Rozdział 75

4.8K 427 313
                                    

Rozdział 75, czyli 3 od końca. Nawet nie sądziłam, że tyle tego wyjdzie:)

Miłej zabawy:)



– No – powiedział Kakashi po chwili. – Zbieram się. Wam też radzę. Przecież nie będziecie tutaj tak stali jak dwa słupy soli – dodał, widząc minę Naruto, który wydawał się być naprawdę przygnębiony. Westchnął ciężko. – Może powinniście potrenować? – zaproponował. – Tak porządnie...

Uśmiechnął się pod maską. To zawsze było coś, dzięki czemu obaj rozładowywali emocje, a po tym wszystkim, co się stało, Naruto naprawdę tego potrzebował. A z kim miałby walczyć na poważnie, jak nie z Sasuke.

– Jesteś pewien tego, co mówisz, Kakashi-sensei? – Naruto spojrzał na niego z niedowierzaniem. W ich wypadku porządny trening wiązał się z użyciem Rasengana i Chidori, a to z kolei oznaczało duże zniszczenia.

Kakashi zmrużył oczy i spojrzał to na Sasuke, to na Naruto, po czym wzruszył ramionami.

– Ten jeden raz zaryzykuję – powiedział i zniknął w chmurze białego dymu, zostawiając ich samych.

– Nie wie, co mówi – mruknął Naruto i podrapał się po karku. Żeby Kakashi, który już tyle razy dawał już im kary za połamane drzewa i spalone krzaki, teraz zachęcał ich do trenowania w ten sposób? Jak byli geninami może i miało to sens, ale teraz wiązało się to z zagładą. Terenów Konohy oczywiście.

– On chyba myśli, że po tych dwóch miesiącach nie stanowimy żadnego zagrożenia – zauważył Sasuke.

– To co, draniu? – Naruto, który znów poczuł adrenalinę na myśl, że będą walczyć, uśmiechnął się. – Które pole wybierasz? Dam ci fory, bo...

– Nie wydaje mi się, żeby były mi potrzebne – prychnął Sasuke, nie pozwalając mu dokończyć. – Raczej tobie... – Chwycił go za bok, dając tym samym do zrozumienia, że przybyło mu trochę ciałka.

Jasne, wiedział, że Naruto przytył tylko trochę – czego postronna osoba i tak nawet by pewnie nie zauważyła – ale on znał jego ciało jak nikt inny i mimo że zdawał też sobie sprawę, że szybko to zrzuci i doprowadzi się do formy, nie mógł sobie odmówić złośliwości.

– Co ty powiedziałeś, draniu? – wrzasnął Naruto i przybliżył twarz, patrząc mu w oczy. Jego spojrzenie było teraz żywe i wyglądało tak jak za dawnych czasów, gdy się nie znosili – jakby miało ciskać pioruny.

Sasuke uśmiechnął się. Też poczuł tę adrenalinę. Kakashi miał rację, pora rozprostować kości.

Na początku udali się na pola treningowe, ale wystarczyło jedno spojrzenie na siebie, żeby pobiegli dalej. Na polach już ćwiczyło sporo młodych ninja, a oni nie potrzebowali widowni. Mieli dwumiesięczną przerwę, więc nie chcieli, żeby ktoś widział, jak "rozprostowują kości". Zresztą ten trening najprawdopodobniej będzie inny od reszty. Po tym wszystkim, co się stało, Naruto czuł, że będzie musiał odreagować, nie przejmując się, czy kogoś może zranić. W końcu Kakashi nieczęsto dawał im pozwolenie na tego typu rzeczy.

Nie potrzebowali słów, żeby wiedzieć, gdzie zmierzają. Do doliny, w której już wielokrotnie trenowali. To miejsce już niejedno przeszło, więc wytrzyma i tę potyczkę.

Naruto czuł ekscytację. Tak bardzo brakowało mu tego uczucia, że mimowolnie zaczął się uśmiechać na samą myśl o tym, że już zaraz będą walczyć. To był ich żywioł, coś co sprawiło, że tak daleko zaszli i co ich połączyło. Tylko oni mogli dotrzymać sobie kroku.

SasuNaru HidenOnde histórias criam vida. Descubra agora