Rozdział trzeci / Klasa

1.7K 150 28
                                    

Mikaela Shindo

- Mikaela-kun? - zapytał ktoś z tyłu.
Odwrócił się. Był to srebrno włosy mężczyzna w białej koszuli i marynarce. Uśmiechał się.
- Jestem Ferid Bathory, twój nowy wychowawca.
- Miło pana po...
- Żadne per "Pan". - zaśmiał się - Wystarczy samym imieniem, Ferid. A teraz chodźmy, klasa na nas czeka.
Złapał go pod ramie przysuwając bliżej siebie i poszli w stronę głównego budynku szkoły. Mice nie podobało się to, jak jest przytrzymywany przez nauczyciela ale milczał.
Przed nimi szły rozchichotane dziewczyny oglądające się raz po raz za siebie, po bokach awanturniczy chłopcy już umawiali się na bójki w slamsach po szkole a nauczyciele którzy próbowali ich uspokoić strzępili sobie nadaremnie języki.
- Nie zawojujesz u nas długo, prawda? - wyskoczył z pytaniem Ferid.
Chłopak otworzył szerzej oczy zaskoczony, skąd on to może wiedzieć? Ah, no tak, podczas składania papierów było wspominane o czasie nauki przez ojca.
Odwrócił głowę w drugą stronę.
- Tak. - odburknął.
Tamtych dziewczyn nie było, tych wyróżniających się na tle innych. Nie widział ich również na akademii. Ciekawe gdzie są...
Mężczyzna zaśmiał się i przytulił go mocniej podnosząc niewiele do góry. Mika wzdrygnął się na to, zacisnął pięści i zerknął na nauczyciela zirytowany.
- Wielka szkoda, w szkole mamy wiele pięknych dziewczyn które mógłbyś podbić samym spojrzeniem~! - kołysał nim na boki - Albo jakiegoś chłopaka. Zależy jakie kto ma gusta.
Puścił go natychmiastowo i otrzepał dłonie o koszule. Teraz poczuł się jak ktoś zadżumiony. Parszywy uśmieszek wciąż nie znikał z twarzy Ferida który nucił sobie coś pod nosem.
Blondyn popatrzył na niego spod byka. Zapowiada się ciekawy rok szkolny.
- Oi, Ferid! - ktoś krzyknął.
Blondyn spojrzał się przez ramie za siebie. W ich kierunku szybkim krokiem zbliżał się wysoki mężczyzna o czarno-czerwonych włosach związanych w warkocz.
- O, Crowley. Witaj~!
Nauczyciele widać znali się, nawet bardzo dobrze. Zwolnili kroku rozmawiając. Srebrno włosy przedstawił Mice mężczyznę, Crowley Eusford.
Weszli przez szerokie, dwuskrzydłowe drzwi, szkoła w środku była równie wielka jak na zewnątrz. Idealnie matowe metalowe szafki na buty, kurtki i przybory, białe podłogi oraz pastelowo szare ściany. Ciepła całości dodawały jasno olchowe ławki i drzwi, kolorowe gazetki, ulotki, plakaty, kwiaty doniczkowe.
Nauczyciele pożegnali się i rozeszli w inne strony.
- Nasz klasa jest w zachodnim skrzydle, sala numer 24. - oznajmił wychowawca.
Nie czekając na Mike skręcił w lewy korytarz.
Zza uchylonych po niektórych drzwi wydobywany się wesołe rozmowy, wyglądały czyjeś sylwetki.
- CII! Ferid-sama idzie! - pisnął cichy głosik.
Jedne z drzwi przed nimi zamknęły się z trzaskiem. Patrzył na to niezrozumiale a mężczyzna jedynie się dalej śmiał. Spojrzał na numerem sali, 24.
Po korytarzu rozległ się huk, łoskot i śmiech wydobywający się z klasy.
- Asura! Idioto!
- Hahahahaha! Co za łeb! Jak się zwaliiił!
- A-ale jaaahahahahak?!
- Parkourowiec jeden się znalazł! Ha!
Drzwi rozsunęły się ukazując wnętrze klasy oraz wszystkich w środku.
- Asura, znowu próbowałeś skakać po ławkach jak assassin?
W przejściu opierając się o futrynę stanął Ferid, patrzył na kilkanaścioro osób rozstawionych pomiędzy ławkami, lub na podłodze.
Mika wyjrzał zza jego ramienia by się zorientować w sytuacji. Wszyscy patrzyli teraz w ich stronę z uśmiechami na ustach.
- O~ hej, ja Ciebie już widziałam! - zakrzyknęła jedna z dziewczyn.
Niziutka, niebiesko włosa i wesolutka. Podbiegła do nich z gwiazdkami w oczach.
- Ferid-sama, kto to jest? - wskazała chłopaka.
- To, Cheese, jest Mikaela, nowy uczeń w naszej klasie. - objaśnił.
- Ooo~ Miło poznać! - ujęła jego dłoń i energicznie potrząsnęła wciągając go do środka klasy.
Leżący dotychczas nie jaki Asura postanowił wstać, otrzepał swoje spodnie i już miał coś powiedzieć gdy przeszkodził mu nauczyciel.
- Zapoznacie się lepiej jutro, podczas lekcji. - podszedł do biurka mijając uczniów. - Mam tu plan lekcji na pierwszy semestr nauki. Zajęcia jak zawsze o 9 rano, proszę się nie spóźniać.
Złapał leżące papiery, stuknął nimi o blat biurka i podchodząc do każdego wręczał po jednym. Mice wręczył jako ostatniemu.
- Huh?
Otworzył szerzej oczy i zerknął w prawą stronę. Mężczyzna, korzystając z nieuwagi innych, trzymał krótką chwilę swoje usta na jego policzku całując. NORMALNY nauczyciel by tak nie zrobił, to pewne. Skocznym krokiem minął go i stanął pod ścianą aby reszta uczniów się nie zorientowała tym co zrobił, chichotał zadowolony z siebie.
- Hej, Mika, pójdziesz z nami do centrum? - zapytał jakiś chłopak z boku - Jestem Lacus, to Rene, Krul, Asure już chyba poznałeś, Lest, Cheese i Horn.
Otwartym gestem ręki pokazał szereg osób rozstawionych po klasie za nim. Pomachali do niego.
- Więc jak? Piszesz się na to? Należy się w końcu poznać z klasą, co nie? - dodała blond dziewczyna.
- Sorka ale nie mogę, może kiedy indziej, okee? Teraz muszę już wracać do domu, narka! - rzucił przepraszająco.
Złożył kartkę, schował ją do kieszeni i wyszedł z klasy. Jeszcze przez pół korytarza słyszał ich wesołe papatki i krzyki.
Kiedy łapał za klamkę drzwi aby wyjść, rozbrzmiał dzwonek lekcyjny.
- Wyczucie to to mają. - zaśmiał się pod nosem i opuścił liceum.
Ciepła bryza jesiennego wiatru uderzyła go w twarz, a nie, jednak to był zabłąkany liść topoli który wylądował na jego twarzy. Roześmiał się i puścił go z powrotem w powietrze, obserwował chwile jak odlatuje gdzieś dalej.
Pod szkołą podstawową siedziała Ai skubiąc kwiatki stokrotki i śmiejąc się do swojej "matki" stojącej niby obok. Poza nią była jeszcze jakaś kobieta, rozmawiała kawałek dalej przez telefon. Wygląda na nauczycielkę.
- Ai! - zawołał będąc kilka metrów od niej.
Podniosła główkę i uśmiechnęła się szeroko.
- Mikuś! - podbiegła do niego.
- Cio? Podobało się w szkole? - kucnął zrównując się z nią wzrostem.
- Tak! Moja pani chce z tobą porozmawiać. - wskazała paluszkiem rozmawiającą kobietę.
Akurat skończyła już i patrzyła na nich uśmiechając się. Miała kasztanowe włosy związane w luźny kok i skórzaną teczkę w ręku.
- Poczekaj chwilkę, dobrze?
- Mhm. A pójdziemy na lody? Mamusia też chce. - podskoczyła.
- No nie wiem, pomyślimy. - uśmiechnął się wstając.
Podszedł do kobiety trzymając niedaleko małą.
- Dzień dobry, jestem Kyuko Mei, wychowawczyni pana siostry. - przedstawiła się.
- Dzień dobry. - przytaknął głowa powitalnie.
- Mogę zapytać, dlaczego Ai była sama.. I rozmawia z nikim? - ściszyła głos zerkając na dziewczynkę.
Podrapał się w kark zakłopotany. Ona śmiała się i rozmawiała dalej z mamą nie zwracając na nich uwagi.
- Rozumiem że straciliście matkę, przykro mi z tego powodu...
- Bała się iść samej na rozpoczęcie, ojciec został wezwany do pracy w ostatniej chwili, ja miałem swoje rozpoczęcie w liceum, dlatego wymyśliła sobie że mama jest obok. To chyba nic złego, prawda? - przerwał.
- Nie, skąd, tylko niepokojące jeśli nikt o tym nie wie i nie rozumie. - sprościła.
Otworzyła teczkę i wyjęła z niej plik dokumentów wręczając Mice.
- Tu są jeszcze rzeczy które powinien wypełnić wasz ojciec, przekaż mu je proszę. Najlepiej żeby dotarły do mnie do końca tygodnia.
- Dobrze, dziękuje, do widzenia. - gestem ręki zawołał do siebie Ai.
- Również dziękuję i do widzenia. - pożegnała się odchodząc w stronę parkingu.
- Do widzenia! - zawołała mała.
Zerknął na dokumenty które dostał, jakieś deklaracje o klasie. Złożył je na pół i schował do kieszeni. Rodzeństwo złapało się za ręce i poszli do domu.
Całą drogę jadaczka Ai nie zamykała się. Opowiadała jak było, prosiła o lody, rozmawiała z mamą. Energiczna dziewczynka.

Yuuichiro Amane

Klasa Ichinose nie czekając na resztę szkoły podbiegła do głównego budynku liceum.
Poza czwórką przyjaciół Yuu, w klasie było jeszcze kilkoro innych osób, w tym Narumi Makoto.
Co roku, on i Kimizuki Shiho rywalizują o najwyższą średnią szkoły razem z II b. Każdy by mógł pomyśleć że te dwie klasy, to "klasy cudów". Dlaczego? Każdy jest faworytem w wybranym przedmiocie szkolnym lub zajęciach - WF, Angielskim, kucharstwo albo sztuka.
- Oi, śpieszycie się aż tak do tej budy? - zawołano za nimi.
Był to Guren idący do nich i leniwie poprawiając włosy z przylizanych na rozstrzępione. Oprócz niego był również Shinya Hiiragi, jeden z nauczycieli i brat Shinoi.
- A po co mamy teraz tu jeszcze siedzieć? Za mało że będziemy teraz tu zalegać dziewięć miesięcy?- wyrwał się czarno włosy.
Ichinose z uśmiechem westchnął ciężko.
- Oi, Yuu, aż tak nie lubisz szkoły? - zaśmiał się biało włosy.
- A kto lubi tą budę? Chyba tylko Narumi i Kimizuki. - burknął.
Mężczyzna zaśmiał się i przystaną z boku czekając na kogoś innego.
Nie słuchając ich, Guren wszedł do szkoły i pokierował się do swojej klasy na wschodnim skrzydle, nr 12. Ku nieszczęściu uczniów, tuż obok dyrektora i sekretariatu.
W końcu wszyscy weszli do klasy. Nie mając zamiaru się tu rozkładać, Guren polecił Shinoi rozdanie każdemu planu na semestr które leżały na biurku. Nie trzeba było długo czekać na reakcje.
- Co?! Nie... - jęknął Yuu.
Wszyscy spojrzeli po sobie i na chłopaka. Odwrócił kartkę do nich wskazując wtorek i piątek.
- Dwie matematyki?! Dwa razy w tygodniu?!
- No i? To normalne. - rzucił obojętnie Makoto.
Nienawidził maty, istnej czarnej magii. Może powinien przestać spać na lekcjach a wziąć się za robotę? Hmmmm... Nie, to do niego nie podobne. Woli zwalać na język kosmitów.
Shinoa śmiała się widząc jak Kimizuki, jeden z najlepszych uczniów całego liceum, ledwo trzymał się na nogach ze śmiechu.
- Hahaha! Aż taki to koszmar? - wydukał.
- A żebyś wiedział!
- To może zacznij uważać na lekcjach to aż taki nie będzie?
- Po co?
Tym pytaniem Yuu rozłożył wszystkich, łącznie z Gurenem który nie wytrzymał powagi sytuacji.
Patrzył na nich nie zrozumiale.
- No co?
- Po co? Żeby nie być takim głąbem. - powiedział okularnik.
- Nie jestem głąbem!
- Właśnie widać.
- Znowu prosisz się o łomot, co? - pstryknął palcami Yuu.
- Torro, torro byczku!
- Spokój idioci.. - zainterweniował nauczyciel.
Zignorowali go całkowicie. Dalej gryźli się ze sobą i przechwalali.
Nie będę sobie zdzierał na darmo gardła przy nich, i tak nie słuchają - pomyślał Ichinose. Jednym, prostym long kick'em przewalił chłopaków na ziemie pod ławki aż załomotały krzesła.
- Powiedziałem coś! - zmarszczył brwi.
Yuu i Shiho leżeli jeden na drugim na podłodze pojękując cicho. Wszyscy dookoła śmieli się wniebogłosy.
- Brawo, Guren-san. I że pana to nie nudzi. - zachichotała Shinoa stojąc obok.
Mruknął w odpowiedzi coś pod nosem i uśmiechnął się szeroko patrząc na nich.
Podnieśli się do siadu rozmasowując głowy. Spojrzeli po sobie z zaciekłym wyrazem twarzy a następnie na ich napastnika. Prychnęli jednocześnie.
Zabrzmiał dzwonek świadczący o pełnym rozpoczęciu roku szkolnego. Z każdą chwilą na korytarzu robiło się głośniej, spotkania klasowe się kończyły.
- Możecie iść już. - machnął ręką Guren idąc do biurka.
Yoichi pomógł chłopakom wstać i cała piątka opuściła klasę, reszta wyszła wcześniej.
- To co? Idziemy się gdzieś przejść? - zaproponował Yuu.
- Pewnie, kawiarenka? - wystąpiła krok przed nimi Shinoa.
Przytaknęli z uśmiechem na ten pomysł.
Po południe minęło im na wspomnieniach, rozmowach przy kawie i zaczepkach między sobą. Po dwu miesięcznej przerwie gdy widzieli się ze sobą rzadko, było jeszcze weselej.
Było dość późno gdy w końcu postanowili się rozejść do domów.

Słońce oplatało miasto ostatnimi promieniami dnia. Niebo barwiło się na różowo, brzoskwiniowo... W ogrodach bawiły się dzieci i radosny śmiech roznosił się echem po ulicach. Szum samochodów cichł, zamieniał się w szelest liści na drzewach.
Wieczór minął spokojnie, nawet w TV nie było jakiś szokująco złych wieści.
Jutro nowy dzień. Środa.

New StoryWhere stories live. Discover now