Sai zmarszczył brwi, ale po chwili uśmiechnął się, bo uświadomił sobie, że mógłby porozmawiać z Shino na ten temat. Może zyskałby jakieś cenne wskazówki, które pomogłyby mu tworzyć poradnik.

– To... – Chouji, który mimo wszystko nadal podjadał ukradkiem, podniósł się zza stołu. Jego w najmniejszym stopniu nie obchodziło, kto jakiej jest orientacji. Ojciec zawsze mu wpajał, że się wyróżnia spośród innych nie swoją wagą, ale tym, że ma dobre serce. Shikamaru zresztą mówił to samo. – To może dokończymy tego prosiaka, co? Szkoda, żeby takie mięsko się zepsuło.

Przez resztę wieczoru starali się nie wracać do tematu orientacji Shino, a przynajmniej reszta się starała, bo Kiba im więcej pił, tym więcej chciał na ten temat wiedzieć.

– A robiłeś to już z kimś? – podpytywał.

Jak zwykle wypił więcej niż powinien i był najbardziej pijany z całego towarzystwa. Nawet Naruto się hamował, chociaż normalnie piłby z Kibą bardzo chętnie.

– Kiba. – Shikamaru położył dłoń na jego ramieniu. – To chyba nie są najlepsze pytania...

– Jak to nie?! – obruszył się Kiba. – Jesteśmy w męskim gronie. Komu Shino powie, jak nie nam?

– To może być naprawdę ciekawe – wtrącił się Sai.

Może Shino okaże się bardziej rozmowy od Sasuke i Naruto, bo rzeczywiście oni nie mówili mu nic o swoim życiu intymnym, a taki rozdział w jego książce też byłby potrzebny. W końcu sam niedawno kupił Sasuke na urodziny taki poradnik. Musi go koniecznie zapytać, czy już go przeczytał.

– Ciekawe? – zapytał Kiba, który zrobił dziwną minę. – Ty też chcesz nam coś powiedzieć, Sai? – Zmrużył podejrzliwie oczy. – Ja wiem, że jesteś z Ino, ale ciągle tak gadałeś o tych penisach. I jeszcze te koszulki z odsłoniętym brzuchem... – Spojrzał na niego z dezaprobatą.

– Piszę poradnik – pochwalił się Sai, zupełnie ignorując sugestię.

– Poradnik? – Kiba zamrugał. Naprawdę był już pijany i nie łapał tak, jak powinien. – Po co?

– Żeby wam pomóc. Jesteście w końcu moimi przyjaciółmi . – Sai podrapał się po brodzie. – O tobie też chcę napisać – zwrócił się do Kiby. – Powinno ci się spodobać.

– Niby co chcesz o mnie napisać? Jak być tak zajebistym jak ja? Ha, ha! W takim razie ja się na to godzę!

– Nie – przerwał mu Sai. Obserwował Kibę już od jakiegoś czasu i wiedział, jaki miał problem. – Jak poradzić sobie z niespełnionymi ambicjami. Myślę, że moje rady powinny ci pomóc, przyjacielu. Trzeba się cieszyć z małych rzeczy! Znaleźć swoje hobby, bo nie każdy może być wielk... – Nie dokończył, bo Kiba rzucił w niego kulką ryżu.

– Coś ty powiedział?! – wydarł się, czerwieniąc ze złości. – Że ja mam niby jakieś niespełnione ambicje?!

– Czasami po prostu zdradzasz objawy zazdrości o inne osoby. Uważam... – Sai zastanowił się chwilę – że zamiast rywalizować z innymi, powinieneś robić to, w czym jesteś najlepszy. Na przykład, no ja wiem? Tresować psy?

– Ty! – Kiba, rzucił się na Saia, ale poślizgnął się na leżącej na podłodze torebce po chipsach. – Będę legendą ANBU! Jeszcze zobaczysz, ty... ty... – warczał, podnosząc się. – I będę Hokage. A wtedy... – zamilkł, zastanawiając się, co miał powiedzieć.

Po chwili pokręcił głową i chwycił ze stolika jeszcze jedną czarkę sake, po czym usiadł na kanapie obok Lee, który był nadal trzeźwy, bo nikt nie pozwolił mu wziąć alkoholu do ust.

SasuNaru HidenTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon