Rozdział trzydziesty piąty / Wampir

603 75 18
                                    

- Yuu-chan... Yuuichiro Amane!
- Aaa?! Czego?! Co?!
- Przysnąłeś na stojąco. - zaśmiał się Mikaela.
- Przy... Snąłem..? - zamrugał zszokowany - Jak to?
- Tak to, w mgnieniu oka. Ale ci serce bije, wszystko w porządku?
- Tak, raczej tak... Chociaż, nie... Wystraszyłeś mnie! - mruknął niewyraźnie wtulając się w pierś chłopaka.
Czyli to był tylko sen? Ten wampir nie istnieje, tak? Jaka ulga... - odetchnął w głębi ducha wtulając się jeszcze bardziej w swojego ukochanego.
Teraz nie obchodziło go to, czy ktoś to widzi. Potrzebował uspokoić się a najlepszym lekarstwem na to był on, Mikaela Shindo.
- Yuu-chan, coś się stało? - zapytał cicho głaszcząc delikatnie chłopaka po głowie - Miałeś jakiś koszmar? Jesteś cały roztrzęsiony.
- Tak, miałem. Ale już wszystko dobrze, dzięki tobie.
- No dobra.
- Już jestem. - zawołała wybiegając ze szkoły brunetka.
Zawiązała dokładniej szalik na szyi, poprawiła kurtkę i była gotowa iść. Spojrzała z uśmiechem na Mikę oraz Yuu oczekując, że ci też już ruszą.
Czarnowłosy czuł się nieswojo, skrępowany przez to, że już to widział i miał złe przeczucia. Szczypnął się ukradkiem w rękę i mruknął cicho niezadowolony a jednocześnie spokojny, że tamto było tylko snem.
- Idziesz Yuu-chan? Tak bardzo chciałeś wracać już do domu.
Do uszu chłopca dobiegł ten delikatny i miły szept wybudzając go z zamyślenia jakie ogarnęło jego umysł. Kolejnym bodźcem jaki pomógł mu wrócić do siebie był chłód jaki otulił plecy Yuu gdy blondyn zabrał rękę. Pisnął cicho i wsunął się ponownie pod jego ramie.
- Chłodno... - mruknął zerkając na rozbawioną Akane.
- Jasne, jasne. Chyba czas wyjąć cieplejsza kurtkę, nie uważasz, Yuuichiro? - zagadała uśmiechając się promiennie.
- Raczej tak... Ale po co jak mam najlepszy na świecie grzejniczek przy sobie? - po tych słowach złożył delikatny pocałunek na chłodnym policzku Mikaela który zaraz nabrał nieco żywszego kolorku.
- Yuu-chan, skąd u ciebie taka odwaga, hm? Wcześniej nawet się nie dawałeś przytulił przy Akane. - zwrócił mu uwagę rozbawiony jak i zadowolony z tego obrotu rzeczy.
- Jesteście tacy uroczy. - zawołała brunetka puszczając im oczko.
- Dzięki. - roześmiał się czarnowłosy patrząc w oczy blondynowi - A nie mogę?
- Możesz, nie zabraniam. - po tych słowach cała trójka poszła w stronę swoich domów rozmawiając.
Yuu miał dziwne obawy gdyż ich droga wyglądała tak samo jak ta we śnie. Bał się jej końca.
- Cześć chłopaki! Do zobaczenia! - zawołała w furtce do swojego domu Akane.
- Cześć!
- Pa... - odparł cicho Yuu zamyślony.
Odpłynął w dalekie otchłanie swojego umysłu rozstrzygając spór o tym, co mógł oznaczać krótki sen. Czy miał być on ostrzeżeniem czy po prostu sobie był bo był?
- Yuu-chan, wszystko dobrze?
- Umm... Tak. Tak. Wszystko dobrze.
- Nie wydaje mi się. Od samego wyjścia ze szkoły wydajesz się jakiś nie swój. Co się stało? - nie ustąpił Mikaela obejmując nisko w pasie chłopaka by zmusić go do mówienia.
- Bo... Mam złe przeczucia. - wyszeptał spinający się nieco.
- Przed czym?
- Przed tą drogą... - wyszeptał podnosząc wzrok na ulice przed nimi.
Była czysta, jeszcze. Na jak długo?
- Hm? Nie rozumiem.
- Jak stałem... Miałem sen że coś nas tu zaatakowało... A konkretnie to wampir. - spojrzał na niego niepewnie łapiąc kurczowo jego dłoń.
- Wampir? Przecież je wybito.
- Nie wszystkie. - odparł głos za nimi.
Chłopcy obejrzeli się i spojrzeli na ową osobę którą był starzeć. Niepozorny, prosty staruszek z garbem. Wyszczerzał się w uśmiechu lśniących, białych zębów do blondyna którego widocznie poznał.
- Znalazłeś siostrę? - zagadał.
- Co...? Skąd pan wie?
- Szukałeś jej. Tam, w parku. Dawno.
- Ah... To pan...
- Ją porwałem. - dokończył za niego z uśmieszkiem spod wąsów które sie odkleiły.
Serce Miki na chwilę wydawało się że stanęło ze strachu. Chwycił kurczowo za dłoń Yuu i cofnął się o krok na nogach z waty.
- Oj nie bój się chłopcze, tak musiało być. - rzekł i wyprostował się ściągając swoje nieudolne przebranie ukazując prawdziwe oblicze.
Teraz, przed nimi, stał wysoki mężczyzna w garniturze i rękawiczkach. Jego włosy, ścięte krótko i przylizane, nadawały mu charakteru człowieka podobnego do biznesmena. Wampir biznesmenem?
- Kim pan jest? - zapytał Yuu występując krok do przodu - Czego pan chce od nas?
- Spokojnie Yuuichiro, nie denerwuj się aż tak. - mruknął wyrzucając do kosza stary płaszcz w którym wcześniej chodził - Jestem tu po to, by wam pomóc. - uśmiechnął się chytrze pokazując kiełki o nienaturalnej długości.
Obaj pobledli ze strachu cofając się o krok do tyłu. Wampir jakby nigdy nic, pochodził powoli do nich poprawiając swoją marynarkę a następnie wyjmując z wewnętrznej kieszeni małą, poplamiona krwią karteczkę.
- Szukacie odpowiedzi na nurtujące pytanie, czy to wszystko, co dzieje się dookoła was, ma jakiś cel? - zapytał stojąc lada 2 metry od chłopców.
- Skąd wiesz? - warknął nie grzecznie blondyn z nadal potarganymi nerwami.
- Czekałem na was.
- Czekałeś?
- Owszem, bracia Hyakuya. - odparł tajemniczo się uśmiechając - Czekałem by przekazać wam tą prawdę, której szukacie.
- Co to jest? - wskazał na kartkę trzymana przez mężczyznę w ręku.
- Przeczytajcie sami.
Wypuścił z rąk delikatnie skrawek papieru a ten niesiony przez przez delikatny, jesienny wiatr, upadł pod stopami chłopców. Obserwowali go zdziwieni a następnie podnieśli wzrok na tajemniczego wampira.
- Nie ma go... - westchnął przestraszony jak i zaskoczony Yuu nie odrywając wzroku od pustego chodnika.
Zachowujący trzeźwość umysłu Mikaela podniósł ostrożnie tajemniczy zwitek z ziemi i obejrzał dokładnie z każdej strony.
- Yuu-chan, chcesz to zobaczyć? - zapytał podsuwając mu pod nos.
Biła od niego niezbyt miła woń podgniłej krwi która była zaschnięta na twardego strupa. Czarnowłosy momentalnie odsunął się kręcąc niezadowolony nosem.
- Tak ale nie podsuwaj mi tego pod nos, śmierdzi. - burknął niewyraźnie zakrywając nos dłonią oraz machając drugą by zabrał to od niego.

Siedzieli w parku, przy ławce, na przeciw siebie, gdzie wszystko się zaczęło. Na środku drewnianego stoliczka leżał dokument, w niektórych miejsca poplamiony i rozmazany. Pogięty we wszystkie strony z oberwanymi krawędziami.
Nie przyjemna cisza pomiędzy chłopcami trwała dlayć długo przerywana tylko szelestem liści czy rozmowami innych osób nie opodal.
- Yuu-chan? - zapytał cicho Mikaela zerkając na niego - Ja...
- Nie mów już nic, mimo tego co tu jest... Czego się dowiedzieliśmy...  Nadal cię kocham. - wyszeptał - Nic tego nie zmieni, już nigdy.
Yuuichiro złapał delikatnie jego policzek i przyciągnął do siebie złączając ich usta w długim pocałunku.
- Nie ważne czy teraz jako my, czy za kolejne stulecia jako ktoś inny... - pogładził delikatnie jego policzek kciukiem z utkwionym wzrokiem w błękitne tęczówki - Zawsze...
- Yuu-chan... Nie jesteś sobą jak jesteś poważny, wiesz? - zaśmiał się cicho Mikaela przechylając na bok głowę - Snickersa?
- Nie, ja tu próbuje być romantyczny a ty takie coś! - burknął odsuwając się niczym fochnięta kobiecina podczas krwawego morza.
- No nie gniewaj się. - blondyn wstał i zgarniajac z stolika dokument, podszedł od tyłu do chłopaka całując w czoło - Bo będzie mi smutno...
- No dobrze... Nie będę, wampireczku.

_____________________________________________
Czeba ruszyć trochę fabułkę z ciekawszą, co? Więcej miziu miziu~?
Postaram się ^^"
W następnym kolejna paczka informacji, jednak już mniejsza, oraz więcej śmiechu oraz dreszczyku.
Uwaga, osoby nie lubujące w obrzędy świeckie i tym podobne, zgłosić się bym was nie wystraszyła!
Będzie to zaległy rozdział Halloweenowy.

New StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz