Rozdział 9

10.3K 658 641
                                    

Przed budynkiem Akademii, w której znajdowała się biblioteka, panowało małe zamieszanie. Kiba, przytrzymywany przez Hinatę, wyrywał się z pięściami w stronę Saia, który stał naprzeciwko z uśmiechem na ustach. Ino coś do niego mówiła, a Sakura wydawała się ją popierać, bo przytakiwała. Otaczało ich kółeczko znajomych, którzy dzisiaj stawili się chyba w komplecie.

– Co tu się stało – zapytał Naruto Shikamaru, który stał w lekkim oddaleniu od całej grupki.

– Eh... – ten tylko westchnął. – Bibliotekarka wszystkich wyrzuciła, bo Kiba i Sai omal się nie pobili. Dała zakaz wstępu do jutra.

– Oni? A o co?

– Sai powiedział, że skoro Byakugan widzi przez ubrania, to rozumie, dlaczego Hinata odwiedzała cię codziennie w szpitalu... No wiesz... – Spojrzał sugestywnie na Naruto, który wykazywał niezrozumienie. – No że chce sobie ciebie pooglądać... Eh, to naprawdę kłopotliwe. – Shikamaru podrapał się po głowie, ale mimo całego swojego znudzenia, zdołał kątem oka zauważyć pojawiającą się na twarzy Sasuke wściekłość. – Tak czy inaczej, Kiba stanął w jej obronie i chciał mu przywalić, a bibliotekarka to zobaczyła i...

– Sasuke! – rozległ się czyjś entuzjastyczny głos. I, o dziwo, nie był to głos Sakury. Wszyscy obejrzeli się, spoglądając w stronę drogi, po której w tym momencie szły dwie osoby. Czerwonowłosa dziewczyna w okularach i towarzyszący jej chłopak z mieczem na plecach.

– A oni co tu robią? – Sasuke spojrzał zdziwiony. Karin i Suigetsu w Konoha?

– Też chciałabym to wiedzieć! – Sakura pojawiła się nagle bardzo blisko niego. Była wyraźnie zdenerwowana.

– Sasuke, dobrze cię widzieć! – Karin podbiegła, próbując uwiesić się na jego ręce, ale Sakura stanowczo ją odciągnęła. Po chwili ich spojrzenia się spotkały i można było odnieść wrażenie, że przeszły przez nie błyskawice.

– Sasuke, nie wiedziałem, że masz dziewczynę – uśmiechnął się wrednie Siugetsu, patrząc to na Sakurę, to na swoją towarzyszkę, chcąc ją sprowokować.

– Cooo?! Sasuke, powiedz że to nieprawda! – Karin niemal załkała.

– To nieprawda – odpowiedział beznamiętnie Sasuke, nie patrząc na żadną z dziewczyn. Zaczynały go irytować. – Co tu robicie? – spytał.

– A wiesz, byliśmy niedaleko i Karin powiedział, że koniecznie musimy wpaść w odwiedziny. Chciała cię zobaczyć i... – Suigetsu nie zdążył dokończyć, po padł na ziemię po celnym i brutalnym ciosie. – Oj, daj spokój, co? Jakby ktoś jeszcze nie wiedział, że latasz za Sasuke, bo go kochasz, Uzumaki!

W jednej chwili nastała absolutna cisza. Sai i Kiba przestali się kłócić i w ogóle nikt nie był w stanie wydobyć z siebie słowa. Wszyscy patrzyli na Naruto. Naruto, który chyba jeszcze nigdy nie był tak zaczerwieniony jak w tym momencie. Zwłaszcza, że każdy gapił się na niego tak, jakby właśnie zakomunikował, że woli zostać Kage jakiejś innej wioski. Odchrząknął i rzucił nerwowe spojrzenie Sasuke, który jednak wydawał się być całą sytuacją... rozbawiony? A Naruto, jak ostatni kretyn, nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Po prostu go zatkało. Normalnie zacząłby wrzeszczeć i próbować wszystkich przekonać, że ostatnią rzeczą, o jakiej myślał, było jakieś tam uczucie do Sasuke. Tylko problem w tym, że to „jakieś tam„ uczucie naprawdę istniało. Ten pocałunek... Cholera.

– Uzumaki? – Kiba zerknął na Suigetsu. – Że... niby nasz Naruto Uzumaki? – zapytał i zaśmiał się, przejmując rolę tego, który miał rozładować atmosferę. – Przecież oni się nienawidzą!

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now