedy on go zamontował?!
- błagam - wyszeptałam a on siłą wyciągnął mnie z samochodu i wepchnął na tylne siedzenia, w ułamku sekundy pozbył sie moich spodni, a ja nadal nie mogłam uwierzyć że to dzieje się na prawdę.
- nie chcesz tego robić Alan, nie jesteś taki- próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji
- próbowałem sobie wmawiać że jestem inny ale taki właśnie jestem Aniele, a ty skoro i tak już szmacisz się z kuzynem i Issaciem to ze mną też możesz - powiedział i mocno chwycił moje rece nad głową i cos przy nich majstrował, już po chwili miałam je przypięte kajdankami i nie miałam całkowicie jak się bronić. Teraz dopiero zrozumiałam że on nie żartuje
- cała moja- powiedział i jego ochydne wargi zaczęły mnie całować a ja starałam się tylko przekręcać głowę aby nie całował mnie w usta. Siedział na moich nogach, więc nie mogłam zrobić żadnego ruchu.
- błagam cię przestań! Zrobię wszystko! Okradne rodziców , dam ci tyle kasy że do śmierci nie będziesz musiał pracować - zapłakałam
- myślisz że mi chodziło o kasę? Te wyścigi miały tylko cię do mnie zbliżyć , nie potrzebuje żadnych pieniędzy, potrzebuje ciebie. Kocham cie- powiedział a ja zaczęłam płakać jeszcze bardziej gdy zaczął odpinać guziki od mojej guzik
- Alan przestań! Błagam cię przestań ! Jak możesz mnie kochać i tak mnie krzywdzić - krzyczałam ale on jedynie tylko uśmiechał się pod nosem, podniecała go ta cała sytuacja i wiedziałam że nikt mi nie pomoże . Nie tym razem.
- to chociaż mnie naćpaj- wreszcie na mnie spojrzał - nie chce tego pamiętać - to podziałało na niego i przez moment jego twarz się zmieniła ale już po chwili jego ręka wylądowała na moim gardle
- powiesz jeszcze coś a przysięgam że nie będę delikatny- warknął dusząc mnie. Nie powiedziałam już nic, wiedziałam że nie mam szans, mogłam tylko zamknąć powieki i czekać na najgorsze.

Po wszystkim odpiął mi kajdanki i wyszedł z auta rzucając krótko że mam się ubrać i wyjść. Było mi już wszystko jedno, bolał mnie każdy mięsień a głos odmawiał posłuszeństwa z powodu krzyku.
Już po chwili wyszłam z auta ale nie ruszyłam się nawet o centymetr. Po prostu stałam i czekałam na dalszy bieg wydarzeń.
- czyżbym wreszcie złamał pyskatą Hope?- zaśmiał się podchodząc do mnie a ja nadal się nie poruszyłam
- jak ty spojrzysz matce w oczy? Spałaś z mordercą Hope- powiedział i z moich oczu znowu poleciały łzy a go to najwidoczniej bawiło
- zastanawiam się co teraz z tobą zrobić - powiedział i podszedł do mnie zdecydowanie za blisko bo moje ciało zaczęło sie trząść.
- odwiozę cię do rodziców chcesz?- spytał i dotknął mojego policzka a ja zrobiłam krok w tył
- no no masz jeszcze siłę sie ruszać ?- zaśmiał się i nagle znowu naparł na mnie całym ciałem, odwrócił mnie do siebie tyłem i pchnął mocno na maskę wozu. Upadłam na nią a on zwinnie ściągnął mi spodnie i po raz kolejny wszedł we mnie brutalnie, tym razem nie krzyczałam, stałam po prostu czekając aż skończy.

Zostaw mnie (PM3)Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon