Romeo i Julia

1.5K 72 2
                                    

- Niall powiedziałam żebyście nie przychodzili- powiedziałam gdy chłopak wszedł do sali.
- daj mi jego adres- znowu zaczyna. Policja też o to pytała.  A ja chce po prostu spokoju.
- odczep się - spowrotem położyłam się na łóżku i odwróciłam do niego plecami. 
- Holi błagam cię porozmawiaj z nami- poprosił a z moich oczu znowu poleciały łzy. Nie miał szans ich widzieć bo schowałam się pod poduszkę całkowicie go ignorując. Nie chciałam z nimi gadać,  nie chciałam nawet patrzeć im w oczy. Raz że wzięli mnie za ćpunke, a dwa że jest mi tak cholernie wstyd. Wielka miłość Hope...i znowu zaczęłam płakać.  Świetnie... zamieniam się w bekse a przecież nic takiego się nie stało.  Nie zgwałcił mnie,  odwiózł do domu, tylko czemu u licha to tak boli? Czemu nie mogę zapomnieć? Myślałam że Alan jest jedyną osobą na tym pojebanym świecie, która mnie rozumie, wspiera i kocha. A on chciał tylko zemsty. Na mojej matce. Na Nieustraszonych, którzy doprowadzili do zabójstwa człowieka. 
Poczułam wibracje w kieszeni więc wyciągnęłam telefon. 
Był to jakiś adres a pod spodem dopis " tam czeka na ciebie wymierzona dawka"
To na pewno Alan. Dalej chce mnie truć. W mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli,  może po tym nareszcie poczuje się lepiej? Skoro tak długo mi to podawał, chyba jedna dawka nie zaszkodzi. Szlak by to! Już się zachowuje jak ćpunka. Powiem o tym smsie innym. Pokaże go Nieustraszonym jak tylko przyjdą. 

Minęły dwa dni i nie pokazałam sms'a nikomu. Wreszcie wypisali mnie do domu ale nie opuszczałam pokoju.  Matka cały czas chciała ze mną porozmawiać a ja nie miałam zamiaru zamienić z tą kobietą choćby słowa.  Wszystko przez nią.

Mark

-Niall opanuj się wreszcie!- Josh próbował uspokoić naszego kumpla, ale marnie mu to wychodziło. Niall raz po raz uderzał ręką w worek, nawet nie wiem ile już byliśmy w tej siłowni, na szczęście jako znajomi Holi nie musieliśmy płacić zupełnie nic.
- od początku wiedziałem, że z tym kolesiem jest coś nie tak. Czemu kurwa pozwoliłem jej się z nim spotykać!- znowu podniósł głos a ja zacząłem  się poważnie zastanawiać czy ten worek na pewno wytrzyma te wszystkie ciosy. 
- przestań się obwiniać, skąd mieliśmy wiedzieć że to jakiś psychol?- Josh starał się jak mógł by pocieszyć kumpla ale prawda jest taka że obwinialiśmy się tak samo jako on.  Tak samo jak on byliśmy winni, powinniśmy bardziej zainteresować się tym z kim spotyka się nasza przyjaciółka.
- marni z nas kumple- podsumowałem
- dlatego po prostu to zmienimy- wypalił nagle Niall pokazując za okno siłowni. Nie zrozumieliśmy go dopóki my również nie podeszliśmy do okna. Po drugiej stronie ulicy, szybkim krokiem szła Hope. Ewidentnie gdzieś się spieszyła i nie chciała zwracać na siebie uwagi.
- gdzie ona idzie? Przecież jeszcze nie powinna łazić sama- zauważyłem i wspólnie wybiegliśmy z siłowni.  No tak bo komu jest potrzebny prysznic po ćwiczeniach?

Szłam szybkim krokiem ale cały czas zastanawiałam się czy powinnam tam iść, miałam cichą nadzieję, że znajdę tam Alana. Czemu? No tak dla mnie to też nie zrozumiałe czemu w zasadzie chciałabym się spotkać z kimś kto chciał mnie zgwałcić, ale on zna odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Matka i tak nigdy nie powie mi prawdy. Czemu twierdził, że mnie zgwałcił skoro tak na prawdę nawet mnie nie dotknął? O co w tym wszystkim chodzi?
Szłam dalej, a po kilku krokach dotarłam wreszcie pod wskazany adres. Nie znałam tej kamienicy, więc na pewno nie jest to mieszkanie Al'a.
Wzięłam głęboki wdech i zapukałam a drzwi które były uchylone ( wcześniej nawet tego nie zauważyłam) otworzyły się same. Nie wahając się dłużej po prostu weszłam do środka. Wchodziło się od razu do wielkiego pokoju, nie było żadnego holu ani przedsionka w którym mogłabym zostawić kurtkę czy buty.
- czekałem na ciebie- usłyszałam po chwili jednak to wcale nie był głos mojego byłego. 
-Issac?- zdziwiłam się
- zawsze nie zamykasz za sobą drzwi?- spytał więc cofnęłam się kilka kroków i zamknęłam drzwi.
- szkoda że nie wzięłaś ze sobą Stelli-powiedział
- gdzie jest Alan?- spytałam bez namysłu.
- no jak to? Powiedział mi, że wyjeżdża bo z nim zerwałaś-
- o- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć- po co więc dał mi ten adres?
- zostawił dla ciebie koperte- powiedział i podał mi ową rzecz. List? Napisał mi list? Serio?
Wzięłam koperte i tak po prostu nie mówiąc już nic wiecej ruszyłam w stronę drzwi.
- jeszcze jedno. Trzymaj- wstał i podszedł do mnie podając mi samarke z jakimś proszkiem a mi zaschło w gardle
- już opłacone- powiedział.  Przez chwile chciałam mu to oddać... ale w końcu zawiniątko i tak wylądowało w mojej kieszeni. Szlak by to trafił. Po co to wzięłam?  Na prawdę jestem od tego uzależniona?
Wyszłam z bloku i zamarłam. Przede mną na ławce siedzieli Nieustraszeni.  Co oni tu robią do licha? Śledzili mnie? No tak to by się zgadzało.  Stałam jak wryta i po prostu się na nich patrzyłam a oni na mnie. Gdy wreszcie do nich podeszłam nie wiedziałam co powiedzieć
- to mieszkanie Issaca- zaczęłam
- co masz w dłoni? - spytał Niall. List. No tak nie schowłam go
- list . Nie widać? - spytałam
- od Issaca?- zdziwiła się Stella
- od Alana-
- oddaj mi go- zaczął Niall. Wiedziałam że tak będzie. 
- jest do mnie a nie do ciebie- powiedziałam wkładając go do kieszeni. Wnerwiał mnie, za kogo on się u licha uważa? 
- on chciał cię zgwałcić.  Truł cię a ty zachowujesz się jak zakochana gówniara- warknął kuzyn a ja tylko wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę domu. Miałam cichą nadzieję że za mną nie pójdą, oni jednak nie odstępowali mnie na krok.
- po chuj za mną leziecie?- spytałam a gdy się odwróciłam zobaczyłam tylko Niall'a. To on za mną szedł.  Reszta wiedziała że nie zmienie zdania
- powiem twoim starszym o liście- zabije go przysięgam
- nie możesz tego zrobić
- otwórz go- powiedział a ja wiedziałam, że teraz nie mam wyboru. 
- usiądźmy- wskazałam na ławkę nie opodal nas i już po chwili otwierałam koperte. Na moje kolana wysypały się zdjęcia i kartka.
- psychol- warknął Niall widząc zdjęcia na których się całujemy.

" miałaś nikomu nic nie mówić. Teraz dopiero zaczniemy zabawę Aniele"

I tyle. Nie było tam nic więcej. 
- on wszystkim o tym powie- wyszeptałam
- co z tego?- spytał
- a Marry? A Nieustraszeni?  A nasi rodzice?- spytałam a on tylko westchnął
- Marry się obrazi, Nieustraszeni się ponabijają a nasi rodzice... nas zabiją- dodał po chwili a teraz to ja westchnęłam.
- romeo i julia!- krzyknął nagle wstając z ławki
- co?- zupełnie nic z tego nie zrozumiałam. 
- musimy biec do szkoły- powiedział- pani Russ wystawia sztukę ale nikt nie chce w niej grać.  Zgłosimy się-
- a te zdjęcia to będzie nasza próba? - spytałam
- dokładnie mała- powiedział a ja nawet nie wiem kiedy rzuciłam mu się na szyję mocno go przytulając.

Zostaw mnie (PM3)Where stories live. Discover now