Rozdział 43

7.2K 520 478
                                    

Ten rozdział miał się pojawić w przyszłym tygodniu, ale mam tak podły nastrój w związku z pewnymi zdarzeniami, że chyba tylko to jest w stanie poprawić mi humor. Tym razem naprawdę liczę na Wasze komentarze.


Naruto, gdy tylko wrócił do wioski, musiał udać się do szpitala – gdzie Tsunade gruntownie go przebadała i zwyzywała za lekkomyślność, a potem do Kakashiego. Przewidywał, że czeka go poważna reprymenda, ale były sensei tym razem zaskoczył go spokojem. Zamiast poważnie upomnieć, zaczął nawet żartować i Naruto już zaczął mieć nadzieję, że nie poniesie żadnych konsekwencji, ale wtedy Kakashi w końcu powiedział mu o jego karze.

– CO?! NIBY CO MAM ZROBIĆ?! – wrzasnął, wytrzeszczając oczy i mając ochotę wyrwać sobie włosy z głowy. – Kakashi-sensei, nie możesz! To wbrew... wbrew... To nielegalne!

– Uwierz mi, Naruto, że wszystko jest jak najbardziej legalne – odparł mu spokojnie Kakashi. Miał wystarczająco czasu, żeby wszystko sobie dokładnie przemyśleć, więc – jak to mówili – zemsta okazała się naprawdę słodka. Lubił Naruto, uważał go za świetnego ninja, który nie tylko uratował ich wioskę, ale później jeszcze i świat, jednak... Wojna już się skończyła. Teraz Naruto był joninem, a on Hokage. Musiał go ukarać, żeby sprowadzić go na ziemię. A że akurat kupił sobie nowy dom, który wymagał remontu... Trochę pokorny dobrze zrobi Naruto.

– Jak możesz mi to robić, Kakashi-sensei?! – jęknął Naruto i opadł z powrotem na krzesło. – A co z moją reputacją, he?! Miałem się pilnować, żeby ludzie nie...

– I tak się pilnowałeś, że poszedłeś na misję bez mojej zgody. I omal na tej misji nie zginąłeś.

– No ale...

– Żadnych ale, Naruto! Już wystarczy. – Kakashi przerwał mu gwałtownie. – Jutro z samego rana staw się pod moim biurem. Przyślę kogoś, kto wytłumaczy ci ze szczegółami, co masz robić. Jak będziesz miał zajęcie, nie będziesz się nudził bez Sasuke. I sam demolował mi wioski.

– Świetnie! – warknął Naruto, wstając. – Jak ja będę Hokage, to...

– Co mówiłeś? – krzyknął za nim Kakashi, ale Naruto burknął tylko, że nic i wyszedł z gabinetu. Teraz naprawdę żałował, że nie było w wiosce Sasuke, bo ostry trening idealnie rozładowałby jego złość.

Kolejne trzy dni Naruto spędził na... malowaniu płotu i elewacji domu Kakashiego. Kiedy tamtego ranka dotarł na miejsce, dostał pędzel, dwa wiadra i został poinstruowany, że zielona farba jest do płotu, a kremowa do elewacji. I lepiej, żeby to zapamiętał. Cholerny Kakashi. Naruto nie miał pojęcia, ile już razy groził mu w myślach i wynajdywał coraz to dziwniejsze formy odegrania się, kiedy już sam zostanie Hokage. Ale najpierw musiał nim zostać. A póki co...

Wziął pędzel i umoczył w zielonej farbie. Bolała go już ręka od tego ciągłego, jednostajnego ruchu, a Kakashi stanowczo zabronił używania klonów. Inaczej, jak stwierdził, kara nie byłaby karą. Powiedział też, że jak się dowie, że korzysta z pomocy innych, to mu załatwi dodatkową robotę. Jakby ta nie była już wystarczająco upokarzająca, bo dom stał niedaleko dość ruchliwej drogi i co chwilę ktoś przystawał i otwierał usta ze zdumienia. Do cholery! Nie był malarzem tylko ninja, ale kiedy powiedział to wczoraj Kakashiemu, który wpadł sprawdzić postępy, ten zaczął się tylko śmiać. Uznał też, że nieźle mu idzie, ale nic dziwnego, skoro swoją karierę w tym zawodzie zaczął już jako dziecko, malując bohomazy po twarzach Hokage. Na żarty mu się zebrało! Naruto burknął coś pod nosem i przetarł czoło ręką, zostawiając tam tym samym zieloną smugę. Jedyne, co poprawiało mu humor, to wiadomość od Sasuke, którą dostał dziś rano. Napisał mu, że właśnie wyruszają w drogę powrotną i jak dobrze pójdzie, powinni dotrzeć pojutrze pod wieczór. W końcu!

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now