Rozdział 71

6K 467 323
                                    

I oto kolejny rozdział. Musze zweryfikować, to co napisałam poprzednim razem, bo po podzieleniu tekstu wychodzi na to, że rozdziałów wyjdzie nie 80 a 77. Więc to jeden z siedmiu ostatnich.

Będzie też na pewno jeden sequel i wnioskując z niektórych komentarzy i ankiety zamieszczonej kiedyś na blogu – to będzie coś, co chcieliście przeczytać:)

Z „małym" opóźnieniem odpisałam na komentarze, ale to dlatego, że naprawdę nie miałam czasu wcześniej:)

Miłego czytania:)



Naruto szedł i szczerzył się jak głupi. Kiedy Kakashi powiedział, że Sasuke został uniewinniony, to tak, jakby w pochmurny dzień wyszło słońce. Nawet już nie walczył o te czekoladki. Ostatecznie, za radą jednej z pielęgniarek, oddali je na oddział dziecięcy, więc nawet lepiej się stało.

Teraz wracali do domu. Do domu... Naruto zerknął na Sasuke. Też na pewno bardzo się cieszył, choć jak zwykle tego nie okazywał.

– Za to wszystko powinni ci wypłacić jakieś odszkodowanie, draniu – zaczął po zbyt długiej jego zdaniem chwili milczenia. – Bo ja wiem... – Rozejrzał się dookoła. – Roczny kupon na ramen? – dodał, widząc już z daleka znak Ichiraku.

– To miałoby być odszkodowanie dla mnie czy dla ciebie? – Sasuke uśmiechnął się lekko.

– Oj, no wiesz... – Naruto też się uśmiechnął. – A skoro już tu jesteśmy, to może... – zaczął ale po chwili się zreflektował i machnął ręką. Sasuke jeszcze nie mógł jeść tego typu rzeczy. Żywił się póki co jakimiś papkami, które nie podrażniały gardła.

Zresztą, już od wyjścia ze szpitala zauważył, że co chwilę ktoś im rzuca zdawkowe spojrzenia. Na początku nie zwracał na to jakiejś szczególnej uwagi, ale im bliżej byli centrum, tym więcej takich spojrzeń było. Niektórzy marszczyli brwi, inni uśmiechali się do nich, znalazły się też grupy chichoczących nastolatek. Naruto dopiero po jakimś czasie zdał sobie sprawę, o co chodzi. O niego i Sasuke, o to, że szli teraz razem, a po wydarzeniach na placu wszyscy wiedzieli, że są parą. Do tej pory nie zawracał sobie tym głowy, było wiele istotniejszych rzeczy. Jak choćby to, że Sasuke mógł nie przeżyć... Dopiero teraz z pełną świadomością dotarło do niego, że po tym, co się stało, wszyscy będą na nich zwracać uwagę. Już nie tylko na ich moc, ale na coś zupełnie innego.

– To może jednak chodźmy do do... – Naruto nie zdążył dokończyć, bo Sasuke ruszył w stronę Ichiraku. Tak po prostu, nawet go nie musiał namawiać! Nie czekając więc, aż zmieni zdanie, dogonił go. – Rany, draniu, nie poznaję cię – skomentował z szerokim uśmiechem na ustach.

Sasuke westchnął w duchu. Nie miał najmniejszej ochoty tutaj iść. I tak nic nie zje, a w knajpie będzie tak głośno, że nawet nie porozmawiają. Zdał sobie jednak sprawę, że ostatni czas dla Naruto był naprawdę trudny. Te wszystkie wydarzenia... Sasuke chociaż tak mógł Naruto podziękować za to wszystko. To było na pewno lepsze niż jakieś ckliwe rozmowy nie w ich stylu.

W drzwiach wpadli na kogoś, kto wychodził tyłem.

– Ała! – jęknął Naruto, który dostał, jak się okazało od Kiby, z łokcia w brzuch.

– Naruto? – Kiba odwrócił się zaskoczony. Przy barze w Ichikaru stała grupka dziewczyn, która machała do niego, a on do nich. – I... Sasuke – dodał, patrząc na pochmurną twarz. – Cześć.

– Uważaj, jak łazisz – burknął Naruto. Nie dość, że był głodny, to jeszcze na dzień dobry dostał mocnego kuksańca.

– Ale co ja mam zrobić? – Kiba rozłożył bezradnie ręce i znowu zerknął w stronę baru. Teraz dziewczyny zaczęły gorączkowo szeptać między sobą, niezbyt dyskretnie pokazując ich sobie palcami. – Rzuciły się na mnie. Nie mogę się od nich odpędzić odkąd... – zamilkł, kiedy zdał sobie sprawę, co chciał powiedzieć. Wolał nie wspominać o tym w ich obecności, więc tylko odchrząknął.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now