11

2.4K 124 17
                                    

-mogę wiedzieć, gdzie u licha wczoraj byłaś?- zapytała mama jak tylko zeszłam rano do kuchni na śniadanie. Trochę to dziwne, że ostatnio tak często przebywa w domu, zawsze wychodziła o piątej rano a wracała do domu gdy już wszyscy spaliśmy, czyżby miało to coś wspólnego z wyprowadzką taty?

- gdzieś- odparłam tylko i sięgnęłam po jabłko leżące na szafce obok lodówki

- tylko tyle masz zamiar zjeść na śniadanie?- żeby przestała marudzić wcisnęłam do torebki jeszcze dwie mandarynki i banana, a ta westchnęła ciężko i wskazała ręką na tosty

- zawsze rano je jedliśmy-

- poprawka ja z tatą zawsze je jedliśmy, jak widać czasy się zmieniają- powiedziałam mało grzecznie, taki właśnie był nasz zwyczaj, trojaczki zawsze zjadały swoje ulubione obrzydliwo słodkie płatki śniadaniowe zalane mlekiem z dodatkiem tony cukru lub miodu, co akurat ojciec miał pod ręką by im wrzucić, a matki jak zwykle dawno już nie było w domu, praca pochłaniała cały jej czas.

- a więc o to ci chodzi tak? chodzi ci o tatę? przecież już wam mówiłam że musiał wy..- nie pozwoliłam jej dokończyć

-błagam cię nie wciskaj mi kitu o jego nagłej delegacji do Lizbony, dobrze wiem, że mieszka u wujka Tom'a, dziwi mnie tylko jak dzieciaki mogą w to wierzyć- powiedziałam i wyszłam z domu, nie chciałam już dłużej z nią rozmawiać, zapewne powiedziałabym o jedno słowo za dużo i skończyło by to się dla mnie jakimś szlabanem, a teraz nie mam ochoty siedzieć dwa cztery na dobę w domu. Moja radość spowodowana chwilą ciszy nie trwała zbyt długo, bo po zamknięciu za sobą drzwi wyjściowych i wyjściu na ulicę zobaczyłam całą czwórkę moich znajomych stojących pod bramą wjazdową mojego domu. Szlak, szykuje się jakaś poważna wymiana zdań skoro stoją tu wszyscy i tak punktualnie jak jeszcze chyba nigdy. Przez moment nawet chciałam zawrócić i uciec do domu, ale przypomniałam sobie te uroczą sprzeczkę, która miała miejsce parę chwil temu, wzięłam głęboko wdech i podeszłam do przyjaciół. Mieli tak strasznie poważne miny, że nie wiedziałam co mam im powiedzieć, o co im do licha chodzi?

- hej - powiedziałam starając się brzmieć jak najbardziej miło i przyjaźnie aby nie wyczuli kłótni, którą przed chwilą doświadczyłam

- tyle tylko masz nam do powiedzenia?- spytała Stella, już wiedziałam że to nie będzie wcale łatwa rozmowa - podobno byłaś wczoraj u mnie w domu- zauważyła,

- nie dramatyzuj, fakt powiedziałam to matce, na prawdę miałam zamiar do ciebie iść Stel, po prostu coś rozproszyło moją uwagę i całkiem o tym zapomniałam- powiedziałam

- coś a może raczej ktoś?- zaśmiał się Josh, on jako jedyny nie miał tej miny, ale Josh nigdy nie potrafił się gniewać, nie potrafił siedzieć cicho, nie śmiać się... tai po prostu był.

- to był Alan prawda?- pytanie Niall'a spowodowało że stanęłam i odwróciłam się w ich stronę, nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, chciałam wyczuć jego nastrój, ale on zawsze miał te samą kamienną twarz, z której nawet ja, osoba która znała go piętnaście lat, nie potrafiła nic wyczytać.

- tak, to bł Alan- przyznałam, nie było sensu kłamać - masz coś przeciwko?- zaśmiałam się lekko chcąc obrócić to w żart

- mam dużo, on nie jest dla ciebie- powiedział nagle

- żartujesz tak?- zdziwiłam się - ty mi będzies mówił kto jest dla mnie?-

- jaki Alan? Ten bratanek? serio?- zapiszczała mi nad uchem Stella

- jet stary i ma minę pedofila - zauważył Mark a ja westchnęłam

- nie jest stary, chodźmy już, nie możemy się spóźnić- powiedziałam i z powrotem ruszyłam w stronę szkoły, a oni powoli dreptali za mną, nikt nie powiedział już ani słowa więcej. Temat póki co został odłożony na dalszy tor.

***

- dawno tego nie robiliśmy, czemu nie?- namawiał nas Josh a ja jakoś nie byłam przekonana do tego pomysłu, ostatnio jak to robiliśmy o mało nie wylądowaliśmy na komisariacie policji. Tego jeszcze mi brakowało w mojej kartotece...

- skąd weźmiemy wóz?- spytał Niall- ostatni całkiem rozwaliliśmy- przypomniał, a ja doskonale pamiętam tego starego rzęcha na którego wszyscy się złożyliśmy aby móc wziąć udział w zawodach.

- mam wóz- powiedział nagle Josh a nas całkowicie zbiło to z tropu- nie byle jaki, nowiuteńkie porsche 718 Boxster S, i co wy na to?- zapytał, ja nie za bardzo wiedziałam o jakim aucie mowa, ale widząc minę pozostałych domyśliłam się że to serio musi być coś niezwykłego.

- skąd wziąłeś to cacko?- dopytywał Niall szeptem, musieliśmy mówić szeptem, inaczej ktoś na stołówce mógłby nas usłyszeć

- tatuś, nareszcie dał mi dostęp do swoich środków- powiedział, a ja już wiedziałam co to znaczy. Josh miał najbardziej nadzianego starego w całym naszym mieście, o ile nie w kraju, zawsze jednak zabraniał synowi trwonić jego ciężko zarabiane pieniądze a teraz? teraz nagle zmienił zdanie? czemu?

- i chcesz rozwalić nowiuteńkie auto biorąc udział w nielegalnych wyścigach?- warknęła na niego Stella

- uspokój się mała, nie te to inne- powiedział puszczając jej oczko

- po za tym kto powiedział że przegramy? mam zamiar to wygrać, wy nie?- zapytał Niall- Hope? wchodzisz w to? przecież wiesz, że jesteś nam potrzebna- nie wiedziałam co o tym myśleć

- to prawda, potrzeba nam dwóch kierowców, takie są zasady, a ty wymiatasz jak mało kto- przypomniał Josh i już wiedziałam że się zgodzę

Zostaw mnie (PM3)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt