Rozdział czterdziesty / Zakupy

608 55 11
                                    

Wielka galeria handlowa w centrum miasta chyba najbardziej odczuła tłumy ludzi pochłoniętych zakupowym szaleństwem. Trudno było znaleźć kasę z mniejszą kolejką czy miejsce by przysiąść i odpocząć chwilę.
- Mika! Tam jest wolne! - zawołał Yuuichiro dostrzegając wolną pufę pod barem z sokami.
- To chodź usiąść, twoja mama zaraz powinna przyjść. - powiedział ciągnąc go za rękę.
Opadli ciężko na siedzenie wzdychając zmęczeni. Spojrzeli na siebie i po chwili cicho zaśmiali dając odpocząć swoim nogom po długim chodzeniu.
- Jak dobrze, że nie jesteś dziewczyną z zakupoholizmem, Yuu-chan. - zażartował blondyn kując w bok chłopaka.
- Wtedy byś był moim wielbłądem na torebki. - odgryzł się mu unikając wrednego, dzgającego palucha.
Zaczynali się ze sobą jak małe dzieci ku zdziwieniu przechodniów i przykuciu ich uwagi. Zapomnieli na moment, że są w miejscu publicznym i rozśmieszali sobą przypadkowych ludzi którzy ich mijali. W końcu, na zgodę, pocałowali się szybko, ukradkiem z rumieńcami.
Yuuichiro odwrócił wzrok rumieniąc się mocno. Według Mikaeli, był wtedy niezwykle uroczy.
- Już jestem! - zawołała matka czarnowłosego podchodząc do chłopców z paroma torbami - Tak szybko się zmęczyliście?
- Tak, trochę, proszę pani. - odparł blondyn obejmując w pasie swojego chłopaka by go lekko połaskotać.
Ten drgnął, wykręcił się i wstał na równe nogi krzyżując ręce na piersi. Kobieta zaśmiała się na to cicho i potarmosiła włosy syna.
- Nie widzieliście nigdzie ojca? - zapytała po chwili rozglądając się wokół.
- Nie. - obaj zaprzeczyli krótko kręcąc głowami.
Westchnęła ciężko i postawiła torby przy Mice, na podłodze, zajmując zaraz wcześniejsze miejsce syna na pufie.
- Zastanawiałeś się nad prezentem dla Yuu? - zapytała szeptem by nikt niepożądany tego nie usłyszał.
Mika zarumienił się delikatnie i zerknął ostrożnie na stojącego przed nim ukochanego. Jego kruczo-czarne włosy, wiecznie ułożone w artystycznym nie ładzie i pełne koloru oraz życia, szmaragdowe oczy współgrały z ciemną tonacją ubioru chłopaka który stał bokiem zapatrzony gdzieś w dal.
- Chyba mam odpowiedni prezent. - odparł w końcu nie odrywając oczu.
- Więc leć szybko i mu go kup, za niedługo będziemy wracać do domu a ciebie podwieziemy kawałek. - rzekła wybudzając blondyna z transu.
Zamrugał zaskoczony i zerknął na kobietę która ruchem głowy pokazała mu, by poszedł i wykonał polecenie. Uśmiechnął się wdziecznie i żwawym krokiem poszedł w stronę sklepów znikając w tłumie.

Yuuichiro Amane

Czemu on musi mnie tak zawstydzać nooo! - zawołał w myślach skupiając swoja uwagę na jakiejś przypadkowej witrynie sklepowej która przedstawiała przybory i zabawki dla noworodków oraz małych dzieci.
Wziął głęboki wdech i wydech odwracając się do blondyna który aktualnie gdzieś uciekał.
- Zaraz wróci. - uprzedziła jego pytanie kobieta z szerokim uśmiechem.
- A gdzie poszedł? A raczej pobiegł?
- Coś kupić.
- Dużo mi to mówi... - przewalił oczami.
- Prezent dla ciebie. - dodała od razu.
- Co? Ale...
- Skarbie... - przerwała mu matka - Ciesz się, że masz takiego partnera jak on.
- Wiem... I cieszę się. Nawet bardzo.- odparł z delikatnym rumieńcem.
- Ile to już czasu jesteście razem? - zapytała nagle kobieta opierając brodę na dłoni.
- Prawie 4 miesiące. - wyszeptał odwracając wzrok w stronę, gdzie jeszcze parę chwil temu widział Mikaelę.
- Długo. - skwestionowała zerkając na zegarek w telefonie - Kroi się poważny związek?
- Sam nie wiem... - odparł cicho przymykając oczy - Chciałbym.

Mikaela Shindo

Trochę czasu minęło nim udało się mu znaleźć odpowiedni sklep a następnie wybrać ten idealny prezent. Uśmiech nie schodził z jego twarzy, nawet gdy czekał w dość dużen kolejce.
- Mam nadzieję, że się mu spodoba... - powiedział sam do siebie a zaraz podeszła do niego jedna z pracownic.
- Dzień dobry. O, Mika. - przywitała się zaskoczona.
- Mitsuba, cześć. - odparł również zdziwiony - Pracujesz tu?
- Jedynie dorywczo, potrzebuje trochę pieniędzy i jakiegoś zajęcia. - wytłumaczyła po krótce - To prezent dla Yuu, prawda?
- Tak, jak sądzisz, spodoba mu się? - zapytał niepewnie.
- Raczej tak. Polubi wszystko od ciebie, nawet spermę. - rzuciła ciszej skanujac kod i przyjeła pieniądze od rumianego chłopaka.
- Nie musiałaś tego mówić, słyszałem...
- Masz dobry słuch jak widzę.
- Lepszy niż sądzisz. No nic, cześć i wesołych świąt. - pożegnał się blondyn wychodząc ze sklepu razem z prezentem w małej, ozdobnej torebeczce na której widniała duża gwiazdka ozdobna wykonana z ozdobnej, jasnej tasiemki.
Bezzwłocznie swoje kroki skierował do miejsca, gdzie zostawił Yuu razem z jego matką.

New StoryWhere stories live. Discover now