Rozdział 56

8K 556 469
                                    


Jako że na weekend mogę nie mieć okazji, rozdział wklejam dzisiaj. Jeżeli u Was też tak zimno (u mnie z pogody cieszy się chyba tylko mój pies) to coś na rozgrzanie ;)

Dziękuję za komentarze i miłego czytania :)


Naruto spojrzał niepewnie najpierw na Kakashiego, a później na Gaarę. Obaj siedzieli przy biurku i na niego czekali.

– Naruto, podejdź tutaj – zarządził Kakashi i skinął na niego ręką.

Naruto przełknął ciężko, zastanawiając się, co powinien powiedzieć, jeśli Kakashi zapyta go o zwoje. A jeśli zapyta go w jakiś podchwytliwy sposób? Przeklęty Sasuke, gdyby od razu ujawnił prawdziwą zawartość tych zwojów, nie znaleźliby się w takiej sytuacji!

– Jesteś najbardziej nieokrzesanym ninja jakiego znam. I też jednym z najbardziej skutecznych – stwierdził Kakashi i uśmiechnął się pod maską. – Odkąd cię znam, stawiasz na swoim i też wyruszyłeś na ostatnią misję, na którą wysłałem TYLKO Sasuke i Sakurę. Ale koniec końców dobrze się stało. Powiedz mi, co się wydarzyło wtedy w jaskini.

– No... jak to co? Gdyby nie... – Naruto umilkł, zanim dodał „ja", cały czas mając w głowie słowa Sasuke. – Na początku nic się nie działo, potem okazało się... no dobra, Sasuke się domyślił, że gdzieś jest szósta pieczęć i potrzebna jest jeszcze jedna osoba do odblokowania. Zgłosiłem się na ochotnika. Wiesz, Kakashi-sensei, ten drań czasami naprawdę potrafi na coś wpaść, kto by pomyślał! – Naruto spróbował obrócić wszystko w żart.

– Na pewno zgłosiłeś się na ochotnika? – Kakashi spojrzał na niego wnikliwie. – To nie Sasuke ci kazał? – zapytał.

Wiedział z raportów, że tak właśnie było, ale ta dwójka potrafiła porozumiewać się bez słów. Jeżeli Sasuke czegoś się domyślił i specjalnie pozwolił Naruto odblokować razem z nimi pieczęć, to nie dość, że bezmyślnie naraził jego życie, ale naprawdę coś ukrywał.

– No jasne, Kakashi-sensei. Ale ja to wszystko już mówiłem – mruknął i wzruszył ramionami. – Chyba to najwyższa pora, żebym przejął twoje obowiązki – zaśmiał się, ale po chwili, widząc stanowczy wzrok Kakashiego umilkł. Zrozumiał, że to poważna sprawa. Zresztą Sasuke wydawał się być naprawdę zaniepokojony tym, że teraz będą z nim rozmawiać.

– Wiesz, co to jest? – Kakashi podsunął pod nos kilka zdjęć.

Naruto przejrzał je. Na fotografiach była grota, w której wcześniej leżały tablice, a teraz widoczna była tam skrytka, której nie widział, ale o której opowiadał mu Sasuke. To musiało być zanim drugi raz tam poszedł, bo znak jeszcze nie zniknął.

– Pieczęć Mędrca Sześciu Ścieżek – odpowiedział ostrożnie, zastanawiając się do czego ta rozmowa zmierza.

– Posłuchaj, Naruto – Kakashi postanowił przejść do rzeczy. – To sprawa wagi państwowej. Sprawa Mędrca Sześciu Ścieżek dotyczy wszystkich shinobi. Sam wiesz to najlepiej, prawda? Byłeś kluczową postacią wojny, stałeś się bohaterem, ale przecież wiesz, że wszyscy pamiętają, co chciał zrobić Sasuke. Został ułaskawiony, jednak Rada wciąż mu nie ufa... To – wskazał na zdjęcia – wzbudza dużo podejrzeń.

Naruto otworzył szerzej oczy, słysząc te słowa. Więc jednak podejrzewali Sasuke... Pamiętał, jak po zakończeniu wojny zaciekle walczył o to, żeby go ułaskawili. Sam jeszcze nie do końca wrócił do sił, gdy pognał na jedno ze spotkań Rady i wpadł tam jak burza. Zaczął krzyczeć, żeby zostawili Sasuke w spokoju. Krzyczał, prosił, a w końcu błagał. Nie obchodził go własny honor, miał tylko jeden cel – uwolnić przyjaciela. A teraz... Nie mógł dopuścić, żeby ta sytuacja się powtórzyła.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now