Rozdział 55

7.3K 519 275
                                    

Witam i zapraszam na rozdział 55.


Naruto patrzył za nimi, jak odchodzą i gorączkowo myślał, co teraz będzie. Wcześniej już zastanawiał się nad tym, co się stanie, jeśli to się wyda. Bo prędzej czy później, wszyscy i tak by się dowiedzieli.

– Co tak długo, młotku? – usłyszał znajomy głos i zerknął za siebie. – Co się stało? –zapytał Sasuke, gdy zobaczył jego minę.

– Mam przechlapane – rzucił Naruto i spróbował się uśmiechnąć, ale nie bardzo mu to wyszło. Spuścił wzrok i kopnął jakiś kamień. – Sakura się... dowiedziała. O... no wiesz...

– Jak? – Sasuke szybko załapał, o czym Naruto chce mu powiedzieć. Zmarszczył brwi i rozejrzał się, ale nigdzie nie zobaczył Sakury.

– Nie wiem. – Naruto westchnął ciężko i oparł się o drzewo. Potarł spięte mięśnie karku. – Myślisz, że ktoś jej wygadał? Może nas widziała? – sapnął. – Cholera, Sasuke, jakbyś widział jej wzrok. – Spojrzał na niego z przerażeniem. Bał się, że jego najlepsza przyjaciółka go znienawidzi. Nie chciał stracić Sakury. Tyle razem przeszli.

Sasuke położył dłoń na jego ramieniu, a po chwili wahania przesunął ją wyżej, na kark. Naruto był cały spięty.

– Jesteście przyjaciółmi, nie odwróci się od ciebie.

– A ty byłeś... Nie, ty jesteś jej miłością! – zaprotestował Naruto. – Ona od zawsze... Przecież wiesz. Ona mi tego nie wybaczy.

Sasuke zirytował się. Rozumiał, że przyjaciele byli dla Naruto ważni, ale za bardzo to przeżywał. Jeżeli Sakura naprawdę mu tego nie wybaczy, to będzie znaczyło, że nigdy nie była jego przyjaciółką.

– Najwyższa pora, żeby przejrzała na oczy, Naruto. Dobrze, że to się w końcu stało.

Sam czuł dziwną ulgę. Miał nadzieję, że teraz Sakura skończy z tymi zalotami raz na zawsze. Znosił je wystarczająco długo. Skoro Sakura wiedziała, kwestią czasu było, aż Hinata się dowie i ten cyrk się skończy. Będą mogli spokojnie zająć się pracą i treningami. I... tym co było między nimi.

Uśmiechnął się lekko, gdy przypomniał sobie ich rozmowę. Tam w piwnicy zdawał sobie sprawę, że muszą jeszcze raz przedyskutować sprawę zwojów, ale determinacja, z jaką Naruto mówił mu o tym, że mu ufa... Sasuke naprawdę doceniał te momenty. Seks później był jeszcze lepszy. W pewnym momencie Naruto umyślił sobie, żeby Sasuke się ubrał, bo kręci go jego widok w rozpiętej białej koszuli i Sasuke musiał przerwać wszystko, żeby schylić się i ubrać tę nieszczęsną koszulę. Czasami pomysły Naruto były naprawdę idiotyczne.

– Przejdzie jej, zobaczysz – pocieszył go.

– A jak nie? – Naruto nie wydawał się przekonany. – Naprawdę to, jak ona na mnie patrzyła... Wiesz, nawet nie krzyczała. Wołałbym, żeby mnie stłukła na kwaśnie jabłko, a nie... – Pokręcił głową. – Stałem tam i nie wiedziałem, co powiedzieć. Nawet jej nie przeprosiłem.

– Za co? Nigdy jej niczego nie obiecywałem, wręcz przeciwnie – westchnął Sasuke.

Już wczoraj, kiedy zobaczył minę Ino, był pewien, że w końcu się wygada. Dziewczyny nie umiały trzymać języka za zębami, ciągle o czymś paplały. Były przez to naprawdę irytujące. Zresztą, po wczorajszym wieczorze kawalerskim i zachowaniu Naruto, nie miał zamiaru dłużej tego ukrywać, ciągle uważać i zastanawiać się, czy ktoś ich zauważy, czy nie. Owszem, miał świadomość, że to nie przejdzie bez echa, ale miał to w nosie. Nigdy nie obchodziła go opinia innych.

SasuNaru HidenKde žijí příběhy. Začni objevovat