44.

1.4K 68 2
                                    

Na prawdę to do mnie dotarło, zakochałam się we własnym kuzynie. Co jest ze mną nie tak u licha? To moja rodzina, mój przyjaciel! Nie mogę go kochać,  nie mogę nic do niego czuć! 
- Hope? znowu gdzieś odleciałaś- Mark lekko szturchnął mnie w ramię, siedzieliśmy na historii i starałam się zrozumieć co ta babka wgl pieprzy ale za nic w świecie nie miałam pojęcia o czym.
- a wiesz że Niall podobno już się pocieszył jakąś inną pierwszoklasistką?- wyszeptał
- co takiego?- moje serce podskoczyło chyba aż do kosmosu.
- no na pierwszej przerwie już z nią gadał, wydaje się całkiem miła- powiedział i bacznie mnie obserwował
- miejmy nadzieję, że milsza od Marry- powiedziałam tylko i udałam że bardzo interesuje mnie teraz książka od historii leżąca na naszym stoliku.
***
- musimy dać oficjalne info na naszą stronę, że nigdy nie odeszłaś z Nieustraszonych i nie masz zamiaru, ludzie w budzie tylko chodzą i plotkują- zauważyła Stella gdy wyszliśmy ze szkoły.
- coś napiszę- powiedziałam i teraz zauważyłam na przystanku na przeciwku szkoły znajome auto.
- idźcie beze mnie, spotkamy się pod wieczór- powiedziałam
- jesteś pewna, że chcesz z nim gadać? - spytał Niall gdy już chciałam odejść
- jestem mu winna rozmowę- i poszłam w jego kierunku. Od razu weszłam do samochodu zajmując miejsce obok kierowcy.
- musiałem przyjechać- Issac nie do końca wiedział jak zacząć rozmowę. 
- o co chodzi?- spytałam wprost
- chciałem sprawdzić czy.. no wiesz czy dajesz radę-
- myślałeś, że się załamałam bo zerwaliśmy? Jak widać- zaśmiałam się i na szczęście on również. 
- to dobrze, że wróciłaś do szkoły-
- kocham go- wypaliłam nagle i od razu na moim sercu zrobiło się tak lekko jak dawno już nie było. 
- wiem to. Wiedziałem od samego początku skarbie- lekko się uśmiechnął- powiesz mu?-
- nie. On już szuka innej, po za tym to mój przyjaciel, jakoś się odkocham-
- oj mała mała,  żebyś tylko nie zrobiła nic głupiego,  odwieźć cie gdzieś? - spytał 
- do domu. Muszę wreszcie zobaczyć sie z rodzicami- wyjaśniłam

***

Gdy tylko przekroczyłan próg ucichły wszystkie szepty, weszłam do salonu i zamarłam widząc tam policję wraz z moimi starszymi.  O co znowu chodzi? 
- usiądź proszę Hope- powiedział tato bardzo spokojnie, chyba aż za spokojnie, o co w tym wszystkim chodzi? Chcą mnie  zamknąć?
- o co chodzi?- spytałam zajmując miejsce obok matki
- panowie chcą zadać ci kilka pytań - powiedział ojciec. Matka nie odzywała się ani słowem, miała spuchnięte oczy co świadczyło o tym że płakała.
- w jakiej sprawie? - spytałam trochę się denerwując
- kiedy ostatnio widziałaś Alan'a Svaworskiego? - zadał mi pytanie a ja czułam jak tracę zdolność oddychania.
- czemu o to pytacie?- spytałam
- proszę odpowiadać na pytania- powiedział starszy policjant zanotowując coś w notesie.
- nie wiem nie mam pojęcia,  jakoś dwa tygodnie temu chyba- wyznałam
- dwa tygodnie temu?!- ojciec aż podniósł głos
- proszę się uspokoić bo będzie pan musiał opuścić pomieszczenie- skarcił go młodszy policjant a ja nadal nie wiedziałam o co właściwie chodzi. 
- mam chyba prawo wiedzieć w jakiej sprawie mnie przesłuchujecie prawda?- spytałam
- tak masz rację,  wczoraj w godzinach popołudniowych wyłowiono ciało Alana Svaworskiego z rzeki nieopadal miejsca pani zamieszkania- powiedział policjant a ja dosłownie  poczułam jak robie się blada jak ściana.
- nie żyje? - to było chyba najgłupsze pytanie jakie mogłam zadać, ale byłam w takim szoku że ledwo potrafiłam przypomnieć sobie jak mam na imię. 
- Hope dobrze się czujesz?- spytała matka widząc mój stan a ja tylko lekko pokiwałam głową 
- musimy zadać pani jeszcze kilka pytań,  gdzie pani była wczoraj w godzinach porannych?- spytał starszy komisarz na którego plakietce napisane było imię Sam.
- chyba jej nie podejrzewacie?- matka była bliska płaczu.
- byłam w domu. W tym domu- powiedziałam ignorując całkowicie rodzicielke.
-czy ktoś może to potwierdzić?- spytał Sam
- nie. Rodziców nie było w domu cały weekend- wyznałam zgodnie z prawdą 
- marne alibi- zanotował młodszy w swoim notesie, z wyglądu przypominał trochę tego piosenkarza Iglesiasa, może gdyby nie okoliczności w jakich go spotkałam to nawet zaczęła bym z nim flirtować.
- utopił się a wy szukacie mordercy? Może to było samobójstwo lub po prostu nieszczęśliwy wypadek?- zauważyłam
- umarł od strzału prosto w serce z broni myśliwskiej, następnie jego ciało wrzucono do rzeki, dalej pani myśli, że to był tylko wypadek? To było morderstwo i to z zimną krwią- z moich oczu poleciały łzy.  Nawet on nie zasługiwał na taką śmierć, nie był złym człowiekiem tylko po prostu zagubionym.  Bardzo cholernie zagubionym. 
- ma pani jakieś podejrzenia kim mógł być morderca?- spytał młodszy
- nie. Nie znałam jego znajomych- wychlipiałam
- narazie nie mamy wiecej pytań, proszę póki co nie opuszczać miasta,  będziemy się z panią kontaktować. Jako że chłopak nie miał żadnej żyjącej rodziny czy mogłaby pani przyjść na identyfikacje zwłok?- - co takiego?  To jakiś żart?!- ojciec podniósł głos, wkurzył się nie na żarty-  to jeszcze dziecko u licha! -
- zrobię to, on na prawdę nie miał żadnej rodziny.  Moment a ta nauczycielka w szkole? Twierdził, że to jej ciotka-
- to było kłamstwo,  już sprawdziliśmy ten trop-
- czemu akurat ona ma to sprawdzać?!- oburzył sie ojciec. Nigdy nie potrafił panować nad emocjami, a już zwłaszcza nad złością. 
- mamy informację że była blisko z ofiarą- powiedział policjant i wstali kierując się w stronę wyjścia;- w takim razie widzimy się jutro i proszę na prawdę nie opuszczać miasta w przeciwnym razie zostanie pani oskarżona jako główna podejrzana- i wyszli żegnając się jeszcze z moimi rodzicami.
O co tu chodzi? Kto chciałby go zabić? 

Po wyjściu policjantów ojciec wcale nie zamierzał opuszczać.
- rano dzwoniła do mnie nauczycielka, że od dwoch tygodni praktycznie nie chodzisz do szkoły a po południu przychodzi policja, co się z tobą dzieje!?-
- on nie żyje...- byłam jak w transie, było tyle pytań na które nie znałam odpowiedzi, chciałam go spytać o całe te bagno. Chciałam mu nawet pomóc,  tyle w życiu przeszedł a nikt nie wyciągnął do niego pomocnej dłoni.  Teraz już za późno, na wszystko za późno. 
- zostaw ją Luke, nie widzisz że jest w szoku? - skarciła go matka
- powiedz prawdę,  miałaś z tym coś wspólnego?  Razem jakoś to załatwimy, musimy tylko wiedzieć czy miałaś z tym coś wspólnego-
- Luke! - warknęła matka a ja byłam w szoku.  Oni na prawdę myśleli że jestem zdolna do morderstwa? Jak mogą pytać o coś takiego....
- wagaruje, piję, palę, można wiele mi zarzucić ale nigdy bym nikogo nie zabiła!- krzyknęłam i z powrotem zaczęłam ubierać buty
- nigdzie nie wyjdziesz!- warknął ojciec
- zmuś mnie- powiedziałam tylko i wyszłam z domu słysząc jeszcze słowa matki
- ten ośrodek to chyba dobry pomysł-

Chcą mnie zamknąć???

Zostaw mnie (PM3)Where stories live. Discover now