Rozdzial czterdziesty szósty / Czas

525 50 27
                                    

Yuuichiro Amane

Siedział na kanapie w salonie oglądając jakąś tanią komedię wcinając wynalezione w kuchni słodycze zapijając wszystko niezwykle zdrową cherry colą. Po paru minutach zapasy trzymane na stoliku zaczęły się kończyć zostawiając gromadę papierków i pustych opakowań. Zwlekł się niechętnie zbierając wszystko na raz z małym trudem kierując się następnie do kuchni gdzie stał kosz na śmieci.
Za niedługo po pokoju rozniósł się dźwięk wibracji telefonu Yuu zagłuszany przez śmiech i inne odgłosy z filmu.
Po wejściu z powrotem do salonu chłopak widząc swoją komórkę wręcz rzucił się na nią i gdy miał już nacisnąć zieloną słuchawkę, połączenie się skończyło.
- Cholera! - zawołał prostując się zaraz wybierając oddzwonienie na dany numer podczas gdy w pośpiechu zakładał buty i kurtkę.
- Przepraszamy, usługi na twoim koncie zostały tymczasowo za...
- Serio?! - zawołał podirytowany na samego siebie - Obym zdążył... Obym zdążył... - szeptał wybiegając z domu zamykając go na szybko.
Kierunek, lotnisko.

Mikaela Shindo

Pierwszy sygnał... Drugi... Trzeci... Piąty... Nie odbierał.
Westchnął ciężko odsuwając powoli telefon od ucha pochylając się do przodu by oprzeć łokcie na kolanach.
- Yuu-chan nie odbiera? - zapytała Ai skacząc na krzesełkach obok.
- Nie. - potwierdził i spojrzał na stojącego nieco dalej ojca - A szkoda...
- Ale... Dlaczego? - zapytała - Przecież dawał ci buzi. I... I... Ty też dawałeś mu buzi. Czemu nie przyjdzie teraz na buzi? - zaczęła dopytywać.
- Bo... Pokłóciliśmy się. - wyjaśnił drapiąc po potylicy zakłopotany - Bardzo ostro.
- To musi przyjść po buzi na zgodę! Nie wolno się gniewać. - zadecydowała nadymając uroczo małe policzki jak chomik.
-Zobaczymy... Jeszcze ma trochę czasu. - przyznał patrząc na zegarek - 15 minut... Może oddzwoni.
- Powiedziałeś mu w ogóle że dzisiaj wylatujesz? - dopytała siedząca obok Akane.
- Nie raz mówiłem mu o tym. Może nie chce po prostu mnie już widzieć po tym wszystkim? - spytał sam siebie.
- Przestań gadać głupoty. - trzepnęła go w głowę - Słuchaj. Jak poszedłeś, to za niedługo on również bo nie miał już co robić bez ciebie. - powiedziała szatynka - Był strasznie przybity. Zależy mu na tobie i może sobie jednak o tym wszystkim przypomni w porę.
Uniósł swoje oczy na kuzynkę czytając z jej twarzy wiele emocji. Pewność siebie, współczucie, smutek czy ekscytacje. Niektóre podzielali obecnie razem przez napływ nowych wrażeń, nie które były sprzeczne jak ogień i woda.
- Idę siusiu. Akane-chan, pójdziesz ze mną? - zapytała Ai wyciągając rączkę do dziewczyny.
- Dobrze, chodź. - uśmiechnęła się troskliwie wstając by zaraz udać się w miejsce toalet z małą.
Mikalea patrzył za nimi chwilę po czym oparł się plecami o oparcie krzesełka zatrzymując wzrok na zegarze znajdującym się niedaleko. Nie chcąc patrzeć dłużej na niego odchylił głowę zamykając oczy odpływając w swoich myślach które kierowały się w stronę wyjątkowego, czarnowłosego chłopaka. Przypominał sobie każdą ich chwilę spędzone razem unosząc lekko kąciki ust w uśmiechu.
Chciał go jeszcze raz zobaczyć.

- Samolot do Moskwy odlatuje za 10 minut. Pasażerów prosimy o kierowanie się do wyjścia numer 3. - oznajmił kobiecy głos w głośnikach przechodząc zaraz do następnych linii lotniczych które były już nie ważne.
- 3... 3... - powtarzał w kółko rozglądając się dookoła - Cholera jasna... - syknął zaciskając dłonie w pięści zaczepiając w końcu pierwszą lepsza osobę - Przepraszam, mogłaby mi pani wskazać gdzie jest wyjście numer 3?
- Tu zaraz po prawej stronie. - odparła młoda kobieta wskazując dłonią w tamtym kierunku.
- Dziękuje. - rzucił pospiesznie oddalając się od niej.
Jego wzrok poszukiwał burzy blond włosów u chłopaka o delikatnej cerze i błękitnych jak niebo oczach.
Niech nie będzie za późno, proszę... - wyszeptał zaciskając pięści mocno.
- Mikauś! Mikuś! - wołał piskliwy głosik po lewej stronie dobrze znany chłopakowi.
Stanął w miejscu odwracając powoli głowę w stronę Ai która skakała uradowana przy Akane, ojcu i Mice.
- To Yuu-chan! Przyszedł na buziaczka! - zaśmiała się rozkosznie kuląc lekko ramionka.
-Mika! - zawołał zdyszany przyciągając na siebie uwagę wszystkich.
Błękitnooki powoli odwrócił się za siebie otwierając szerzej oczy gdy ujrzał twarz kochanka pośród przechodzących ludzi. Czuł się jak w jakimś romansie puszczanym w kinach. W własnym filmie.
Czarnowłosy powoli szedł w jego stronę pocierając szklące się oczy i czerwone policzki. Ustali naprzeciw siebie, na wyciągnięcie dłoni ale ta odległość została zaraz zmniejszona jeszcze bardziej.
- Yuu-chan! Yuu-chan! - zawołała Ai popychając swojego braciszka zadowolona - A teraz buzi na zgodę. - zadecydowała czekając aż tak się stanie z skrzyżowanymi raczkami - Nie wolno się kłócić.
Yuu spojrzał na nią katem oka z uśmiechem przenosząc niepewnie wzrok wyżej lecz nie dał rady.
- Mika... Ja... - zaczął czarnowłosy mając opuszczoną głowę - Wybacz... - powiedział pochylając się w pasie, chcąc nawet upaść na kolana* z zaciśniętymi pieścami aż do białych knykci.
Rozchylił usta by coś jeszcze dopowiedzieć ale sparaliżował go delikatny dotyk dłoni Miki przez który nawet nie umiał się ruszyć. Pociągnął go w górę by nie wydurniał się i styknął z nim czoło wywołując potok łez u Yuu. Zacisnął usta w kreskę która drżała lekko od emocji jak całe jego ciało.
- Mika. - szepnął wtulając się by schować również twarz w jego szyi - Jestem idiotą.. Ale ty nie lepszym.. - przyznał śmiejąc się przez łzy.
- Tak... Ja również przepraszam cię. - rzekł obejmując go mocno - Nie powinienem reagować tak nagle a potem milczeć jak panna z fochem... Dałem się ponieść złości... - wyszeptał układając dłoń na jego czerwonym policzku gładząc go kciukiem delikatnie.
- Teraz już wszystko jest dobrze. - zapewnił wtulając się w jego dłoń z delikatnym uśmiechem na ustach.
Stali tak razem a oczy połowy ludzi były zwrócone ku tej słodkiej parze. Ai odsunęła się powoli na paluszkach do kuzynki zadowolona z brata.
- To może... Buzi na zgodę? - zapytał czarnowłosy unosząc wzrok na twarz blondyna.
- Czemu nie.
Po chwili ich usta złączyły się w pocałunku który dla nich trwał przynajmniej parę minut. Magia całowania.
- Mika. - przerwał im niechętnie Isamu stojąc przy wyjściu - Już czas. Chodź.
- Mika... - zaczął zielonooki czując kolejne łzy spływające po jego policzkach.
- Nie płacz.. Proszę. - wyszeptał czując, że też się zaraz rozpłacze - Bo ja też zacznę. I to będzie twoja wina. - zamrugał oczami starając się powstrzymać przed rozklejeniem.
- A... Ale n... Nie mogę.... - odparł spuszczaj głowę a dłonie zacisnął mocno na jego kurtce nie chcąc puścić.
- Wybacz... Ale... Będziemy trzymać ze sobą kontakt? Prawda? - zapytał wycierając mokre policzki wierzchem dłoni.
- Oczywiście! - powiedział od razu unosząc głowę by spojrzeć w jego oczy - Tylko proszę... Wróć kiedyś do mnie...
- Wrócę... Do widzenia, Yuu-chan. - wyszeptał składając czuły pocałunek na czole chłopaka zaraz odsuwając się nie chętnie.
Czarnowłosy rzucił się na niego obejmując jego szyje ramionami łącząc ich usta w ostatnim pocałunku który przeciągali najbardziej jak mogli aż w końcu nadszedł czas, gdy blondyn musiał koniecznie iść.
- Pa... - wyszeptał machając mu z lekkim uśmiechem przepełnionym bólem - Dbaj o niego, Akane. - poprosił chcąc poprawić im humor tym żartem.
- Będę, nie martw się. - zapewniła uśmiechając szeroko - Pa!
- Do widzenia... - pożegnał się patrząc za nim przez szybę lotniska - Będę czekać... - machał ręką ścierając wciąż napływające łzy z policzków.
Obserwował jak w oddali wsiadają do samolotu, przygotowują się do lotu by następnie opuścić Japonię na długo...
Skulił się w sobie opierając czoło o chłodna szybę nie tamując już więcej swoich emocji.

_____________________________________________
Prosze nie bić za to jak wygląda ten rozdział i za to że ich rozdzieliłam :/ Tak miało po prostu być...

*- głębokość skłonu zależy od "siły" przeprosin, im niżej upada osoba przepraszająca, tym bardziej żałuje swojego postępku i błaga o wybaczenie

New StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz