– Aż taka dobra ta zupka? – usłyszał kpiący głos i odwrócił głowę.

Sasuke stał w korytarzu. Wszedł tak cicho, że nawet go nie usłyszał, pogrążony w swoich myślach.

– Sam jej dzisiaj skosztowałeś, draniu, więc powinieneś wiedzieć – odgryzł się.

Sasuke prychnął.

– Gdyby nie Kyuubi, nie przeszedłbyś nawet egzaminu na genina, odżywiając się w taki sposób.

Podszedł do stołu i pochylił się nad Naruto.

– Co? – zapytał Naruto z pełnymi ustami. Sasuke zwykle nie stawał nad nim i nie gapił się na niego, kiedy jadł.

Zamiast odpowiedzieć, Sasuke położył na stole kawałek papieru. Obserwował uważnie twarz Naruto, który najpierw zmarszczył brwi, a później, kiedy jednocześnie przeżuwając makaron, przeczytał to, co było napisane na kartce, omal się nim nie udławił.

– Co to jest draniu? – wykrztusił po chwili i złapał jeszcze raz kartkę. Podsunął ją sobie pod nos, bo nie dowierzał. – To dla mnie? – zapytał w końcu.

– Sobie bym czegoś takiego nie kupił. – Sasuke wzruszył ramionami. – A już po dziurki w nosie mam tych twoich kubków z zupkami.

Naruto nadal wpatrywał się w kartkę, jakby to była gwiazdka z nieba. Choć właściwie, to była. Roczny kupon na ramen... Roczny kupon na ramen! Naruto od dziecka o tym marzył. Czasami Staruszek z Ichiraku organizował loterię, w których można było wygrać miesięczny kupon, niestety Naruto nigdy się to nie udało. A teraz miał darmową wyżerkę przez cały rok! No dobra, nie darmową, bo Sasuke za to na pewno słono zapłacił, ale jednak!

– Dzięki, draniu – uśmiechnął się szeroko. Sasuke sprawił mu najlepszy prezent urodzinowy, jaki tylko mógł być. Choć nie, był już inny, lepszy. Dokładnie dwa lata temu, gdy po walce w Dolinie Końca Sasuke w końcu skapitulował, a ich przyjaźń wygrała z nienawiścią i tym samym odzyskał przyjaciela.

– Jest jeden warunek. – Sasuke położył rękę na kuponie. – Te wszystkie zupki w proszku znikają z mieszkania.

– Mam je wyrzucić? – zbulwersował się Naruto. Cholera, no co jak co, ale ramen w każdej postaci był dla niego rzeczą niemal świętą.

– Zrób z nimi co chcesz. – Sasuke wzruszył ramionami. – Nie wiem, oddaj Kibie, bo z jego zapędami do idiotycznych zakładów, pewnie w najbliższym czasie znów nie będzie go stać na inne żarcie niż karma Akamaru.

Naruto znów się uśmiechnął. Doskonale pamiętał, w jakich okolicznościach powstał poprzedni zakład. Stawiali na to, że Sasuke i Sakura się pocałują. Cóż... Teraz już nikt na to nie postawi. On i Sasuke byli razem, mieszkali razem i każdy o tym wiedział.

Po chwili skinął głową, że się zgadza i przytulił kupon. Będzie musiał go gdzieś schować, w jakimś bezpiecznym miejscu. W końcu to był skarb. A kubki z ramenem w proszku? Jak Sasuke nie będzie widział, to poupycha je gdzieś indziej. Do szafy albo pod łóżko. Jeszcze się zobaczy.

– I jakie dzisiaj masz plany? – zapytał Sasuke, który wstawił wodę na kawę. Bez pytania wyciągnął też kubek Naruto.

Naruto podrapał się po brodzie.

– Wieczorem chcę iść na festyn.

Musiał się na nim pojawić jako bohater wojenny. Kakashi i mieszkańcy wioski nie wybaczyliby mu tego, gdyby zabrakło go w tym dniu. W końcu to dzięki niemu dwa lata temu świat nie pogrążył się w Wiecznym Tsukuyomi. Dzięki niemu i Sasuke...

SasuNaru HidenOnde histórias criam vida. Descubra agora