Rozdział 8

10.9K 681 719
                                    

Sasuke wiedział, że zapewne jutro ludzie Kakashiego zgłoszą się do niego, żeby wyjaśnił, co się stało. Może i nawet sam Hokage pofatyguje się na rozmowę z nim? W końcu sprawa dotyczyła Naruto.

– Sasuke-kun? – usłyszał, gdy wyszedł ze szpitala. Sakura kręciła się przy wejściu i podbiegła do niego, gdy tylko opuścił budynek. Najwyraźniej zauważyła, że tu wrócił i zamiast iść do domu, czekała na niego.

– Stało się coś? – zapytał, starając się ukryć zirytowanie.

– Nie, tylko... Zastanawiałam się, czy będziesz się teraz uczył. Bo ja idę do biblioteki i pomyślałam, że moglibyśmy pójść razem. Chyba, że robisz coś innego, to może masz ochotę na towarzystwo?

Sasuke wpatrywał się chwilę w Sakurę, która mimo braku rumieńców, widocznie się denerwowała. Zabawne, że gdy zaczynała z nim rozmawiać, znikała ta pewna siebie, nawet często arogancka dziewczyna, zamiast tego pojawiała się zakochana po uszy nastolatka. Może gdyby tak na niego nie reagowała i nie traktowała jak księcia z bajki, mógłby ją bardziej polubić? W końcu z Naruto Sakura potrafiła się przyjaźnić.

– Nie, teraz nie mam czasu – zbył ją. Chciał przeszukać pozostałe zwoje, które zachowały się po jego klanie, a później... Wiedział, że szpitalne jedzenie nie należało do najlepszych, a ktoś taki jak Naruto będzie to odczuwał jeszcze bardziej. Ten młotek trafił do szpitala z jego winy, więc czuł się zobowiązany odwiedzić go z dużą porcją ramenu z Ichiraku.

Sasuke z reguły był bardzo przewidująca osobą. Wiedział, co robić i gdzie bywać, żeby unikać irytujących go rzeczy. Jednak w dniu dzisiejszym nie przewidział jednego drobnego szczegółu. Że gdy pod wieczór pojawi się w Ichiraku, żeby kupić Naruto jego ulubione danie, zostanie szczelnie otoczony przez swoje fanki. Sasuke-kun to... Sasuke-kun tamto... W pewnym momencie, gdy czekał na zamówienie, miał wrażenie, że głowa mu pęknie. To już naprawdę, nawet towarzystwo Sakury było w porównaniu do tego oazą spokoju. I chyba pomyślał o tym nie w porę, bo gdy tylko się odwrócił, zobaczył nie tylko koleżankę z drużyny, ale też kilka innych osób, które znał.

– Sasuke-kun! – Sakura, która przez moment wydawał się uszczęśliwiona na jego widok, dosłownie sekundę później straciła humor. Bo co Sasuke robił w Ichiraku, siedząc na krześle przy barze w otoczeniu dziewczyn? Przecież jeżeli już tu w ogóle przychodził, to tylko z Naruto. A jego tutaj nie mogło być, bo przecież leżał w szpitalu.

– O, widzę, przyjacielu, że zaczęło cię interesować towarzystwo kobiet – rzucił uwagę Sai, uśmiechając się specyficznie.

Sasuke uniósł brwi. Jego mina na określenie go przez Saia mianem przyjaciela, była bezcenna. Nie miał pojęcia, że on mówi w ten sposób do praktycznie każdej osoby, którą zna. Tak go to zdezorientowało, że nawet nie zwrócił uwagi na drugą część wypowiedzi, przez która nastąpiło dosłowne apogeum. Otaczające go dziewczyny zaczęły piszczeć z uciechy, Sakura zaciskała pięści, mając ochotę przywalić Saiowi, który biedny stał i nie wiedział, co znowu powiedział nie tak, Kiba śmiał się jak oszalały przy akompaniamencie szczekania Akamaru, a Lee zaczął entuzjastycznie wykrzykiwać: „Tak, kobiety i wiosna młodości". Sasuke miał wrażenie, że zaraz wstanie i coś im wszystkim zrobi. I to z wykorzystaniem Sharingana.

– Proszę, twoje zamówienie. – Sprzedawca z Ichiraku, który znał go jeszcze z czasów, kiedy przychodzili tu jako drużyna siódma, położył pakunek na ladzie. Sasuke podziękował, zapłacił i ruszył do wyjścia.

– Hej, to na pewno nie porcja dla jednej osoby. Z kim się umówiłeś, Sasuke-kun? – zapytała bezczelnie Ino, której już dawno fascynacja jego osobą minęła i dzięki temu nie miała oporów przed rozmową z nim.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now