Sasuke tylko pokręcił głową i ostatecznie postanowił, że zostawi tego młotka. A niech się pomęczy, jutro będzie tego żałował. Mieli do załatwienia tyle rzeczy, że już jego samego to przytłaczało, a co dopiero Naruto, bo on nienawidził papierologii. A tak się składało, że właśnie jutro był ostatni dzień na dostarczenie wszystkich dokumentów. Niestety, przez ten pobyt w szpitalu zwlekali z tym jak tylko mogli. I o ile Sasuke w końcu wypełnił wczoraj już duża część, to Naruto, gdyby mu o tym nie przypomniał, chyba w ogóle by się za to nie wziął.

Tak jak się spodziewał, Naruto musiał siedzieć z tym kaktusem do późnej nocy, bo mimo że była już siódma rano, za cholerę nie dał się wyciągnąć z łóżka. Mamrotał tylko coś pod nosem, po czym przekręcał się na drugi bok i znów zasypiał.

Sasuke szturchał go jeszcze kilka razy, ale gdy usłyszał, jak mruczy przez sen, że uleczył kaktusa, brutalnie zrzucił go z łóżka. Kaktus był taki jak wczoraj, a Naruto musiał wrócić do rzeczywistości.

– Ej, draniu! – Naruto jęknął podnosząc się i mrugając oczami. Zmarszczył brwi, rozglądając się dookoła, jakby nie bardzo wiedział, co się dzieje. W końcu spojrzał na szafkę nocną i westchnął ciężko, widząc swojego zmarniałego kaktusa. A miał taki piękny sen, że w końcu mu się udało.

Po chwili oklapł jeszcze bardziej, kiedy Sasuke podsunął mu pod nos dokumenty do wypełnienia. Jak on tego nienawidził.

Chwilę zajęło mu, żeby się ogarnął, ale w końcu usiadł przy stole i zaczął wertować papiery. Co chwilę jednak zerkał na kaktusa, którego przyniósł ze sobą do kuchni. Może był choć trochę bardziej zielony?

– Naruto, do cholery. – Sasuke widząc to, zirytował się. – Jak chcesz zostać Hokage, to weź się w końcu za to, za co powinieneś. Od leczenia masz medyków! – warknął.

Naruto wydął usta, ale o dziwo wziął się do pracy.

Przez chwilę wypełniali papiery w ciszy, aż w końcu Naruto zaklął.

– Cholera, pomyliłem się – powiedział i zaczął kreślić po papierze. – Masz czysty egzemplarz? Głupie papierzyska, tylko zawracają ludziom głowę! Jak zostanę Hokage, to...

– Praca Hokage polega głównie na wypełnianiu papierów, młotku – westchnął Sasuke. – Więc się lepiej skup, bo nie mamy nowych egzemplarzy. Najwyraźniej w biurze nie przewidzieli, że nie będziesz potrafił wypełnić kilku rubryczek. – Sasuke nie mógł powstrzymać się przed złośliwościami.

– Że niby co? – krzyknął Naruto i poderwał się z krzesła. – To jest głupie, to...

– To trzeba wypełnić. – Sasuke pociągnął go za rękę i usadził przy stole. – Skup się.

Problem polegał na tym, że Naruto nie potrafił się skupić. Zaczął się mylić coraz więcej, aż w końcu jego papiery zaczęły wyglądać jak brudnopis. On był coraz bardziej rozdrażniony, Sasuke był coraz bardziej rozdrażniony, konsekwencją czego atmosfera się zagęszczała. W końcu, gdy Naruto pomylił się po raz kolejny, rzucił długopisem i wstał od stołu.

– Muszę zająć się ważniejszymi rzeczami – warknął i podszedł do kaktusa. – To jest istotne, a nie jakieś głupie papiery.

Sasuke zmrużył oczy, ale nic nie odpowiedział. Obserwował Naruto przez chwilę. Wcześniej miał nadzieję, że przyjął do wiadomości, że uleczył go dlatego, że łączyła ich tak mocna więź i moce już nie wrócą. Co takiego musiało się stać, że aż tak zmienił podejście?

– Dobra. – Odłożył też swoje papiery. – Co ci nagle strzeliło do głowy, co? Nie widzisz, że to nie działa? Ten kaktus wygląda jeszcze gorzej, niż zanim wczoraj zacząłeś go maltretować.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now