Rozdział 40

6.8K 511 403
                                    

Rozdział miał być tradycyjnie za tydzień, ale skoro część z Was – naszych czytelników – właśnie dzisiaj kończy wakacje i wraca do szkoły, może przydać się coś na pocieszenie :)


– Złaź z łóżka – mruknął Sasuke podnosząc się i podchodzą do drzwi. Otworzył je i zobaczył Sakurę, która trzymała w rękach jakąś małą paczkę.

– Sasuke-kun, mam nadzieję, że cię nie obudzi... Naruto? – Uniosła brwi w zdziwieniu. Była pewna, że Sasuke poszedł odpocząć, a ona wyprosiła dwie fiolki naprawdę silnego leku na wzmocnienie. Poza tym przyniosła mu jedzenie. Sasuke naprawdę źle wyglądał, kiedy wychodził z podziemi. Tylko co mogła zrobić, skoro wcześniej nikogo nie słuchał? Siedział dzień i noc nad tymi tablicami, jakby to był jakiś test na czas. A przecież nie był. Gaara powiedział, że mają tyle czasu, ile będą potrzebowali, więc naprawdę nie było potrzeby się spieszyć. – Ale w sumie dobrze się składa Naruto, bo miałam zaraz iść ci przekazać, że masz zaproszenie na kolację.

– Od kogo? – zapytał zdziwiony.

– No przecież nie ode mnie. – Sakura przewróciła oczami. – Gaara chce się pożegnać. Zaprosił nas wszystkich łącznie z Hinatą i Shino, ale ja mam kilka spraw do załatwienia, a Sasuke musi się wyspać.

– Och, no tak, to mój ostatni wieczór tu. – Naruto podrapał się po karku i spojrzał niepewnie na Sasuke. Myślał, że ten czas spędzą razem.

– Sasuke-kun, zjedz coś, proszę. – Sakura podała mu pudełko. – W środku znajdziesz jeszcze lek na wzmocnienie. Jutro będziesz czuł się jak nowy. – Spojrzała na niego uważnie. Sasuke jakimś cudem prezentował się już nieco lepiej, zniknęły cienie pod oczami i ta przeraźliwa bladość. Jego usta były teraz zaczerwienione i... Sakura instynktownie zwilżyła swoje wargi. Ależ miała ochotę znów go pocałować. Zarumieniła się. Cholera! Musi zacząć myśleć o innych rzeczach.

– Dzięki. Naruto zaraz przyjdzie.

– Rozmawiacie o misji? – zapytała szybko, bo nie chciała zostać znowu odesłana.

– Tak, musimy coś omówić – skłamał gładko. – Dzięki za jedzenie i lekarstwo. Do zobaczenia jutro – pożegnał się.

Sakura, niechętnie, bo niechętnie, wyszła, jednak jeszcze przez chwilę stała za zamkniętymi drzwiami i uśmiechała się do siebie lekko.

– Do zobaczenia jutro, Sasuke-kun. – Aż przygryzła wargę. Teraz znowu zostanie z nim sama. I jeszcze on powiedział jej „do zobaczenia!". To był szczegół, ale cieszyła się jak głupia, bo Sasuke zwykle nie żegnał się w taki sposób. Zwykle mruknął coś tylko na odczepnego.

– Zaraz muszę iść, draniu. – Naruto spróbował się uśmiechnąć, ale nie za bardzo mu to wyszło. Jakoś tak... No dziwnie się czuł. Ech! Roztkliwiał się, co on jest? Babą, żeby było mu smutno?! Jeszcze czego!

– Wiem, młotku. – Sasuke odstawił paczkę od Sakury na stół. – Możesz...

– Przyjść po kolacji? – zapytał od razu Naruto z nadzieją. – Przyjdę.

Naruto, idąc na kolację, miał dobry humor. Wiedział, że później spotka się z Sasuke. Chciał z nim spędzić przed powrotem ile tylko czasu się da, bo cholera wie, kiedy znowu się zobaczą. Z biurokracją nigdy nic nie wiadomo: raporty, weryfikacje raportów i raporty z weryfikacji raportów... Naruto czytał na ten temat wystarczająco dużo. To było straszne. Im ktoś był wyższy ranga, tym miał więcej papierkowej roboty. Nie raz i nie dwa widział zawaloną raportami Tsunade czy Kakashiego. Jak on będzie Hokage, bo co do tego, że nim będzie, nie miał żadnych wątpliwości, to na pewno nie będzie siedział za biurkiem. O nie, on nie da się przykleić do krzesła. Był wojownikiem, a nie urzednikiem!

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now