2-22

1.1K 50 1
                                    

- bierzecie rozwód?!- mama rozpłakała się na dobre, a ojciec siedział z zaciśniętymi pięściami po drugiej stronie stołu
- chcieliśmy żebyś wiedziała - powiedział ojciec poważnym tonem.
- zdradziłeś matkę ? Z tą rudą?!- podniosłam ton a matka nie wytrzymując rozbeczała się jak niemowle.
- nie tym tonem Hope!- warknął ojciec
- czyli zdradziłeś- oznajmiłam, czemu faceci są tak prymitywni? Ojciec wstał i bez zbędnego słowa po prostu poszedł na górę do swojego gabinetu, a matka już całkiem nie kontaktowała więc wstałam i wyszłam z domu. Nie mogłam wyjechać, nie teraz. Teraz musiałam znaleźć rudą lecz całkiem nie miałam pomysłu gdzie mogę ją znaleźć. Alan kiedyś wspominał, że to on odnalazł kochankę ojca, by zniszczyć moją rodzinę, wtedy w to nie uwierzyłam, ale teraz wszystko było jasne. Napisałam do Danny'ego, żeby jechał sam bo mam kilka spraw do załatwienia w mieście po czym ruszyłam na pociąg by jak najszybciej znaleźć się pod zakładem karnym.

Nie było łatwo zdobyć zgodę na widzenie, ale przy pozbyciu się wszystkich oszczędności strażnik zgodził się na dziesięciominutowe widzenie. Oddychałam głęboko czekając przy niewielkim stoliku na mojego oprawce. Byłam chyba jedyną zgwałconą dziewczyną która odwiedzała tego, który jej to zrobił. I to dwukrotnie, więc bez wątpienia coś ze mną jest nie tak.
Gdy wszedł czas jakby stanął w miejscu, a on uśmiechnął się bardzo szeroko widząc mnie tu ponownie.
- nie spodziewałem się Ciebie- przyznał- bardzo za tobą tęskniłem aniele- dreszcz przeszedł po całym moim ciele, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa, a on po prostu usiadł na przeciwko mnie. Był piękny, nigdy nie powiedziałabym o facecie, że jest piękny, co najwyżej mężczyzna może być przystojny ale piękny? Ale Alan nie był przystojny był właśnie piękny. Miał delikatne a jednak męskie rysy twarzy, oceanowo niebieskie oczy i pełne duże usta. Z jego niemalże białym włosami przypominał anioła. Jednak przeklętego anioła.
- skąd znasz Ane?- spytałam wprost nie owijając w bawełnę
- te kochankę Luke'a?- zaśmiał się, a mnie ciarki przeszły niemalże po całym ciele
- ona nie jest jego kochanką! - warknęłam
- co Ty pieprzysz dziewczyno? Mam nagranie z ich całej nocy i papiery mówiące o tym że Ana jest matką tego Twojego kochasia - utonęłam. W tym momencie po prostu utonęłam.
- nie wierzę ci- powiedziałam
- nie musisz-
- gdzie one są ? - spytałam
- możesz szukać, ale nigdy ich nie znajdziesz aniele-
- czego chcesz? Pieniędzy?- spytałam
- zostały mi dwa lata aniele. Wycofaj oskarżenie- powiedział
- że Co? Zgwałciłeś mnie! Powinieneś tu gnić do śmierci! - warknęłam
- spokojnie kochanie, ja to pamiętam nieco inaczej wiesz? W każdym razie jeśli chcesz te papiery i taśmę, zrobisz co mówię -
- a Ty ponownie mnie zgwałcisz? Czy tym razem zabijesz?- warknęłam
- wyjadę tak daleko, że już nigdy o mnie nie usłyszysz - przyznał a ja ani trochę mu nie wierzyłam. Jak inaczej miałam rozwiązać te wszystkie sprawy? Jeśli znowu spróbuje mnie dotknąć spowrotem znajdzie się w tym miejscu, a sądząc po jego zachowaniu, nie będzie chciał tu wracać. Boże dziewczyno co z tobą nie tak!? On Cię zgwałcił?!

- zgoda- powiedziałam nagle bez dłuższego namysłu
- wiedziałem że się zgodzisz, do zobaczenia jutro- powiedział i wyszedł z policjantem a ja ruszyłam do głównego komisarza złożyć podania i oświadczenie. Pytali mnie nawet czy jestem zastraszania i czy on mnie do tego namówił, cały czas tłumaczyłam im, że to moja decyzja. Takie było prawo, każdy mógł w każdej chwili odwołać zeznanie.

***
Wszyscy wrócili do akademików, a ja zostałam dalej w rodzinnym mieście. Przez całą noc wierciłam się na hotelowym łóżku nie mogąc zasnąć .

Rano od razu ruszyłam przed bramę więzienia, wiedziałam że o 9 wypuszczają więźniów, nie myliłam się bo właśnie o tej godzinie brama się otworzyła a z niej wyszedł blondyn.
Od razu mnie zobaczył i ruszył w moją stronę a ja modliłam się żeby się nie rozpłakać. Musiałam to zrobić, dla rodziców i dla Niall'a.
- jestem pod wrażeniem aniele- powiedział
- nie cukruj tylko mów gdzie są te papiery- warknęłam.
- gdzie mieszkasz?- spytał
- studiuje na chuj Ci to wiedzieć?! Mieliśmy umowę ! Mam wrócić i powiedzieć że zmusiłeś mnie do wycofania zeznania?!- spytałam
- zrobiłaś się strasznie nerwowa aniele, Masz wóz?-
- nie wsiąde z tobą Do auta, pojedziemy taksówką- i już po chwili jechaliśmy taksówką w nieznanym mi kierunku.
Wyjechaliśmy z miasta i zatrzymaliśmy się na skraju lasu, a mi ani trochę się to nie podobało, nie napisałam nikomu o tym gdzie jestem i z kim. Mądrze Hope, bardzo mądre posunięcie.

- po co przyjechaliśmy do lasu?- spytałam
- jesteś taka piękna gdy się złościsz, nieopodal jest domek mojego brata, tam wszystko ukryłem- i ruszył przed siebie a ja wzięłam głęboki oddech i poszłam za nim. W ciemny Las za kolesiem który mnie zgwałcił. Czy ja jestem normalna? Gdy nie patrzył schowałam do kieszeni duży kamień. Musiałam mieć cokolwiek by jakoś się bronić, gdy jednak zechce powtórzyć działania sprzed roku.

I faktycznie wśród drzewa stała nie wielka chatka, a ja poczułam dziwny chłód gdy weszliśmy do środka.
- tu twoja matka zabiła mojego brata- wskazał miejsce przy schodach w którym była dziwna brązowa plama.
- to jego krew-
- chce tylko taśmę i papiery Alan- powiedziałam - nic więcej. Przykro mi z powodu tego co spotkało Cię w życiu ale już wyrownaleś rachunki nie pamiętasz?!- warknęłam
- przyniose je- już po chwili wrócił z jakąś teczką i płytą od razu podając je mi. Otworzyłam teczkę a z niej wysypały się papiery, papiery dotyczące adopcji chłopca imieniem Niall. Na samym dole widniał podpis Any którym zrzekała się praw do dziecka i twierdząc, że ojciec dziecka nie żyje.
- na taśmie jest nagranie z klubu w którym był twój ojciec tego dnia gdy ruda podała mu narkotyk-powiedział a ja spojrzałam na niego zdziwiona
- narkotyk? Odurzyła go?!- a on tylko pokiwał głową.
- skąd właściwie ją znasz? -
- sama mnie znalazła, obiecała pomóc w zemście - wzruszył ramionami
- potrzebuje kasy- powiedział nagle a ja zamarłam
- że co?!-
- jak mam wyjechać nie mając kasy?!- warknął na co ja trochę się przestraszyłam
- ile
- pięćdziesiąt kawałków. Co to dla Ciebie? Jeden wyścig albo poproś starszych- nic nie rozumiał
- musisz jechać ze mną do akademika- oznajmiłam i już po chwili siedzieliśmy w pociągu. Nie miałam żadnego planu ale wiedziałam kto będzie mógł pożyczyć mi taką sumę. Byłam wykończona a przy tym psycholu nie mogłam nawet na chwilę zmrużyć oczy. Tak bardzo się go bałam. Nie mogłam zabrać go do akademika, bo ktoś ze znajomych mógłby go zobaczyć, musiałam znowu wykupić hotel w którym kazałam mu czekać.
- masz godzinę, jak nie to pójdę do Twojego kuzynka, ciekawe jak zareaguje na mój widok- zaśmiał się siadając na hotelowym krześle przy niewielkim stoliku.
- nie musisz mnie straszyć, ja dotrzymuje słowa - warknęłam i ruszyłam w stronę domu znanego i bractwa

Zostaw mnie (PM3)Where stories live. Discover now