Rozdział 1 - "Ale z ciebie niezdara!"

840 55 5
                                    

Wstałam wcześnie rano przeciągając się powoli na łóżku. Niechętnie z  niego wstałam i poszłam się ubrać oraz uczesać. Ubrałam wiązaną czarną bluzkę z ¾ rękawkami, lekko poszarpane jeansy i czarne baletki. Na szyję założyłam tylko naszyjnik z jasnym ametystem, który kiedyś leżał w pudełku obok mojego łóżka. Do tej pory nie wiem co on tam robił.

Zanim wyszłam z pokoju szybko przeczekam włosy i dałam mojemu chowańcowi jeść. Kiedy weszłam do kuchni Karuto przywitał mnie z uśmiechem. To było do niego nie podobne. Było wcześnie, więc na stołówce jeszcze nikogo nie było. Zjadłam szybko śniadanie i poszłam sprawdzić czy nie ma dla mnie jakiejś misji. Weszłam do biblioteki gdzie spotkałam Ykhar.

- Witaj Nalean! - powiedziała z uśmiechem.

- Cześć Ykhar ! - odpowiedziałam posyłając jej słaby uśmiech.

- Szukasz czegoś? - spytała.

- Chciałbym dostać jakieś drobne zlecenie...

- Hmmm... myślę, że Ezarel potrzebuje paru roślin... musiałabyś się go dopytać o szczegóły.

- A nie ma jakiejś innej misji? Co jest ciekawego w chodzeniu po zioła dla jakiegoś nadętego elfa?! - rzuciłam oburzona na co dziewczyna się zaśmiała.

- Jak na razie nie ma innych misji.

- No dobra... życz mi, żebym to przetrwała. - powiedziałam po czym zamyślona wyszłam z biblioteki. Przeszłam ledwie parę kroków kiedy potknęłam się o coś i z hukiem upadłam na podłogę. Chwilę później usłyszałam obok siebie głośny śmiech.

- Ha ha ha! Ale z ciebie niezdara! Jak zwykle jesteś tylko bezużytecznym człowiekiem. - powiedział bucowaty elf, a ja poczułam jak z każdym wypowiedzianym przez niego słowem zaczynam się bardziej denerwować. Chciałam mu coś zrobić, ale kiedy próbowała wstać poczułam ból w prawej klatce przez co syknęła

- Co ci jest ? - spytał zielonooki momentalnie zmieniając swoją postawę. Z roześmianego i drwiącego na poważnego i… zatroskanego?

- Nic. - powiedziałam i złapałam się bariery od schodów. Chciałam pójść do przychodni, ale moja kostka uniemożliwiła mi to. Ezarel popatrzył się na mnie i się skrzywił.

- Przecież widzę ,że coś ci jest! - powiedział po czumprzerzucił mnie przez jedno ze swoich ramion.

- Ej, co ty robisz?! - spytalam zdenerwowana.

- Niosę cię do przychodni... a jeśli spróbujesz się szarpać to cię puszczę. - powiedział z lekkim rozbawieniem w głosie. Mistrz szantażu.

- Ehh… -nic nie dodałam tylko czekałam, aż Ezarel zaniesie mnie do przychodni. Kiedy weszliśmy Ezarel położył mnie na łóżku i powiedział Eweline, żeby się mną zajęła. Chwilę po tym wyszedł.

- Co się stało? - spytała spokojnie Eweline.

- Potknęłam się o coś i boli mnie kostka. - powiedziałam, a Eweline spojrzała na moją kostkę. Wykrzywiła usta i podniosła wzrok na mnie.

- Nie wygląda na skręconą. Jest chyba tylko mocno stłuczona. Najlepiej by było jakbyś przez pięć dni odpoczywała, a później na nią uważała, okej?

- Tak...

Eweline zabandażowała mi kostkę, a przed tym posmarowałam ja maścią.
Resztę dnia spędziłam w pokoju zastanawiając się co będę robić przez kolejne parę dni.

––––––––––––––––––––

Hej ! Nie spodziewałam się, że wrzucę jeszcze dziś rozdział :D
Napisałam już 4 rozdziału, ale nie chce wszystkich na raz publikować.
Kolejny pojawi się prawdobodobnie w niedzielę, albo poniedziałek.

Ciemniejsza Strona Kryształu | Eldarya [KOREKTA/CRINGE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz