Rozdział 25

8.1K 584 415
                                    


To już ostatnia cześć pierwszego tomu. Szybko minęło te prawie pół roku, odkąd opublikowałyśmy pierwszy rozdział SasuNaru Hiden. Kiedy zaczynałyśmy to pisać, chyba żadna z nas nie zdawała sobie sprawy, że zarówno nam, jak i Wam, tak się spodoba. To był początkowo eksperyment, ale najwyraźniej się udał.

Po przerwie wrócimy z drugą częścią fanfika, a póki co liczymy na Wasze komentarze (tak jak pod poprzednim rozdziałem – za które oczywiście jak zawsze dziękujemy). Coś nas musi motywować :)



Sasuke tylko westchnął. No tak, a czego miał się spodziewać? To już naprawdę lepiej było pójść z Naruto na ten ramen. Lepsze to niż... Uniósł głowę. Czy ten cholerny księżyc akurat dzisiaj musiał tak świecić? Westchnął znów, tym razem z jeszcze większym zrezygnowaniem.

– Niech będzie. – Kiwnął w końcu głową.

Ruszyli w stronę drogi wzdłuż parku, prowadzącej obok centrum na obrzeża. Oboje i tak zmierzali w tamtym kierunku. Sakura przez chwilę się nie odzywała, patrząc w gwiazdy, jakby liczyła, że zaraz jakaś spadnie i będzie mogła wymówić życzenie. Sasuke miał gdzieś gwiazdy, jak już na coś zwracał uwagę, to raczej na cienie drzew rosnących z obu stron drogi. Wyglądały dość upiornie i w pełni odzwierciedlały jego obecny nastrój.

– Sasuke-kun, pamiętasz, co powiedziałeś Kakashiemu, kiedy nas pierwszy raz zapytał o plany na przyszłość? – odezwała się w końcu Sakura, patrząc na niego roziskrzonym wzrokiem. Westchnęła z rozmarzeniem. Sasuke był taki przystojny, a jeszcze w tym świetle... To była naprawdę idealna sceneria na romantyczny spacer. Gdyby tylko jeszcze się uśmiechnął, tak jak w bibliotece... – Mówiłeś wtedy o odbudowie swojego klanu – ciągnęła, kiedy nie doczekała się żadnej innej reakcji, jak tylko skinienie głowy. – Myślisz o tym dalej? – zatrzymała się na wprost niego, tym razem oczekując odpowiedzi.

– Tak, myślę... – usłyszała tylko.

No cóż, Sasuke nigdy nie był zbyt rozmowny, więc nie zdziwiła jej ta lakoniczność wypowiedzi, ale za to bardzo ucieszyła ją treść. Nie mogła przecież wiedzieć, że Sasuke najchętniej powiedziałby: „myślę, że nic z tego nie będzie".

– A czy zastanawiałeś się już z kim chcia... – Sakura urwała i zaczerwieniła się, co było doskonale widoczne w poświacie księżyca. Teraz stała, przestępując z nogi na nogę. – To znaczy, nie żebym... Ja tylko... Miałbyś może ochotę pójść jutro...

– Jak uroczo... – Tuż obok nich rozległ się głos. Oboje zerknęli w stronę parku. Na jednym z konarów drzew stała teraz dwójka ludzi. – No sam powiedz, Shikamaru.

Temari uśmiechnęła się i zeskoczyła na dół. Była trochę zaskoczona, że ich przyjaciółce wreszcie udało się umówić na randkę. Owszem, jej Sasuke też się kiedyś podobał, ale to było tylko takie pierwsze wrażenie. Shikamaru był dużo łatwiejszy w obsłudze, jak zwykła mawiać Ino. Był na tyle leniwy, że nawet w spornych sytuacjach nie chciało mu się kłócić i zawsze jej ustępował. A to jej odpowiadało. I to bardzo.

– Z pewnością... – potwierdził z niedowierzaniem w głosie Shikamaru, który zaraz pojawił się obok. Że niby oni? Razem? O tej porze? I jeszcze ten strój Sakury... Rzucił zdziwione spojrzenie Sasuke, na co ten tylko wzruszył lekko ramionami, ale jego twarz wyrażała lekkie zirytowanie.

– Musze już iść – stwierdził, przymykając lekko oczy i starając się mówić spokojnym tonem. Miał naprawdę dość. To się robiło coraz bardziej absurdalne.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now