2-19

1.2K 66 3
                                    

- rozumiem Mark, na prawdę nic się nie stało - powiedziałam już z milionowy raz do słuchawki, gdy przyjaciel przepraszał mnie za to, że zaprosił na wesele inną dziewczynę, choć choć sumie umówiony był już na nie ze mną. Kogo u licha znajdę w trzy dni?
- na pewno? Tak strasznie mi głupio- powiedział
- spokojnie serio, wezmę kogoś innego, spadam już,bo muszę się jeszcze trochę pouczyć - skłamałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę nim zdążył powiedzieć choćby krótkie "pa". Nie lubię pożegnań, nawet tych zwykłych telefonicznych. Tylko co ja teraz u licha zrobię ? Kogo znajdę w tak krótkim czasie? Może Danny? Jest miły, ale myśli że zabiłam dziecko, więc na pewno nie zgodzi się nigdzie więcej ze mną jechać. A pójść na wesele samej? O nie nie nie ta opcja nawet nie wchodzi w grę, będą tam wszyscy nasi znajomi nawet z liceum, jak pójdę sama wyjdę na totalnego przegrywa. Tylko kto? Wyciągnęłam telefon, wybierając dobrze znany numer a po chwili w słuchawce odezwał się znajomy głos
- coś się stało?- spytał Josh a ja lekko się uśmiechnęłam
- masz partnerkę na wesele?- spytałam bezpośrednio, a on lekko zaśmiał się do słuchawki
- pytałem wczoraj tej koleżanki Nicole, tej całej Cleo i o dziwo się zgodziła - przyznał, a ja cicho przeklęłam
- nie masz z kim iść? -
- tak wyszło, coś wymyśle
- bez sensu, odwołam Cleo i tak wolę iść tam z tobą, przynajmniej się porządnie napijemy - zaśmiał się
- nie Josh, nie rób tej biedaczce zawodu, znajdę kogoś - i tak po prostu się rozłączyłam. Świetnie, po prostu świetnie, kto jeszcze mi odmówi?

Do wieczora nie znalazłam już żadnego więcej kandydata, najzwyczajniej w świecie nie chciałam być na tym weselu sama, ale nie chciałam też pójść na nie z jakimś zupełnie obcym kolesiem.
- ktoś do ciebie- powiedziała moja współlokatorka, wpuszczając do pokoju Dannego a sama tak po prostu z niego wyszła mrugając wcześniej oczkiem? Rany, ona myślała że ja i Danny?
- Głupio zachowałem się po tamtej imprezie, ale ta wieść o tej ciąży- powiedział bez owijania w bawełnę
- nie było żadnej ciąży- zauważyłam a on pokiwał głową na znak, że wie
- Josh mówił że chcesz żebym jechał z tobą na wesele- powiedział a ja uśmiechnęłam się lekko
-on Cię tu przysłał- to nie było wcale dziwne, bał się że wezmę jako parę jakiegoś nieznanego kolesia.
- sam chciałem pogadać, na prawdę Cię lubię, ale myślałem że na prawdę usunęłaś dziecko, potem Niall wyjaśnił mi jak było na prawdę-
- Niall ci wyjaśnił? - zdziwiłam się
- tak, spoko masz tego brata, powiedział, że mamy jego błogosławieństwo - zaśmiał się blondyn
- tak powiedział?- byłam w takim szoku, że nie mogłam powiedzieć nic więcej, dwa dni temu uprawialiśmy seks, a teraz on pcha mnie w ręce innego? Chce zagłuszyć wyrzuty sumienia? Nie dość, że zdradził dziewczynę to jeszcze z siostrą. Jakby ktoś się dowiedział byłaby straszna kicha. Choć nawet nie wiadomo czy jesteśmy rodzeństwem, jednak cały uniwerek żyje w przekonaniu, że jestem siostrą pieprzonego Nice'a. I skąd u licha ta kiepska ksywa?
- to jak? Mam u Ciebie szansę?- spytał patrząc mi w oczy, był podobny do Issaca, również z wyglądu przypominał typowego suflera, jednak nie śmiał się tak często jak narzeczony Stelli.
- sprawdźmy- powiedziałam i po prostu przysunęłam się bliżej niego i złożyłam deliatny pocałunek na jego ustach, a on leciutko się uśmiechnął
- tak, myślę, że masz całkiem spore- zauważyłam i teraz to delikatnie mnie pocałował.

W te dwa dni Danny nie odstępował mnie na krok, nie przeszkadzało mi to w sumie ani trochę, dzięki temu nie myślałam za dużo i poznałam go bliżej. Nie znałam dotąd nikogo kto interesował by się aż tak sztuką i to w każdym znaczeniu tego słowa, wiedział wszystko o wszystkim, a ani trochę nie wyglądał na kujona, zabrał mnie nawet do muzeum sztuk pięknych i przysięgam, że nie nudziłam się ani przez chwilę, co było dość dziwne no, bo haaaalo? To w końcu muzeum.
- może teraz pójdziemy na pizzę?- zaproponował, a ja pomimo tego, że na prawdę chciałam z nim iść, musiałam odmówić.
- nie mogę, zaraz zaczynam pracę w barze- przyznałam, nie widziałam sensu by kłamać.
- jutro jedziemy na to wesele?- upewnił się
- tylko wiesz, tym razem musimy mieszkać w hotelu, mam mały spór z rodzicami. To problem? Ja za wszystko płacę - dodałam
- wyluzuj, to nawet lepiej, twój ojciec trochę mnie przeraża- zaśmiałam się razem z nim i na prawdę musiałam już iść na moją zmianę.

***

- mogę prowadzić?- spytałam gdy staliśmy już przy kabriolecie Danny'ego, nie wiem co mnie napadło, ale nie miałam już wyjścia bo chłopak od razu rzucił do mnie kluczyki, widocznie ucieszony, że to nie on będzie kierowcą. Wzięłam głęboki oddech i po prostu wsiadłam na swoje miejsce biorąc kolejny oddech. Moje serce od razu przyspieszyło, a ręce zaczęły się pocić, czekałam na atak, ale tym razem oprócz zdenerwowania nie zdarzyło się nic. Niall miał rację, wyleczył mnie. W mgnieniu oka przypomniałam sobie jak kocham prowadzić samochód i jak bardzo za tym tęskniłam.

Dość szybko znaleźliśmy się przed niedużym hotelikiem, który znajdował się prawie naprzeciw domu moich rodziców.
- chcesz odwiedzić rodziców? - spytał widząc mój dom
- nie koniecznie, jutro te wesele, tam się z nimi zobaczę, co chcesz teraz robić?-
- spotkamy się z Joshem i Niall'em? Proponowali nam imprezę na jakiejś wyspie- zatkało mnie, na wyspie?
- jachtem?- upewniłam się, a on tylko pokiwał głową na "tak"
- to oni wiedzą, że przyjechałeś ze mną?- spytałam znowu a on znowu tylko machnął głową jakby nagle stracił mowę.
- nie chce jechać na wyspę, ale jeśli masz ochotę to się zmusze, w końcu tu ze mną przyjechałeś- zauważyłam
- fakt ale wieczór z Netflixem i ładną dziewczyną też brzmi zachęcająco- mrugnął do mnie i mimo, że nie znałam go długo to zdążyłam polubić tego blondasia. Nie chciałam jechać na wyspę z dwóch powodów, po pierwsze: Alan, po drugie: Niall.
Wyspa już zawsze kojarzyć mi się będzie z Nim, to tam Alan widział jak całuje się z bratem, zrobił nam te cholerne zdjęcia, zaczął szantażować. No i jest jeszcze kwestia Niall'a, po kłótni w samochodzie nie mieliśmy ze sobą kontaktu, w dodatku teraz on chce żebym była z jego kumplem, co z nim nie tak?
Leżałam wtulona w pierś Danny'ego, który już dawno spał, lubiłam go właśnie za to, że nie robi nic na siłę. Leżymy razem, na jednym łóżku, pod jedną kołdrą, przytuleni, a on śpi. No serio, uwielbiam go.

Zostaw mnie (PM3)Where stories live. Discover now