Rozdział 6

10.3K 672 553
                                    

W końcu około dziesiątej dostał oficjalną informację, że Kazekage czeka na niego w głównej siedzibie wioski. Chyba wysłał ją jego sekretarz, bo brzmiała bardzo oficjalnie, więc domyślił się, że Gaara musiał być wcześniej faktycznie bardzo zajęty. Dotarł na miejsce dość szybko i zastał przyjaciela w towarzystwie rodzeństwa i Shikamaru, którzy jednak na jego widok pożegnali się i poszli w sobie tylko znanym kierunku.

– To od czego zaczynamy? – zapytał Gaara, podchodząc do niego.

– Zobaczysz. Mam zamiar pokazać ci kilka fajnych miejsc.

Naruto oprowadził Gaarę praktycznie po całej wiosce. Pokazywał, gdzie co powstało i opowiadał o tym, jak osada wyglądała wcześniej. Bardzo dużo mówił, czasem nie dając dojść przyjacielowi do słowa. Często też pocierał dłonią włosy na karku i śmiał się głośno. W końcu, gdy usiedli na Wzgórzu Hokage i wyjęli z torebek przed chwilą kupiony w jednym ze sklepików lunch, Gaara spojrzał na niego uważnie.

– Coś się stało, prawda? – zapytał po chwili zastanowienia.

– Co? Nie... Ależ skąd. – Naruto wpakował sobie w usta kulkę ryżową. Była słodka i kojarzyła mu się miło. Kiedyś kupił takie same Sasuke na urodziny, nie mając pojęcia, że nie znosi słodyczy, a on mimo to zjadł wszystko. No dobra, nie wszystko, bo go poczęstował, więc tak na prawdę dla niego została mniej niż połowa, ale sam fakt się liczył. Później kupował je często, chyba mu posmakowały, i przynosił na trening, a Naruto zawsze reagował niemałym entuzjazmem i wyjadał mu je po kryjomu, kiedy nie patrzył.

– Naruto... Wydajesz się zdenerwowany. – Gaara patrzył na niego tymi swoimi intensywnie zielonymi oczami, których kiedyś większość ludzi tak bardzo się bała. Bo, trzeba przyznać, w niektórych momentach były naprawdę przerażające.

– Eh – westchnął Naruto i objął kolana ramionami, wycierając palce po słodkim, kleistym ryżu w spodnie. – Pokłóciłem się z Sasuke – powiedział, patrząc w dal. Nie miał pojęcia, gdzie teraz jest jego najlepszy przyjaciel, ale to miejsce zawsze kojarzyło mu się z nim. Często tu przesiadywali, rozmawiając lub czasem, gdy nie mieli do tego nastroju, po prostu milcząc. To tu Sasuke opowiadał mu o swoim klanie, o Itachim...

– Chcesz o tym porozmawiać? Wiesz, nauczyłem się całkiem nieźle rozumieć ludzi – Gaara uśmiechnął się, co jeszcze kiedyś było po prostu nie do pomyślenia.

Naruto spojrzał na niego. Może to on był osobą, której powinien powiedzieć, co się z nim dzieje i jaki ma ze sobą problem. Przypuszczał, że Gaara mógłby zrozumieć. Przez tyle lat był samotny, zupełnie jak on, więc może miał podobne dylematy? Już otworzył usta, ale zanim wydostał się z nich chociaż jedne dźwięk, opuściła go odwaga. Gaara był Kazekage, miał tyle poważnych spraw na głowie. Pewnie nawet nie chciałby słuchać o jego dziwnych i zwyczajnie krępujących problemach, których póki co sam nie rozumiał.

– Nie, w porządku. To u nas normalne, do wieczora już wszystko będzie okej – roześmiał się, znów trochę nerwowo. – No to gdzie miałbyś ochotę jeszcze pójść, bo mam wrażenie że pokazałem ci już chyba wszystko, co jest warte zobaczenia.

Gaara patrzył na Konohę zamyślonym wzrokiem i milczał dłuższą chwilę. Naruto był pewien, że zaraz zakończy to spotkanie, tłumacząc się zmęczeniem albo czymś innym, jednak gdy ten w końcu na niego spojrzał, powiedział po prostu: – Nie wiem.

– To może... – zastanowił się Naruto. – O wiem. Chcesz zobaczyć jak mieszkam? Dostałem nowa kawalerkę, jest naprawdę fajna – powiedział entuzjastycznym tonem, a Gaara po prostu kiwnął głową. – Proponowano mi większe mieszkanie, ale nie chciałem – opowiadał Naruto po drodze. – Po co komu taka wielka przestrzeń, jak się mieszka samemu, no nie? Dobrze, że posprzątałem, coś mnie dzisiaj tknęło. Pewnie dlatego, że czułem, że przyjdziesz! – zaśmiał się, szukając po kieszeniach kluczy. Od razu pojawiło mu się przed oczami wspomnienie wczorajszego wieczoru, ale szybko je od siebie odsunął.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now