2-28

1.2K 64 8
                                    

Zamieszkanie w domu bractwa miało swoje plusy i minusy. Nie było wolnych pokoi, więc Josh łaskawie przyjął mnie do siebie, a ja doskonale wiedziałam czemu to zrobił. Plotki ustały, nikt więcej nie odważył się powiedzieć na mnie choćby jednego złego słowa, a wszystko przez to, że Josh oświadczył wszystkim, że jesteśmy parą, przez co z powrotem dostałam ochronę.
- przeze mnie żadna laska się z tobą nie umówi - westchnęłam gdy oglądaliśmy w łóżku jakiś denny film na laptopie.
- przecież ja mam laskę- zaśmiał się
- bądź poważny - poprosiłam
- przecież jestem. Źle się tu czujesz?- spytał a ja od razu zaprzeczyłam głową
- a co powiemy rodzicom? Bo wiesz idziemy na jego ślub razem- zapytał
- nie chce tam iść - wyszeptałam
- będę tam z tobą. Mimo wszystko to nasz przyjaciel- westchnął
- nie popierasz tego?- spytałam
- robi to tylko dlatego, że ona jest w ciąży - zapewnił - nie kocha jej-
- to nie istotne, za kilkanaście dni będą małżeństwem- powiedziałam
-kochasz go, przy mnie nie musisz udawać, że jest inaczej-
- więc mi pomóż - i tak po prostu położyłam się na nim i delikatnie musnęłam jego usta. Usiadłam na jego nogach i zaczęłam rozpinać swoją koszulę a on tylko patrzył
- co robisz?- spytał przegryzając warge
- ty też masz na sobie za dużo ubrań - powiedziałam i zaczęłam odpinać jego spodnie
- Holi- próbował mnie odepchnąć, ale na nic.
- chcesz tego, ja również - i teraz już nie mówił nic więcej tylko pomógł mi pozbyć się reszty ubrań.

Nie wiem kiedy mocno wbił się we mnie, a ja przed oczami znowu miałam Alana. Szybko odsunęłam te myśl od siebie i oddałam się rozkoszy.

***

Dzień ślubu nadszedł zdecydowanie za szybko a my z Joshem mieliśmy jeszcze większy problem niż wybór sukienki.
- więc po prostu powiemy moim starszym, że nagle po tylu latach jesteśmy razem? - spytałam a on się zaśmiał
- nic im nie powiemy, sami się zorientują jak zacznę Cię obracać na parkiecie- zaśmiał się a ja lekko szturchnęłam go w ramię
- mam nadzieję, że masz na myśli taniec tak?-
- przepraszam bardzo ale to są przebieralnie jednoosobowe- powiedział kobiecy głos zza kotary a Josh jak strzała wyleciał na zewnątrz, bym mogła w spokoju przymierzyć resztę sukienek które wybraliśmy.
- to bez sensu, nie podoba mi się żadna - powiedziałam wychodząc w czerwonej sukni do samej ziemi
- mi za to podobasz się w każdej- nie ułatwił mi tym zadania wcale
- niebieska- powiedziała kobieta za naszymi plecami podając mi błękitną długą suknię z odkrytymi plecami. Sama nigdy bym nawet na nią nie spojrzała ale miała w sobie to coś, tylko ten kolor.
- Niall zawsze powtarzał że niebieski to kolor twojej duszy w tym problem tak?- spytał Josh podchodząc do mnie gdy oglądałam sukienkę z każdej strony
- boję się że zacznę płakać -
- na ślubach każdy płacze - zauważył pocieszająco. - przymierz ją, jest na prawdę śliczna - i na prawdę gdy tylko spojrzałam na siebie w lustrze, wiedziałam, Że to jest właśnie ta sukienka.

- wyglądasz bajecznie- powiedział lekko całując mnie w usta i poszliśmy płacić, oczywiście za jego kasę, przez co czułam się m prawdę źle, ale obiecałam że oddam mu każdego centa gdy tylko znajdę pracę.

***
- nie chce tam wchodzić - powiedziałam przed urzędem, w którym miała odbyć się ceremonia zaślubin.
- Daj spokój, wyglądasz bajecznie, nie możemy tam teraz nie wejść, po za tym, mam ich obrączki- zauważył
- tym bardziej powinniśmy stąd zwiać- powiedziałam a on lekko pociągnął mnie do środka i weszliśmy, a mi serce pękło na milion kawałków gdy zobaczyłam go w idealnie dopasowanym granatowym garniturze obok Nicole, która miała już spory ciążowy brzuszek, no tak to już jakiś piąty miesiąc. Po bokach na ławkach siedzieli rodzice chłopaka, moi rodzice, nasi przyjaciele i jacyś obcy mi ludzie, zapewne rodzina Nicole. Usiadłam sama w ławce na samym końcu, Josh musiał iść do biurka urzędnika bo przecież był świadkiem. Niall spojrzał w moją stronę lecz ja idealnie schowałam się za jakąś starszą Panią która siedziała przede mną.
- tak myślałem że będziesz na tyłach - obok mnie usiadł Nathaniel razem z Emmą, która mocno mnie przytuliła, a ja byłam im wdzięczna, że usiedli przy mnie i nie musiałam być w tym momencie sama.

Ceremonia była ... zwykła, starałam się 2 o wszystkim innym ale gdy zaczęli wymieniać się obrączkami, nie wytrzymałam i tak aby nikt mnie nie dostrzegł po prostu wyszłam, nie naruszając uroczystości

- czemu nie w środku?- zadrżałam bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, do kogo należy ten głos.
- czego tu szukasz- warknęłam
- mój syn bierze ślub to chyba normalne, że chciałam to zobaczyć -
- to nie jest wcale twój syn! On ma rodziców którzy go kochają ! - warknęłam na rudą szmatę- jeśli zaraz stąd nie pójdziesz, jeszcze dzisiaj nagranie na którym wsypujesz mojemu ojcu narkotyk trafi na policję - warknęłam
- więc to Ty?! Ty ukradłaś nagranie z klubu?-
- mam je zanieść policji?- warknęłam a po chwili już nie było po niej śladu, wsiadła do nadjeżdżającej taksówki, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. Bałam się, że będzie chciała zepsuć jakoś te ceremonie i czemu ja jej na to nie pozwoliłam? Przecież sama też chce aby nagle wybuchł tam pożar czy cokolwiek innego.
Po niedługim czasie z urzędu zaczęli wychodzić wszyscy goście by przejść do sali weselnej, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy. Czekałam cierpliwie na Josh'a, jednak wychodzili wszyscy oprócz niego. Wyszedł na samym końcu razem z młodą parą, a mi zaschło w ustach, bo wiedziałam że muszę złożyć im życzenia i dać przygotowaną wcześniej kopertę. Zacisnęłam mocno pięści i po prostu ruszyłam do nich. Błękitna suknia lekko ciągnęła się za mną, bo miała dłuższy tren, ale nie przejmowałam się tym, że ją pobrudze.
- gratulacje - powiedziałam podając im torebkę z drogim winem i kopertę z niezłą ilością kasy, w zasadzie z całą moją wypłatą, chciałam nawet dopisać że to na jakąś operację plastyczną Nicole, żeby nie miała takiego krzywego ryja, ale nie mogłam być aż taka chamska.
- nie sądziłam, że przyjdziesz - zauważyła niezbyt miło a ja patrzyłam prosto w niebieskie tęczówki jej męża.
- przecież to ślub mojego - zawahałam się - przyjaciela, po za tym jestem dziewczyną Josh'a, chciałam mu towarzyszyć- powiedziałam szczerze
- o proszę, może za niedługo będziemy się bawić na waszym weselu - zakpiła
- całkiem możliwe, jeszcze raz gratuluję - powiedziałam i tym razem odezwałam się do Josh'a - idziemy do sali?- a on tylko lekko kiwnął głową biorąc mnie za rękę i prowadząc jak małe dziecko na drugą stronę ulicy.
- jestem z Ciebie dumny - wyszeptał

***
Sala weselna była ogromna, cała ozdobiona w odcieniach fioletu.
- dzień dobry- powiedzieli moi rodzice, stając obok stolika mojego i Josh'a, a on wstał jak na komendę, zawsze trochę bał się mojego ojca, choć głośno by tego nie przyznał.
- myślałam że nie przyjdziesz - zauważyła mama
- Josh mnie namówił -
- przyjedziecie jutro do nas na obiad ?- spytał ojciec widząc nasze dłonie splecione razem na stoliku.
- jasne, czemu nie-
- ale Ty chyba nie jesteś w ciąży?- spytała mama a ja już chciałam jej powiedzieć że nie ale zamyśliłam się nad tym kiedy ostatnio miałam okres więc odpowiedział jej Josh, ale nie zbyt wiem co bo nagle zrobiło mi się strasznie duszno.

- to jest to co myślę? Strasznie zbladłaś- spytał gdy rodzice już od nas odeszli
- ja nie wiem jak to się stało, ja nie pamiętam kiedy miałam ostatni okres-
- powiedz, że żartujesz - poprosił a ja nie mogłam mu nic odpowiedzieć
- zrobimy tak, dzisiaj nie dotykasz alkoholu a rano kupimy jakieś testy zgoda? Wtedy będziemy się martwić, choć jestem prawie pewny, że to nie możliwe, przecież zawsze mieliśmy gumkę -
- nigdy nie sądziłem że półtora roku po Nieustraszonych, dwójka z nich już będzie po ślubie - Koło nas pojawili się Mark i Stella z butelką wódki.
- to prawda, kto by pomyślał, że tak to się wszystko potoczy- zaśmiał się Josh a teraz do naszego stolika dosiadł się też Niall.
-gdzie zgubiłeś żonę?- spytał Mark
- tańczy z Alexem- wskazał na nią palcem- powinniśmy wypić za Nieustraszonych -
- to prawda, ostatnio rzadko mamy okazję przebywać wszyscy razem- zaśmiała się Stella, polecając nam po kieliszku.
- to co? Za nas?!- podnieśliśmy kieliszki Do góry a Josh w ostatniej chwili wyrwał mi mój, zwracając uwagę wszystkich na nas.
- nie pijesz- przypomniał
- od kiedy?- zaśmiał się Niall
- może też jesteś w ciąży?- Stella też się zaśmiała a ja po prostu wstałam i ruszyłam w stronę toalet.

Josh

- co ją ugryzło?- spytał Niall a ja spojrzałem na niego zaskoczony, serio?
- serio pytasz?- zdziwiłem się
- jest w ciąży?- spytała Stella składając fakty a ja wzruszyłam ramionami
- okaże się - podniosłem już chyba trzeci kieliszek i wypiłem.
- żartujesz?- spytał Niall
- Daj spokój, popatrz nasze dzieci też stworzą Nieustraszonych- zaśmiałem się choć wcale nie było mi do śmiechu

Zostaw mnie (PM3)Where stories live. Discover now