Rozdział 42 - Nieproszeni goście

Start from the beginning
                                    

— Tak, to prawda — zawtórował mu Froy.

— Dzięki, chłopaki, to miłe — uśmiechnęłam się pod nosem. Jako że powozy podjechały pod wejście i reszta czwartoklasistów zaczynała ustawiać się do wyjścia, musiałam kończyć, więc objęłam ich obu na pożegnanie. — Miło było was poznać.

~ * ~

W pociągu znalazłam wolny przedział, do którego natychmiast wpakowałam swój kufer, oraz Ignis, która pohukiwała jak oszalała przez Świstoświnkę Rona. Obie robiły taki raban, że prawdopodobnie było słychać je w odległości co najmniej pięciu przedziałów od naszego. Rozłożyliśmy się wygodnie na miejscach, a Hermiona wyjęła Proroka Codziennego, po czym stwierdziła, że nie ma nawet wzmianki o Cedriku.

— Dziwne, że Rita jeszcze nic nie napisała — powiedział Potter, a Granger uśmiechnęła się pod nosem i rzekła:

— Ona nic nie napisze przez jakiś czas.

— O czym ty mówisz? — zapytał Ron, a w odpowiedzi szatynka wyjęła z torby słoik z żukiem, po czym wyjaśniła, że Rita Skeeter to niezarejestrowany animag i to w ten sposób podsłuchiwała wszystkie rozmowy w Hogwarcie przez cały rok.

— I to ona? — parsknęłam śmiechem, wskazując na słoik. — I pomyśleć, że prawie zgniotłam ją podręcznikiem od wróżbiarstwa! Muszę to powiedzieć Fredowi i George'owi. Widzieliście gdzieś tych głąbów? — zapytałam, wychylając głowę zza drzwi przedziału, próbując doszukać się dwóch rudzielców w tłumie.

Niestety zamiast nich, przed moją twarzą pojawił się Draco Malfoy z Crabbe'em i Goyle'em za jego plecami. Cofnęłam się z powrotem do środka, nie spuszczając z chłopaka wzroku.

— Brawo, Granger — rzekł blondyn, który musiał nas podsłuchiwać. — A więc złapałaś tę reporterkę, a Potter znowu jest pupilkiem Dumbledore'a — wycedził, wchodząc nieznacznie do przedziału.

— Wynoś się — warknął Harry.

— Wybrałeś złą stronę Potter. Pamiętasz, jak mówiłem ci, żebyś lepiej dobierał towarzystwo? Mówiłem, żebyś nie zadawał się z takimi szumowinami! — Wskazał głową na Rona i Hermionę, a we mnie się zagotowało. — Teraz za późno, Potter! Oni pójdą na pierwszy ogień, kiedy Czarny Pan wróci! Szlamy i kochasie mugoli pierwsi! No, może nie pierwsi, bo to Diggory był pierw...

Po tych słowach nie wytrzymałam i zanim zdołał dokończyć zdanie, rzuciłam w niego pierwszą lepszą klątwą, jaka wpadła mi do głowy i jak się okazało, nie tylko ja straciłam w tym momencie nad sobą panowanie.

Huknęło tak, jakby w przedziale wybuchło pudło sztucznych ogni doktora Filibustera. Blask różnych kolorów zaklęć, które ugodziły Ślizgonów, oślepiły mnie na moment, a po chwili ujrzałam ich leżących bez ruchu przy drzwiach przedziału. Harry, Ron i Hermiona użyli różnych zaklęć, w tym nie tylko oni, bo nagle do środka weszli Fred oraz George, który wchodząc za bratem, zadbał o to, aby nadepnąć na Malfoya.

— Pomyśleliśmy sobie, że przyda wam się pomoc — rzekł Fred rzeczowym tonem.

— Ciekawy efekt — powiedział George, patrząc na Crabbe'a. — Kto użył furnunkulusa?

— Ja — mruknął Harry.

— Dziwne. Ja użyłem galaretowatych nóg. Wygląda na to, że tych dwóch zaklęć nie powinno się mieszać — stwierdził. — Wyrosły mu czułki. No ale nie można ich tu zostawić, psują wystój wnętrza.

Chłopaki wykopali nieprzytomnych Ślizgonów z przedziału i zamknęli drzwi, po czym Fred zaproponował partyjkę eksplodującego durnia. Jakiś czas później Harry, Ron i Hermiona dopytywali się, o co wcześniej chodziło nam z szantażem, gdy przyłapali nas w sowiarni. Bliźniacy opowiedzieli, jak Bagman ich oszukał i że dowiedzieli się, iż nie tylko im wisiał pieniądze. Facet był nieźle zadłużony u goblinów, z którymi nie jest już tak łatwo, więc założył się z nimi, że Potter wygra Turniej. Jak się okazało, gobliny potraktowali go tak samo, jak on innych i powiedziały, że nie wygrał zakładu, bo Harry zremisował z Cedrikem, a założyli się o wygraną tylko jego, więc Bagman dał nogę od razu po trzecim zadaniu.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now