Rozdział 41 - Nasze serca biją jednym rytmem

Start from the beginning
                                    

— Syriuszu, mamy cię zabrać do Dumledore'a — rzekłam. Zerknęłam na Weasleya, który, mimo że wiedział wiele o Blacku i jego umiejętnościach, wciąż wydawał się zdumiony.

— Co się stało? — zapytał przerażony, patrząc na moje lekko zapuchnięte oczy, ślady łez na policzkach oraz włosy, które straciły swój dawny kolor. — Harry'emu nic nie jest?

Pokręciłam głową i poczułam ucisk w przełyku. Żadne słowa nie mogły przebrnąć mi przez gardło. Wiedziałam, że jak opowiem o tym, co się wydarzyło, to automatycznie stracę resztki kontroli i padnę na ziemie, zalewając się łzami.

— Chodzi o to, że — zaczął niepewnie rudzielec, zerkając na mnie, jakby chciał się upewnić, czy może mówić dalej. Mój wzrok skierował się na moje dłonie, które zaczęłam nerwowo ściskać — Cedrik Diggory zginął podczas Turnieju. Nie wiemy, jak to się stało...

Black nabrał powietrza i chyba chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił skleić sensownego zdania. W tym momencie czułam się dokładnie tak samo.

— Lepiej już chodźmy — powiedziałam po krótkiej chwili milczenia.

Syriusz pokiwał głową, a następnie przybrał postać psa i ruszyliśmy z powrotem do zamku. W końcu dotarliśmy do kamiennej chimery, znajdującej się w jednej z wież Hogwartu. To za nią umieszczony był gabinet dyrektora, do którego można było wejść, podając hasło. Na całe szczęście spotkaliśmy przy niej Dumbledore'a w towarzystwie Harry'ego.

— Jesteście — rzekł Albus. — Syriuszu, zaraz ci wszystko wyjaśnimy w gabinecie. Proszę mi wybaczyć panie Weasley, ale muszę też porozmawiać z Camille — zwrócił się do George'a, któremu ściskałam ramię.

Chłopak pokiwał głową, a Dumbledore w tym czasie podał hasło i posąg odsunął się w bok, odsłaniając wejście.

— Poczekasz na mnie? — zapytałam, patrząc George'owi w oczy.

— Oczywiście — odparł.

Niechętnie odwróciłam się od Weasleya i razem z dyrektorem, Potterem i Blakiem pod postacią psa, weszłam po spiralnych schodach, a następnie przeszliśmy przez dębowe drzwi do okrągłego pomieszczenia. Był to wielki i piękny pokój, pełen dziwnych cichych odgłosów. Na stołach o cienkich, wrzecionowatych nogach stały rozmaite srebrne urządzenia, warczące, wirujące i wypuszczające obłoczki dymu. Ściany były obwieszone portretami byłych dyrektorów i dyrektorek, które zazwyczaj drzemały w ramkach. Było również olbrzymie biurko z nogami w kształcie szponów, a obok niego na stojaku siedział feniks — którego ostatnim razem widziałam w Komnacie Tajemnic — o imieniu Fawkes.

Syriusz natychmiast przemienił się po raz kolejny i podszedł do swojego chrześniaka, którego drążącymi rękami doprowadził do jednego z foteli przy biurku, za którym zasiadł dyrektor, po czym sam zajął miejsce obok zielonookiego. Dopiero zauważyłam, że przedramię Pottera zostało brutalnie rozcięte.

— Co się stało? — zapytał Syriusz nieco natarczywym tonem.

Usiadłam na ostatnim wolnym fotelu, zaraz po drugiej stronie Harry'ego, wciąż zastanawiając się, po co właściwie tutaj jestem.

Dumbledore zaczął opowiadać o tym, co wydarzyło się zaraz po tym, jak Potter wylądował na trawie przed wejściem do labiryntu. Niejaki Barty Crouch Junior, syn pana Croucha, który okazał się śmierciożercą, porwał prawdziwego Alastora Moody'ego jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego i używał jego włosów do tworzenia eliksiru wielosokowego. Jako nauczyciel potajemnie wrzucił nazwisko Harry'ego do Czary Ognia, jednocześnie rzucając na nią silny czar Confundus, tak, że wylosowała czterech zamiast trzech zawodników. Przez cały czas pomagał Potterowi, aby mieć pewność, że chłopak dojdzie do ostatniego zadania, gdzie czyhała na niego pułapka. Przed trzecim zadaniem Turnieju przemienił puchar turnieju na świstoklik i pomógł Harry'emu zdobyć go pierwszemu, rzucają Imperius na Kruma i eliminując przeszkody na jego drodze oraz innych zawodników.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now