- Chętnie... może być gorąca czekolada, jeśli to nie problem - odrzekłam, a skrzat skłonił się nisko i czmychnął. Już po chwili dwa inne skrzaty przydreptały do nas, niosąc tacę z dwoma dużymi kubkami wypełnionymi ciepłym napojem.

- Dziękujemy - uśmiechnęłam się do nich, a te po raz kolejny ukłoniły się i uciekły do reszty. - Czuję się dziwnie... jak dają nam jedzenie na wynos, jest jakoś tak inaczej. Teraz czuję się, jakbym je wykorzystywała - ściszyłam głos i pochyliłam się lekko nad stołem, aby przybliżyć się do chłopaka - i tak, wiem, jaki one mają do tego wszystkiego stosunek, ale wciąż...

- Rozumiem cię - powiedział George. - W końcu jesteś członkiem tego stowarzyszenia Hermiony... eee... jak to się nazywało?

- Wesz - odpowiedziałam, powstrzymując śmiech.

- Ach, no tak - zaśmiał się, biorąc do ręki swój kubek. - Gdzieś z tyłu głowy kojarzyła mi się nazwa "pchła", ale tak czułem, że to było jakoś inaczej, więc wolałem się nie odzywać.

- Dlatego odezwałeś się teraz - parsknęłam w swoją czekoladę. - Sprytnie.

Wzięłam łyk gorącego napoju i spojrzałam na George'a. Chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy, aż Weasley ją przerwał.

- Słuchaj, muszę się ciebie o coś zapytać... - zaczął, a serce nieco mi przyśpieszyło. - Czy coś się ostatnio stało? Bo zauważyłem, że chodzisz często zmartwiona.

- Och - wydukałam zawiedziona, gdyż spodziewałam się innego pytania. - Chodzi o to... pamiętasz te moje dziwne sny, przepowiednie, czy jak to nazwać?

Rudzielec w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową. Zmarszczył nieznacznie brwi, przez co wyglądał na lekko zmartwionego. Musiałam przyznać, że było to urocze.

- A więc znowu je mam - powiedziałam. - Tyle że tym razem są gorsze, bo te emocje, które w tych snach czuję, zostają ze mną na kilka minut, gdy się obudzę i uwierz mi, nie jest to radość. Nie mam pojęcia, czy to się spełni i to jest najgorsze, bo nawet jeśli tak, to nie wiem, co ma się spełnić. Jedyne, co w tym śnie widzę za każdym razem, to rozgwieżdżone niebo, a w tle słychać ustającą muzykę i krzyki...

- Myślałem, że już nie masz tych snów - rzekł, łapiąc mnie za dłoń, którą miałam na stole.

- Bo długo ich nie miałam. Nawet zdążyłam o nich zapomnieć na jakiś czas - mruknęłam, spoglądając na nasze splecione dłonie. - Zdarzają mi się co jakiś czas i... i George, ja budzę się w środku nocy i płaczę, bo czuję się, jakby stało się coś strasznego. Często siedzę do późna z książką, aby tylko nie położyć się spać, z obawy, że to znowu mi się przyśni...

- Nie miałem pojęcia - oznajmił zdumiony. Szybko przesiadł się obok mnie i przytulił. - Mogłaś mi powiedzieć, Camille. Komukolwiek... dlaczego ty zawsze jesteś taka skryta?

- Taką mnie lubisz - zażartowałam przez łzy, starając się rozluźnić atmosferę. Weasley jedynie pokręcił głową.

- Jesteś niemożliwa - szepnął lekko rozbawiony. - Ale wracając do twojego problemu... może porozmawiaj o tym z kimś.

- Właśnie to zrobiłam.

- Miałem raczej na myśli kogoś bardziej kompetentnego - westchnął, ale widać było, że pochlebiał mu fakt, iż to z nim wolałam o tym pogadać niż z kimkolwiek innym.

- Wiem, co miałeś na myśli, gamoniu - zaśmiałam się cicho, po czym przetarłam policzek z kilku łez. - Hej, zawsze mogę wepchać ci się znowu do łóżka, jak będę się bała zasnąć - parsknęłam, szturchając George'a łokciem w żebra, lecz rudzielec zrobił się trochę nerwowy po tych słowach.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now