Rozdział 13 - "To wy nie współpracujecie razem ?"

448 32 3
                                    

Pierwsze co to rzuciłam się na łóżku i zaczęłam cicho łkać. To bolało. Cholernie bolało. Jeszcze parenaście minut temu byłam tu z Ezarelem obściskując się, a teraz? Leżę tu i płacze, bo byłam dla niego tylko zadaniem. Czy to ma jakikolwiek sens?

Byłam tak wyczerpana, że poszłam tylko zmienić ubrania na piżame i położyłam się spać. Nie wiedziałam sensu, aby dalej się nad sobą użalać. Powinnam stać się twardsza.

Nie wiedziałam ile czasu minęło, ale usłyszałam jakieś stukanie. Nie wiedziałam co to, ale postanowiła
najpierw się ubrać. Założyłam strój, w którym zawsze wychodzę jako Kryształowa Dama. Wiem, że miałam go nie brać, ale wolałam to zrobić. Namalowałam sobie białe kreski na twarzy jak zwykle. Zrobiłam jeszcze niskiego koka i nałożyłam kaptur. Wzięłam jeszcze łuk. Nie ten, który dostałam od Valkyona tylko biały łuk z dodatkiem kryształów. Wypowiedziałam jeszcze zaklęcie je niewidzialności.
Na szczęście nigdzie nie widziałam Ewelein.

Wyszłam z świątyni na dwór i zobaczyłam tam przerażający widok.
Ashkore trzymał w jednej ręce nóż nad gardłem jednego z fenghuangów. Po drugiej stronie stała zdenerwowana Huang Hua, Ewelein, Nevra, Leiftan, Ezarel, Erast oraz Feng Zifu. Wszyscy chłopcy oprócz Feng Zifa i Erasta mieli bronię. Szybki skoczyłam na pobliskie drzewo i wyciągnęłam łuk ze strzałami.

– Oddajcie flet Hameln-Weser albo coś mu się stanie! - powiedział Ashkore zbliżając nóż do gardła chłopaka.

– Pomocy! - zaczął krzyczeć zakładnik.
Nie wiedziałam co mogę za bardzo zrobić. Wpadłam na pomysł. Wzięłam łuk i wycelowałam w drzewo obok Ashkora. Końcówkę strzały podpaliłam po czym strzeliłam strzałą. Wszyscy byli zdezorientowani.

Popatrzyli się w stronę, z której wyleciał strzała. Czyli w moją. Po chwili powiedziałam zaklęcie po, którym wszyscy mnie już widzieli. Wszyscy z K.G. otworzyli szeroko oczy. Zeskoczyłam z drzewa i powoli poszłam w stronę Ashkora.

– No, no... kogo moje oczy widzą... - myślałam, że powie kim naprawdę jestem - ...witaj Kryształowa Damo...

– Wypuść go... - powiedziałam oschle, jednak na tyle cicho, aby nikt poza nim mnie nie usłyszał.

– Ale czemu? Mamy tu świetną zabawę... - powiedział i jeszcze bardziej przybliżył nóż do szyi chłopaka.

– To wy nie współpracujecie razem? - spytał bardzo zszokowany Nevra.

Chciałam już coś odpowiedzieć, ale Ash zakrył mi ręką buzię. I bardzo dobrze postąpił. Pewnie rozpoznali by mój głos. Co dziwne nadal trzymał chłopaka, więc nadal nie mógł mu uciec.

– No to jak? Oddajecie flet po dobroci czy trzeba zastosować...inne środki...? - spytał przejeżdżając nożem po szyi chłopaka. Zrobił to tak, aby nie zrobić mu krzywdy.

– Zostaw go! - krzyknęła Huang Hua i odwróciła się w stronę swojego siostrzeńca. – Erast, wiesz gdzie jest flet?

– Tak... - powiedział i chyba domyślił się co chce zrobić Huang Hua.

– Pójdź po flet i przynieś go tu... - powiedziała z kamienną twarzą.

– Ale ciociu... - zaczął, ale Huang Hua mu przerwała.

– Erast, zrób co mówię! - powiedziała spokojnie mimo tego, że był to rozkaz.
On tylko pokiwał głową i poszedł do świątyni.

Ja, cały czas stałam jak słup soli obserwując sytuację.

– Dostaniesz ten flet! - powiedziała zaciskając dłoń Huang Hua.

- Widzisz Hua... można było tak od razu... - powiedział, a ja mocno się zdziwiłam tak samo jak kobieta.

Przecież do Huang Hua tylko nieliczne osoby mówią "Hua". Dowiedziałam się od Huang Hua, że mówiły do niej tylko tak cztery osoby. Ja, Miiko, Erast i...brat Valkyona. Kiedy Miiko i Hua były młodsze, a Mii była w nim zakochana często opowiadała o nim Huang Hua.

Ale przecież to niemożliwe! Przecież Lance nie żyje. A może jednak? Nie...przecież on został zamordowany. Mieli nawet jego szczątki.

– Jak ty do mnie powiedziałeś? - spytała się kobieta.

– Tak jak słyszałaś... - powiedział.

– Mam flet! - krzyknął Erast przybiegł z przedmiotem, który był w małej szkatułce.

– Świetnie, a teraz oddajcie go... - powiedział Ashkore. Wszyscy się na niego popatrzyli.

– Najpierw wypuść chłopaka... - powiedziała oschle Ewelein, która jak narazie się nie odzywała.

– Najpierw flet, potem chłopak.- zaczął negocjować Ash.

– Nie słyszałeś jej?! - tym razem spytał się Ezarel.

– Niech będzie... - powiedziała Huang Hua i poszła w stronę chłopaka. Po prawej szedł Nevra ze sztyletami. Po lewej czyli po stronie, na której stałam szedł wraz ze Ezarelem Leiftan. Trzymał w ręce miecz, który emitował jasną poświatą. Ezarel za to trzymał w rękach różne eliksiry.

W momencie kiedy Huang Hua miała oddać flet popatrzyła się na chłopaków, a oni wymienili miedzy sobą spojrzenia. Instynktownie postawiłam krok do tyłu. Ezarel rzucił parę butelek z eliksirem w stronę Ashkora, Huang Hua cofnęła się, Leif zabrał chłopaka, a Nevra zaczął atakować Nieznajomego.

Nie ogarniałam co się dzieje. Zaczęłam biec w stronę lasu, ale Nevra zagrodził mi drogę. Kiedy chciałam uciec z innej strony stał tam Leif, a na przeciwko niego Ezarel. Po chwili zaczęli się zbliżać, a reszta biec w naszą stronę. Wyciągnęłam ręce w prawą stronę i zapadłam się pod ziemię. Dobrze, że jestem magiem ziemi. Dzięki temu mogłam im uciec. Biegłam wydrążonym korytarzem parę metrów. Po chwili wyszłam na powierzchnię i uciekali w stronę świątyni.

Znów rzuciłam na siebie zaklęcie niewidzialności. Szybko weszłam do pokoju, który dzieliłam z Ewelein. Na szczęście nie było jej jeszcze. Uznałam, że nie ma sensu przebierać się w piżame, więc weszłam do łazienki i zaczęłam ściągać mój strój. Po chwili zmyłam makijaż, schowałam swój strój i ubrałam białą spódnicę przed kolano, szarą zwiewną koszulkę bez ramiączek, szare nadkolanówki, narzutkę podobne do narzutki Miiko tylko fioletowa, z grawerunkami i rozszerzonymi rękawami oraz fioletowe botki na obcasie.

Wyszłam z pokoju i zaczęłam kierować się w stronę pokoju Huang Hua. Zanim weszłam usłyszała, że ktoś tam rozmawia. Przyłożyłam ucho do drzwi i usłyszałaś rozmowę Huang Hua, Ewelein, Leiftana i Nevry.

– Wszyscy są? - spytała się ciemnoskóra.

– Nie ma Ezarela, ale mówił żeby na niego nie czekać... - powiedział Nevra, a ja poczułam smutek i złość. Oni mi nie ufają. Czemu robią jakąś naradę, ale beze mnie? Czy naprawdę nie jestem głodna zaufania? Pewnie znowu będą kogoś obgadywać. Znaczy "rozmawiać o danej osobie" jak określiła to przywódczyni Lśniącej Straży kiedyś.

– Dobrze, więc chyba wszyscy wiedzą po ci się tu spotkaliśmy? - spytała, a ja słyszałam ciche "tak" z ust niektórych osób. – Czy uważacie tak samo? Też uważacie, że Nalean..

– Nie ładnie tak podsłuchiwać. -
usłyszałam głos za sobą. Powoli się odwróciłam i zobaczyłam...

------------------

Część :D
Końcówkę tego rozdziału pisze w autobusie, żebyście mieli co czytać :>
Ogólnie to mam mnóstwo pomysłów na to opowiadanie, ale muszę je sobie poukładać, więc kolejny rozdział może być późno... 
Jak myślicie, kto przyłapał Nalean na podsłuchiwaniu ?
Mam nadzieję, że miło się czytało :*

Ciemniejsza Strona Kryształu | Eldarya [KOREKTA/CRINGE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz