Rozdział 39 - Wizje cz.2

Start from the beginning
                                    

— Właśnie wybieraliśmy się na dziedziniec transmutacji — rzekł Fred, wskazując na wielkie drewniane drzwi niedaleko Moody'ego, które prowadziły na wschodnią część zamku oraz wcześniej wspomniany dziedziniec.

~ * ~

— Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz! — szepnęłam gorączkowo, gdy razem z chłopakami usiedliśmy na jednej z ławek na dziedzińcu. Musieliśmy mówić cicho, jako że na dworze było pełno ludzi cieszących się z ładnej pogody. — Wszędzie poznam to pismo... tylko skąd on ma Mapę Huncwotów?

— Trzeba będzie zapytać Harry'ego — rzekł Fred. — Może mu ją skonfiskował...

— To konieczne — odparłam, po czym spojrzałam na drzwi od sali transmutacji. — Dobra, chłopaki... jak już tu jestem, idę do McGonagall.

— Jasne, zobaczymy się później — oświadczył George i objął mnie, dodając tym samym otuchy.

Ruszyłam w stronę sali, a następnie zapukałam i weszłam do środka. Nauczycielka siedziała właśnie przy swoim biurku i pisała coś na pergaminie. Podniosła na mnie wzrok, a następnie zapytała:

— Coś się stało panno Rainwood?

— Właściwie to tak — rzekłam niepewnie, podchodząc do McGonagall, która odłożyła pióro i splotła dłonie na biurku, okazując mi całkowitą uwagę. — Chodzi o to, że ja mam takie jakby wizje... sny, które ukazują coś, co zdarzy się w przyszłości. W zeszłym roku widziałam ciągle pełnię księżyca i wiem — dodałam szybko, bo widziałam, że opiekunka mojego domu zmarszczyła nieznacznie brwi — że przewidywanie pełni, to tak jakby powiedzieć, że dzisiaj w nocy będzie ciemno, ale to nie o to chodziło. To była ta konkretna pełnia, tego dnia, kiedy profesor Lupin... wie pani.

— I mam rozumieć, że teraz przydarzyło ci się coś podobnego?

— Tak. Od jakiegoś czasu śni mi się rozgwieżdżone niebo... w tle słychać muzykę, która nagle przestaje grać, a zastępują ją krzyki przerażenia i czuję się wtedy okropnie, jakbym kogoś straciła... później się budzę i wciąż czuję te emocje, jakie mną targały w śnie. Przede wszystkim rozpacz. Boję się, że to może mieć coś wspólnego z trzecim zadaniem, więc chciałam pani o tym powiedzieć.

— Dziecko, czy chciałabyś może porozmawiać o tym z profesor Trelawney? Jako nauczycielka wróżbiarstwa, miałaby pewnie lepszy pogląd na tę sytuację ode mnie i mogłaby się podzielić z tobą swoimi spostrzeżeniami...

— Słucham? — przerwałam gwałtownie, wyobrażając sobie, jak nauczycielka wróżbiarstwa wygadywałaby głupoty na temat mojego problemu, a sprowadziłaby wszystko do śmierci Harry'ego, jak to ma w zwyczaju przewidywać na każdych zajęciach. — Nie wiem, czy to dobry pomysł...

— W takim wypadku mogę panienkę jedynie zapewnić, że dokładamy wszelkich starań, aby podczas Turnieju Trójmagicznego nie było kolejnych ofiar śmiertelnych, jak to miało miejsce w przeszłości — powiedziała spokojnie, lustrując mnie wzrokiem. Właśnie takiej odpowiedzi się obawiałam.

~ * ~

— Szczerze, nie wiem, czy ta rozmowa coś dała — żachnęłam się, siedząc po turecku na łóżku George'a. Chłopak wygrzebywał przeróżne przedmioty ze swojej szuflady, a Fred wylegiwał się na swoim posłaniu i zajadał się słonowodnymi ciągutkami z Miodowego Królestwa.

— Przynajmniej spróbowałaś — rzekł Fred z pełną buzią.

— Dobra, mam coś! — zawołał jego brat. — Zrobimy tak... dam ci jakiś przedmiot do ręki, a ty nie patrząc na niego, spróbujesz przywołać wizję.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now