— No co? — zapytałam Freda i Rona, którzy zerkali na mnie i George'a. Tylko on z tej trójki wydawał się czymś zmartwiony. — Nie był w moim typie, chyba nie muszę za to przepraszać?
— Skądże znowu — odparł starszy bliźniak, szczerząc zęby w uśmiechu. — Chodź, Ron.
Oboje zniknęli na piętrze i zostałam znowu sama z George'em na przedpokoju.— Coś cię trapi? — zapytałam rudzielca, podchodząc do niego i łapiąc go za rękę.
— Nie... nie, to nic takiego — odparł nieco zestresowanym głosem. To było do niego niepodobne i trochę się zaniepokoiłam.
— Na pewno?— Tak, Cam — rzekł krótko. — Wszystko w porządku.
— Jak będziesz chciał, to mi powiesz — westchnęłam, widząc, że nie jest ze mną do końca szczery, ale z drugiej strony go rozumiałam. Też bardzo często nie chcę nikomu się zwierzać z problemów, więc nie chciałam naciskać. — Mogę ci za to pomóc się rozchmurzyć, chodź — dodałam, zaciągając go na schody i prowadząc na drugie piętro, gdzie znajdował się pokój ich najmłodszego brata.
— Co ty wymyśliłaś? — usłyszałam za sobą głos George'a, który zabrzmiał już podobnie do tego tonu, który u niego znam.
— Zobaczysz — wyszczerzyłam się do niego i nacisnęłam klamkę, po czym popchałam drzwi i weszliśmy do środka. — Och — wymsknęło mi się, widząc Rona i Freda, grających w Eksplodującego Durnia na podłodze.
Perspektywa George'a
— Myślałam, że poszli do was do pokoju — szepnęła do mnie Camille, a ja kątem oka ujrzałem, że Fred wstał z podłogi i z uśmiechem od ucha do ucha, do nas podchodzi.
— A więc jesteście już...? — zaczął, lecz gdy niebieskooka odwróciła się w jego stronę, wyjaśniłem mu gestami, aby się zamknął. Na szczęście zrozumiał i na szybko coś wymyślił. — ...gotowi na partyjkę?
— Czemu nie. — Camille wzruszyła ramionami i puściła moją dłoń, po czym usiadła obok Rona.
— Miałeś jej powiedzieć — szepnął mój brat.
— Wiem, zrobię to jeszcze w przeciągu dwudziestu czterech godzin — odparłem, łapiąc się za szyję. — Muszę sobie ułożyć w głowie, jak to powiem.
— Ej, panienki! — zawołała w naszą stronę Rainwood, śmiejąc się pod nosem razem z naszym bratem. — Gracie, czy będziecie tak biadolić pod tymi drzwiami?
— Czy ty ją słyszysz, Georgie? — parsknął Fred, zerkając w moją stronę. — To jest zło wcielone, przemyśl, czy na pewno chcesz się w to pakować, braciszku. Później nie będzie powrotu — zażartował, poklepując mnie po ramieniu.
— I bardzo dobrze — uśmiechnąłem się, patrząc na dziewczynę. — Nie chcę żadnego powrotu.
Po kilku wygranych Rona stwierdziliśmy, że pora na przerwę. Chłopaki zeszli na dół po jakieś przekąski, a ja wparowałem do łazienki i podszedłem do umywalki. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, po czym odkręciłem wodę i przemyłem twarz. Postanowiłem zrobić to teraz, więc wziąłem kilka głębokich wdechów, wytarłem twarz i powróciłem do pokoju, w którym została sama Camille.
— Camille, muszę ci coś... — urwałem, gdy zauważyłem, że dziewczyna stara się nie wybuchnąć śmiechem, przez co zrobiła się czerwona na twarzy. Dopiero zorientowałem się, że w pokoju jest już tylko jedno łóżko, na którym siedziała, a to, które zajmował Ron, gdzieś zniknęło. Zamiast niego na podłodze leżała tylko jego pościel i poduszka. — Wywaliłaś jego łóżko?
![](https://img.wattpad.com/cover/111587513-288-k728298.jpg)
BINABASA MO ANG
Camille • George Weasley
Fanfiction❝Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale chwilę przed wyznaniem, że ma tutaj wszystko, co kocha, zerknęła na ciebie.❞ Książka jest powiązana z innymi książkami z mojego kanonu. *** Opowiadanie zawiera fragmenty książek. -ˋˏ ༻♡༺ ˎˊ- ༄ ©𝐑𝐨𝐬𝐞𝐦𝐚𝐫𝐲_𝐖𝐞...
Rozdział 45 - Nocny napój
Magsimula sa umpisa