– Już ja mu wybiję z głowy takie rysunki! – Ino nagle znów zapłonęła chęcią odwetu. – Wsadzę mu ten jego pędzel w ...

– Ino! – krzyknęła Sakura, kiedy ta nagle się zerwała.

Ino nie zareagowała, bo właśnie zobaczyła kogoś, kto przemykał między drzewami i była pewna, że to Sai.

– Czekaj! – wrzasnęła, starając się nadążyć za postacią, ale ta chwilę później zostawiła ją daleko w tyle.

Ino nigdy nie była szczególnie szybka, a teraz już w szczególności. Kiedy Sakura i Hinata ją dogoniły, stała oparta o drzewo i dyszała ciężko.

– No co ty najlepszego wyprawiasz?! – zapytała ją zirytowana Sakura. Ino stawała się coraz bardziej denerwująca. – Wracamy do domu. Jutro będziesz go zabijać. Jeśli oczywiście kac nie zabije ciebie.

– To na pewno był on! – warknęła Ino i przetarła spoconą twarz. – Uciekał przede mną, drań, jeden, bo wie, co u zrobię – mruczała, kiedy powoli zaczęły iść w stronę kwiaciarni.

Hinata zerkała niepewna na Ino, bo myśl o tym, że ktoś z ich paczki miałby okazać się gejem, była dziwna. Nigdy nie znała takiej osoby i sama nie wiedziała, co powinna o tym myśleć. Chyba nie była przeciwna, ale... No Ino przez niego cierpiała, a to nie było sprawiedliwe. Nie powinien ukrywać takich rzeczy! Przecież krzywdził tym swoją dziewczynę. Ona nigdy nie chciałaby się znaleźć w takiej sytuacji.

– Teraz się połóż i spróbuj zasnąć, dobrze? – powiedział Sakura, kiedy dotarły już do domu Ino. – My też wracamy do siebie. Jutro przyjdę, zobaczyć, jak się czujesz. Pij dużo wody.

– A ty co, zaprawiona w boju, że wiesz? – Ino założyła ręce na biodra i wydęła wargi. Teraz zaczęła robić się nieznośna. Nie dość, że nie dorwała Saia, to zdała sobie sprawę, że jutro będzie umierać. Czy mogło być jeszcze gorzej?

– Idź już spać! – warknęła Sakura.

Gdy tylko dotarły na piętro, wepchnęła ją do pokoju.

– Och, ależ się upiła! – rzuciła do Hinaty, kiedy Ino już zniknęła za drzwiami. – Wracasz do domu, prawda?

– Tak, już bardzo późno.

Sakura pożegnała się z Hinatą w centrum, bo tu drogi do ich domów się rozchodziły. Obie były w nienajlepszym nastroju, milczały prawie przez całą drogę, bo każda z nich zastanawiała się nad sprawą z Saiem. Sakura do tej pory trochę zazdrościła Ino, że zakochała się ze wzajemnością, ale jeżeli jej obawy miałby się potwierdzić, to... No tego jej już na pewno nie zazdrościła. Nigdy nie chciałaby się znaleźć w takiej sytuacji, chyba by umarła, gdyby okazało się, że Sasuke... Zresztą, co jej przyszło do głowy. Najpierw to w ogóle musiała go zdobyć, a dopiero później zastanawiać się nad jego rzekomymi zdradami.

Sakura szła wolno jedną z głównych uliczek, gdy nagle ktoś wypadł zza winkla jednego z budynków, wpadając na nią, przez co oboje stracili równowagę i upadli na chodnik.

– Sorki, Sakura-chan, nie zauważyłem cię. – Naruto wstał i zaczął otrzepywać spodnie. Po chwili podał jej rękę i pomógł się podnieść.

– Raczej ciężko byłoby mnie zobaczyć zza zakrętu.

Sakura miała ochotę walnąć go ręką po głowie, ale przez ten dołujący nastrój nawet to sobie odpuściła. Westchnęła tylko z zamiarem pójścia dalej, bo Naruto ewidentnie się gdzieś spieszył, ale wtedy jej wzrok padł nachodnik. Pochyliła się i podniosła coś, co najwyraźniej wyleciało mu z kieszeni przy upadku. Klucze. Uśmiechnęła się lekko. Teraz rozumiała, dlaczego Naruto wiecznie je gubił.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now