Rozdział dwudziesty czwarty / Co nie wyjaśnione, wyjaśnić

943 108 19
                                    

Mikaela Shindo

Chłopcy spojrzeli na siebie ostatni raz nim puścili swoje dłonie i się rozeszli, każdy w drugą stronę.
Mikaela przeszedł niechętnie przez ulice do swojego ojca który czekał na niego przy samochodzie.
Na pewno widział ich razem, trzymających za ręce i szepczących jedynie między sobą.
Czekał cierpliwie na gniewną reakcję mężczyzny i kolejną okazję by mu wytłumaczyć, że kocha Yuu, i chce z nim być mimo wszystko.
- I jak było na zawodach? - zagadał wesoło opierając się o maskę swojego samochodu.
- Spotkałem starych kumpli ze szkoły Aomori i wygraliśmy, pierwsze miejsce. - powiedział cicho chłopak siadając na miejscu obok kierowcy.
- Mika, coś się stało? - spytał cicho.
- Nie, nic. - wodził wzrokiem za Yuu który szedł w kierunku swojego domu.
Mężczyzna westchnął ciężko wiedząc gdzie oraz na kogo patrzy jego syn i wsiadł do pojazdu na miejsce kierowcy.
- Prosiłem cię żebyś z nim zerwał i zostali JEDYNIE kolegami. - powiedział twardo kładąc ostry nacisk na każde słowo ale najbardziej na to jedno.
- Dlaczego tak bardzo nie chcesz żebym z nim był, tato? - nie wytrzymał i zapytał go z szczerym wyrzutem w głosie - Jestem z nim szczęśliwy a jutro zamierzały spędzić cały dzień razem.
- Nie chce żebyś miał kłopoty w szkole przez to, z kim chodzisz.
- Jakie kłopoty? O czym ty mówisz? - zamrugał zaskoczony.
Spojrzeli na siebie surowo, oboje nie mogli tego wlec dłużej i nadszedł czas, by wyjaśnić co nie wyjaśnione.
- Dobrze, skoro chcesz to ci powiem czemu.
- Słucham więc.

Następnym dniem była upragniona, po długich dniach spędzonych na meczach siatkarskich, sobota. Sobota, sobótka, sobóteńka którą Yuu i Mika mieli spędzić razem w jednym z najpiękniejszych parków w Tokyo. Ku ich szczęściu, znajdował się on na drugim końcu miasta. Z dala od wszystkich których znają.
Pociąg mieli o 11, oczywiście Amane jęczał na tak wczesne wstawianie gdyż w weekendy śpi do 12 a nawet późniejszej godziny w przeciwieństwie do swojego chłopaka.
Mikaela dobrze wiedząc że z własnej woli nie wstanie, szykując się dzwonił do niego by się obudził. Zadziałało po 4 razie.
- Halo?! - krzyknął wkurzony do słuchawki.
- Hej, Yuu-chan ~. Wstałeś już? - zaśmiał się jakby nigdy nic.
Krótka cisza zapanowała w słuchawce co świadczyło tylko o jednym.
- Zapomniałeś że dzisiaj jedziemy, prawda? - dopytał się z wrednym uśmieszkiem.
- Yyy... Nie! Wcale nie! Muszę kończyć, spotkamy się na stacji metra! - zawołał z szumem kołdry spod której jak można się było domyśleć, właśnie wyłaził.
Rozłączyli się kończąc swoje szykowanie do wyjścia A Yuu dopiero je zaczynał.
Mikaela dostał jeszcze za zadanie odprowadzenia kuzynki pod nowy dom do którego się przeprowadzała razem z rodzicami.
Sama posesja była mu na rękę bo idąc dalej ulicą przy której stał budynek, dało się dojść na stację metra dłuższą trasą co było korzystne dla chłopaka na ten moment.
Podczas drogi rozmawiali o całym minionym tygodniu Akane. Była nim zachwycona tak samo jak chodzeniem z Miką do klasy mimo roku różnicy.
Od razu, nie zatrzymując się, poszedł na stację wysyłając w między czasie ukochanemu upomnienie o wyjściu.
Yuu nie odpisał bo zbierał właśnie ostatnie rzeczy wychodząc z domu z kiepskim żartem od matki.
- Tylko tam nie baraszkujcie za bardzo.
- Mamo... - spojrzał na kobietę z wyrzutem wychodząc biegiem przez furtkę na ulice.
- Tylko żartowałam kochanie, bawcie się dobrze.
Minęło może z 10 minut a zdyszany czarnowłosy wbiegł jai torpeda na stacje kupując bilet.
- Yuu-chan, jesteś już. - pomachał mu blondyn czekając już na ich peronie.
Czarnowłosy zbiegł szybko po schodach do niego z szerokim uśmiechem.
- Dzięki że mnie obudziłeś... - westchnął zmęczony opierając dłonie na kolanach - Przysnęło mi się trochę zbyt długo.
- Coś tak zgadywałem, wiesz? - zaśmiał się pod nosem klepiąc chłopaka po plecach.
- Phi! W takim razie będziesz mnie teraz budził! - prychnął prostując się.
- Nie ma problemu skarbie.
Na stacje wjechał prawie pusty pociąg który miał ich zabrać do miejsca docelowego dzisiejszego dnia.
Droga zeszła im szybko na słodkim milczeniu i trzymaniu się za dłonie. Wymieniali pomiędzy sobą jedynie czasami parę cichych zdań.
Wybrany przez Mikę park był wielki, z małym placem zabaw dla dzieci, wieloma i wszelakiej maści drzewami. Ciche i romantyczne miejsce idealne na popołudniowy spacer we dwoje.
- Jak tu pięknie... - westchnął zachwycony Yuuichiro rozglądając się po całym parku kiedy do niego weszli.
- Cieszę się, że ci się podoba. - położył plecak pod drzewem i podszedł do chłopaka obejmując go lekko w pasie - Mieszkałem kiedyś niedaleko.
- Miałeś już dużo przeprowadzek, co?
- Z trzy? - zamyślił się na chwilę - Tak, na razie trzy. Zaczęliśmy się przeprowadzać po śmierci mamy.
- Wspominałeś już kiedyś że nie żyje... - złapał jego dłoń delikatnie w swoje - Mogę wiedzieć dlaczego zmarła? Jaka była?
- Tak, nawet powinieneś. Ale usiądźmy, co? - pociągnął go pod drzewo pod którym zaklepali sobie miejscówkę.
Było ono trochę dalej od ścieżek dla spacerowiczów ale wystarczająco, by mogli mieć chwilę do siebie.
Yuu rozłożył się jak śledź na trawie a Mikaela wziął jego głowę na swoje kolana głaszcząc delikatnie miękkie, kruczoczarne włosy.
- Więc... Jak to z nią było? - zapytał cicho zielonooki przymykając oczy.
- Zmarła na raka mózgu 5 lat temu. Zbyt późno wykryto go u niej i szanse na wyleczenie były bardzo nikłe i lekarze nie dawali żadnych szans. Ai wtedy miała dosłownie dwa lata, potrzebowała jej tak samo jak ja i ojciec. Przez to wszystko popadł nawet w alkoholizm z którego się wykaraskał na szczęście drobnymi krokami i z pomocą rodziny. - przerwał na chwile by złapać oddech - Pamiętam jej łagodny uśmiech i przyjazne fiołkowe oczy... - wyszeptał z zbierającym i się łzami w kącikach oczu - Ona by rozumiała nas, naszą miłość, pomogłaby przekonać ojca byśmy byli razem...
- Mika, przepraszam. - rzucił się na niego przytulając mocno - Przepraszam, nie chciałem żebyś płakał... - westchnął ciężko i spojrzał w zaszklone, błękitne oczy - To musiało być i jest ciężkie. Pamiętaj że zawsze będę starał się ci pomóc, więc nie bój się o nic prosić. - przysunął się do jego warg i musnął je delikatnie.
Byli w miejscu publicznym, z dala od domów ale to nie oznacza że równie dobrze mogą już okazywać sobie swoje uczucia przy wszystkich.
Mikaela spojrzał na ukochanego ścierając łzy rękawem bluzy i uśmiechnął się delikatnie.
- Nic się nie stało, Yuu-chan. I tak kiedyś byś usłyszał o tym. - przytulił się do chłopaka.
W swoich objęciach czuli się bezpiecznie, miło, mogli by się już nie rozdzielać a zastydz tak na zawsze.
Spędzili razem całe popołudnie robiąc sobie w porze obiadowej skromny piknik z przygotowanym przez nich samych drobnymi smakołykami. Yuuichiro jako jedyny zapomniał o tym ale wyręczyła go jego matka. Jedyna osoba mająca głowę na karku w ich domu, jak to określało wiele osób.
Małe dzieci bawiły się gdzieś niedaleko, zakochane parki wybrały się na spacer a oni siedzieli sobie w cieniu zdała od nich. A właściwie leżeli.
- Nikomu nie mówiłem nigdy o jednej rzeczy... - powiedział jakby zamyślonym głosem Yuu.
- Jakiej? - przekręcił się do niego na bok podpierając głowę na ręce i słuchając uważnie.
- Nim cię poznałem, miałem dziwne sny. Była w nich krew, bardzo dużo krwi, śmierć i jakaś niewyraźna postać w białym stroju która po chwili się rozpływała. W sumie... - odwrócił się do przyjaciela i złapał parę jego jasnych kosmyków - Macie niemal takie same włosy... Tylko tamten nosił kaptur na głowie.
- Ciekawe... Wyśniłeś mnie sobie? - zaśmiał się cicho blondyn.
- Możliwe, możliwe. - wyszczerzył się jak typowy zawadiaka za co dostał packa w czoło a na pocieczenie, buziaka.
- Też miewałem dziwne sny, podobne do twoich, tylko zamiast mnie-podobnego, byłeś tak jakby... Ty.
- Myślisz że to coś może wszystko oznaczać? - zapytał cicho Yuu przymykając oczy.
- Nie może, a musi. Nie każdemu śni się druga osoba jeszcze nim się poznają.
- Też racja... Więc co to może oznaczyć?
- Yuu-chan... A co jeśli to było jakieś nasze... Przeznaczenie? Przeznaczenie byśmy byli razem i temu o sobie śniliśmy? - powiedział cicho Mika gładząc policzek chłopaka.
- Wierzysz w przeznaczenie?
- Tak, przeciąż ty nim jesteś~. - nachylił się na nim i pocałował go w usta namiętnie przeciągając chwilę.

New StoryWhere stories live. Discover now