Rozdział czterdziesty piąty / Weź się w garść

519 50 58
                                    

Yuuichiro Amane

- Yuu? Jak się czujesz? - spytała matka chłopaka stojąc w drzwiach do pokoju syna.
Czarnowłosy siedział skulony na łóżku, owinięty w koc jak w naleśnik chcąc się schować przed wszystkimi i całym światem. Na rumanych policzkach miał zaschniete łzy oraz sporego siniaka po podwójnie bolesnym ciosie od Mikaeli.
Przymknął na chwilę oczy wracając do tego wydarzenia sprzed trzech dni. Mimowolnie skulił się jeszcze bardziej.

- Yuu-san! - rozległ się pisk Shinoy.
Następne co zdążył zarejestrować Yuu to silne uderzenie, ból policzka, wytrącanie z równowagi i... Wściekła twarz Mikaeli.
- Koniec. Bywaj... - wycedził jasnowłosy pocierając knykcie które zderzyły się z zębami chłopaka.
- Ciebie pojebało?! - zawołała Mitsuba z tyłu trzymana przez Shinoę.
Wszyscy ich przyjaciele mieli w głowie straszny mętlik a zarazem pustkę. Patrzyli na byłą parę szeroko otwartymi oczami a nawet i ustami z zaskoczenia
- Może, ale na pewno mniej niż ciebie. - burknął w obronie czarnowłosy wypływając krew i wytarł usta rękawem bluzy - Wielkie dzięki, Sangu.
Wyprostował się trzymając dłoń przy twarzy, rzucił przelotne spojrzenie na nich, zlowrogie na blondynkę a następnie za siebie chcąc zobaczyć, czy jeszcze tu jest ale...
Nie było już go. Poszedł.
- Mika...

- Mika... - wyszeptał niczym zahipnotyzowany.
- Kochanie... - westchneła kobieta i przysiadla obok syna obejmując go czule ramieniem - Będzie dobrze, zobaczysz. Musicie oboje się uspokoić zanim znowu się...
- Nie będzie dobrze! - zawołał protestując głośno zaraz ściszjąc glos - Spieprzyłem wszystko...
- Słyszałam to... Ale masz prawo być zły więc puszczę ci to słówko tym razem mimo uszu. - westchnęła ponownie czarnowłosa sunąc delikatną dłonią po barku syna.
Płakał cichutko, ponownie. Drżał z emocji jakie go ogarniały.
Gniew. Smutek. Żal. Nienawiść... Samotność. Bezradność.
Skupił puste i wycieńczone spojrzenie na ścianie przed sobą i wiercił w niej uporczywie. Teraz wydawała mu się nadzwyczaj interesująca. Chcąc, nie chcąc, na każde wspomnienie swojego kochanka, na sercu i w żołądku czuł bolesny ucisk winy który go wykrecał i miażdżył.
Czyli tak się czują nastolatki kiedy nie mogą się ożenić z swoim idolem. - zauważył rozpromieniając się lekko na to porównanie - Tak, Mika był jak idol. Mój..
- Yuu... Słuchasz mnie? - zapytała kobieta pstrykając chłopaka w nos by zwrócić jego uwagę na siebie.
- Co? Nie. - zaprzeczył zakopując się dalej w swoim kokonie - Przepraszam, zamyśliłem się.
- Nie szkodzi ale teraz chociaż trochę posłuchaj. - poprosiła siadając przy nim prosto - Wychodzimy z ojcem za niedługo na spotkania, możemy nawet wrócić jutro albo późno w nocy. Posiedzisz sam przez ten czasu, dobrze? - powtórzyła się i potarmosiła jego włosy - Kupimy ci trochę czekolady na zasłodzenie smutasów. Ona zawsze pomaga.
- Dobrze, dzięki. - przytaknął lekko łebkiem a na jego usta wślizgnął się lekki uśmieszek na wieści o słodkim przysmaku.
- To teraz chodź, zrobiłam tosty. Chyba że masz zamiar głodować, wtedy na siłę ci wepchnę ze dwa. - ostrzegła podnosząc się z miękkiego materacu.
- Zjem trochę. Nie musisz mnie karmić. - rzekł wygrzebujac się z pierzyn.
Miał na sobie szarą, zakładaną przez głowę bluzę z krótkim rękawem i luźne, czarne dresy z niższym kroczem. Bardzo je lubił, zwłaszcza że w takich biegają zazwyczaj parkourowcy których swego czasu chciał naśladować.
Spojrzał na rodzicielkę i razem poszli na dół, do kuchni.
- Yuu. - zaczął ojciec chłopaka odstawiając na szafkę kubek z herbatą - O coś cie poprosiłem kiedy dowiedzieliśmy się o twoim chłopaku. Pamiętasz? - zapytał wskazując na policzek.
- Żebym oddał mu dwa razy mocniej kiedy mnie zrani... - wyszeptał słowa złożonej obietnicy - Nie miałem sił na to. - usprawiedliwił się zaraz - Z resztą... Należało mi się. - zakończył tym bezsensowny temat zaczęty przez mężczyznę.
Nie minęło nawet 30 minut a Yuuichiro został już sam zr sobą. Poszedł do łazienki po raz kolejny tego dnia opłukać usta z wciąż wyczuwalnego przez niego smaku truskawkowego błyszczyku Mitsuby.
- Chyba już doszczętnie znienawidziłem truskawki... - prychnął pod nosem z lekkim uśmiechem opierając dłonie na umywalce.
Uniósł głowę patrząc na swoją twarz. Najpierw przechylił łebek w jedną stronę, potem w drugą mrużąc oczy i nadymając nie opuchniety policzek.
Nabrał dużo powietrza w płuca i zaraz je wypuścił.
- Nie ma co się mazać... Muszę wziąść sité w garść! Nie jedna osoba przeżyła z powodu złamanego serca. - powiedział głośno i pewnie - Prawda...?

Mikaela Shindo

- Gdzie Yuu-chaaan? - zapytała mała Ai stojąc przy swoim bracie trzymając w ręku szmacianego króliczka jako przytulanke.
- Po co przyszłaś?
- Cemu jesteś taki zły cały czas?! - zawołała nadymając policzki i tupnęła małą nóżką.
- Bo, kurwa, taki jestem! - ryknął zaraz łapiąc się w tym, co powiedział - Nawet nie waż sie poskarżyć ojcu. - ostrzegł grożąc jej palcem.
Szatynka była widocznie już zirytowana zachowaniem starszego brata dlatego zaraz wyleciała na korytarz z krzykiem i lisim uśmiechem.
- Tato! Mikuś przeklina! Powiedział kurwa!
- Ai! Kurwa... Znaczy cholera... Znaczy... A chuj z tym! - zacisnął zęby i pobiegł za nią łapiąc siostrę na schodach pod ramie jak worek kartofli - Cicho. Nie wolno ci mówić takich słów.
- Jak ty możesz, to ja też. Kurwa! Kurwa! Kurwa! O, i chuj!
- Mika! - zawołał z parteru ojciec obydwojga wyłaniając się zza rogu- Co ona powiedziała? - skrzyżował ręce na piersi oczekując odpowiedzi.
- Yyy... - odwrócił wzrok wplepiajac go w drewniane stopnie schodów - Ona, przekleła.
- Kto powiedział te słowa przy niej?
- Mikuś! - zawołała od razu dodatkowo wskazując brzydko palcem na niego.
- Ja...
- Ehh... - wziął głęboki wdech i wydech - Mika, postaw Ai i chodź tu do mnie. - polecił znikając w kuchni - Już.
- Hihi~. - zaśmiał się mały skrzacik uciekając do salonu z Panem Kroliczkiem - Dostaniesz, dostaniesz~.
- Cicho już bądź. - warknął zaciskując dłonie w pięści.
Czuł się, jakby szedł na ścięcie. W końcu teraz przesadził mimo że nie jest ogrodnikiem. Wszedł do kuchni po cicho stając przy ścianie z dłońmi za plecami.
- Co się stało? - zapytał mężczyzna nie tak groźnym głosem na jaki się zapowiadało - Od paru dni chodzisz gorzej jak kobieta z okresem.
- Bo jestem zdenerwowany.
- Czym? Przez kogo?
- Przez Yuu! - zawołał mimowolnie podnosząc wzrok na rodzica.
- Jednak widzisz, czasami i ja, głupi ojciec, mam racje. - powiedział podając mu kubek ciepłej herbaty - Ale upierałeś się, teraz masz tego wynik.
Mikaela patrzył na niego zaciskajac usta w wąską linię i zmarszczył brwi. Miał rację? Poniosła go głupota?
Ale w którą stronę?

_____________________________________________
Tak, ich kłótnia była krótka i jakby wyjęta z de. Cóż, trochę dramaciku musiało być by pierwszy seks był bardziej pikantny, co nie?
A teraz sprawa jakią mam do was ma szybko:
Mianowicie biorę udział w konkursie "Skrzydlate słowa" organizowanym przez . Możecie oddać głos na moją książkę w kategorii FANFICTION, dziale TRWAJĄCE. Jednak zanim oddacie głos, radzę przeczytać zasady głosowania które są pod tym linkiem ;)
http://my.w.tt/UiNb/AoXymV1L0E
W dalszych rozdziałach tej książki są oczywiście posty do głosowań. Dziękuję wszystkim z góry.

New StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz