– Jak nie przestaniesz wrzeszczeć, to dam ci kolejne zadanie. – Kakashi przewrócił oczami i westchnął ciężko.

– Ja to bym mu kazał jeszcze przekopać ogródek – uśmiechnął się złośliwie Sasuke. Wciąż go bolał tyłek, więc nie potrafił sobie odpuścić. Co prawda nie miał pojęcia, czy Kakashi ma jakikolwiek ogródek, ale przypomniał sobie, jak Naruto, będąc jeszcze w Wiosce Piasku, mamrotał przez sen, że kiedy tylko zostanie Hokage, właśnie to każe zrobić Kakashiemu.

– A wiesz, że masz racje? – Kakashi podrapał się ręką po włosach na skroni i spojrzał na niego. – Ogródek też wymaga pracy. Naruto, jutro...

– Nie ma mowy! – wrzasnął Naruto, zaciskając ręce w pięści. Patrzył to na jednego, to na drugiego i nie miał pojęcia, na którego wścieka się bardziej. Ogródek! Jeszcze czego! – To się nazywa wyzysk! – warknął, obracając się tyłem do nich i ruszając korytarzem do wyjścia z budynku.

– Nie, to się nazywa kara – zawołał za nim Kakashi. – Jutro wpół do siódmej rano. Nie spóźnij się.

Sasuke w końcu udało się dogonić Naruto, a nie było to łatwe, bo ten tak się zirytował, że puścił się biegiem w zasadzie w tylko sobie znanym kierunku.

– Młotku, no już! – rzucił, łapiąc go na jednym z dachów, nie mogąc powstrzymać się przed złośliwym uśmiechem. – Gdzie biegniesz?

– A jak myślisz, draniu?! Jesteś najgorszą draniem jakiego spotkałem! – wrzasnął Naruto oddychając ciężko. – Wiesz, co ja musiałem znosić przez te kilka dni?! Malowanie płotu i domu! Wyobrażasz to sobie?! I to za co? Bo źle zrozumiałem Kakashiego. I już dzisiaj miała mi się kończyć ta kara, ale ty... – Zapowietrzył się, będąc tak zły, że po prostu zabrakło mu słów. – Gdybyś nie był po misji, tak bym ci skopał tyłek, draniu jeden, że byś mnie popamiętał do końca życia!

Sasuke już chciał odpowiedzieć, że mogą wrócić do niego i zrobić coś lepszego, gdy nagle usłyszeli znajomy głos.

– Sasuke-kun? Naruto? A co wy tam robicie?

Spojrzeli w dół i zobaczyli Sakurę, która zadzierała głowę, stojąc na balkonie z ręcznikiem na włosach i rozwieszając pranie.

– Sakura-chan! – krzyknął Naruto i zeskoczył do niej. – Wiesz, co ten drań zrobił?! Właśnie zaproponował Kakashiemu, żeby... – Naruto zamilkł, kiedy zobaczył, co Sakura trzyma w rękach. Zaczerwienił się, jakby po raz pierwszy w życiu widział kobiecą bieliznę. Choć w zasadzie widział ją po raz pierwszy w życiu, bo jeszcze nigdy...

– Naruto! Mógłbyś nie wpadać tutaj tak... – Sakura sama zaczerwieniła się i schowała bieliznę, zanim Sasuke ją zobaczył. To znaczy powinien ją widzieć, ale na niej, a nie... To wszystko było takie krępujące!

Sasuke był zły, kiedy uświadomił sobie, że ze wszystkich budynków w wiosce musieli zatrzymać się akurat przy mieszkaniu Sakury. Naruto najwyraźniej był tak wściekły, że chyba nie zwracał uwagi, gdzie biegnie, a Sasuke tak bardzo chciał go zatrzymać i uspokoić – albo nawet trochę mu podgryzać– że też nie zwrócił na to uwagi.

– Sakura-chan, no przepraszam... – Naruto odsunął się profilaktycznie i wpadł na barierkę balkonu, omal z niego nie wypadając.

– Dobra, już... – Sakura schowała z powrotem bieliznę do koszyka z praniem. – Może wejdziecie na herbatę? – zapytała, widząc, że Sasuke wciąż stoi na dachu naprzeciwko.

– Temu draniowi to ja bym dał taką przeczyszczająca – mruknął Naruto. O tak! Ale by miał wtedy satysfakcję. A Sasuke nigdy, nigdy więcej nie wywinąłby mu takiego numeru. Naruto kiedyś słyszał, jak działają takie herbatki. Ponoć jak przeterminowane mleko, które wypił w dzień, w którym został geninem. A niech ten drań też zobaczy, jak to jest!

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now