Rozdział 70

5.7K 475 467
                                    


Dziękujemy za komentarze i zapraszamy na rozdział 70. Myślę, że w sumie wyjdzie ich około 80-85, bo już praktycznie kończymy to pisać.

Zastanawiam się też, czy nie napisać sequela, którego już jednak nie opublikuję, a wyślę tym osobom, które regularnie komentowały treść:) A co, żebyście też coś z tego mieli:)



Sasuke, leżąc w znienawidzonej już sali, miał wrażenie, że ci wszyscy medycy z Tsunade na czele uparli się, żeby uprzykrzać mu życie i zostawić w szpitalu. A on czuł się już naprawdę dobrze. Z tego, co wiedział, wyniki badań były coraz lepsze i nie widział potrzeby przebywania tutaj. Równie dobrze mógł przychodzić codziennie na kontrole.

– Sasuke-kun, Naruto... – To Sakura weszła do pomieszczenia.

Codziennie mierzyła Sasuke ciśnienie i za pomocą chakry sprawdzała stan komórek w jego płucach. Na szczęście wydawało się, że zaczęły się na dobre regenerować. To był naprawdę cud. Gdy wszyscy już myśleli, że z tego nie wyjdzie... Potrząsnęła głową, nie chciała już o tym myśleć.

Sasuke jak co dzień wyciągnął rękę, czekając, aż założy mu ciśnieniomierz. Po chwili poczuł, jak urządzenie zaciska mu się na ramieniu.

Naruto wykorzystał chwilę jego nieuwagi i podniósł się z łóżka. Lepsza okazja do obiecanej rozmowy z Sakurą mogła się już nie trafić. Sasuke zmarszczył brwi, widząc, jak niepostrzeżenie stara się podejść do drzwi. Naruto, gdy odwrócił głowę i to zauważył, w odpowiedzi spojrzał tylko wymownie to na niego, to na Sakurę, która teraz stała odwrócona do niego tyłem i coś notowała na podkładce.

Po chwili po cichu wyszedł z sali.

– Ciśnienie jest w porządku. – Sakura zdjęła Sasuke z ręki ciśnieniomierz i coś jeszcze zanotowała w papierach.

Trochę ich się już nazbierało, odkąd przywieźli go do szpitala. Stosowali różne metody, a wszystko to trzeba było dokumentować.

– Tsunade-sama powiedziała, że jeżeli wszystko będzie w porządku, jutro wypiszą cię do domu, Sasuke-kun – uśmiechnęła się, nie patrząc jednak na Sasuke, ale w podkładkę.– Możesz... Możecie – poprawiła się, choć przyszło to jej z trudem – wrócić do domu.

Obejrzała się, szukając wzrokiem Naruto, ale nie było go w pomieszczeniu. Byli tu z Sasuke sami, jak chyba jeszcze nigdy, odkąd tu trafił.

Sakura odwróciła się w kierunku Sasuke i zamarła. On... On patrzył na nią. Nie jak zwykle gdzieś ponad jej ramię, ale na nią. Przełknęła ciężko. Zawsze marzyła o takich chwilach, a teraz nie wiedziała, jak się zachować. Bo przecież miała świadomość, że mimo całej obecnej sytuacji, Sasuke wie o jej uczuciach. Przecież już w momencie, gdy odchodził z wioski, wykrzyczała, że go kocha, a potem powtarzała to jeszcze kilka razy.

Sasuke milczał przez dłuższą chwilę, ale gdy w końcu Sakura nie wytrzymała jego spojrzenia i spuściła wzrok, odezwał się.

– Słyszałem, że wyjeżdżasz – powiedział ledwo co słyszalnym wśród tej całej aparatury głosem.

Sakura poderwała głowę i spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Nie wiedział, czy więcej było w nich zaskoczenia, czy czegoś innego. Czegoś, z czego najwyraźniej do końca się nie wyleczyła i chyba właśnie dlatego najlepszym wyjściem dla niej było opuszczenie na jakiś czas Konohy.

– S-skąd wiesz? – zawahała się. Tsunade na jej prośbę nikomu o tym nie mówiła. – Naruto ci powiedział...

– Tak – wychrypiał Sasuke. Wciąż jeszcze miał problemy z mówieniem. – Jest tym przygnębiony. Myśli, że to przez niego...

SasuNaru HidenKde žijí příběhy. Začni objevovat