Rozdział dziesiąty / Co się dzieje?

1.1K 128 20
                                    

- Mit-chan~ proszeee~! - uwiesiła się na szyi przyjaciółki Shinoa.
- Daj mi spokój, znowu sobie coś ubzdurałaś i chcesz mnie w to wplątać!
- Bo powiem komuś coś baaaaaardzo ciekawegooo~.
- Co niby? I komu? Nie masz na mnie żadnego haka. - strzeliła lekkiego buraka Mitsuba strącając z siebie dziewczynę.
- Hihi~. Nie mam? A to, to cio? - wyjęła z kieszeni małą zmiętoloną karteczkę i przystawiła ją pod nos blondynce.
Ta od razu wywaliła oczy i otworzyła zaskoczona usta, przez dłuższa chwile nie mogła nic z siebie wydusić.
- Ale... Skąd ty to...
- Moja sprawa~. To jak, Mit-chan~?

Minął już tydzień od tamtej kłótni Mikaela z Shinoą. Oboje nie odzywali się do siebie i traktowali wzajemnie jak powietrze. Ale nie tylko siebie.
Dla własnego bezpieczeństwa Shindo ustąpił i również, z ciężkim sercem, unikał Yuuichiro.
Jednak on nie zamierzał dać za wygraną i wykorzystywał każdą, choćby najmniejszą okazję żeby porozmawiać z przyjacielem. Chyba nie trzeba mówić jak to się kończyło.

Yuuichiro Amane

Wracając ze szkoły, jego myśli wciąż krążyły jedynie wokół Miki.
Dlaczego tak się zachowuje? Co się z nim dzieje? Dlaczego z nim nie rozmawia tylko go unika? A przede wszystkim... Czemu on sam się tym aż tak przejmuje?
Przetarł twarz dłonią i spojrzał na jasne niebo w barwach zachodzącego słońca. Chmury zabarwione na pastelowo-brzoskwiniowy leniwie sunęły wraz z powiewem wiatru unoszącego zapach gotowanego obiadu z mijanych przez chłopaka domów.
Puste kiszki zagrały krakowiaka w jego brzuchu przypominając o dawno zjedzonym drugim śniadaniu w szkole. Zaśmiał się w głos skręcając w swoją ulicę.
Spojrzał w stronę domu zdziwiony jedną rzeczą. Na podjeździe nie było żadnego z samochodów rodziców. Kompletnie pusto.
- Przecież już dawno powinni skończyć robotę. - pomyślał na głos.
Pchnął nieco skrzypiącą furtkę i wszedł na swoją posiadłość.
Rozejrzał się dookoła. Cisza.
Wzruszył ramionami wzdychając zrezygnowany.
Teraz, kiedy po raz pierwszy chciał pogadać z mamą, poprosić o pomoc, nie było jej. Pocieszała go jednak myśl o tym, że jak wróci będzie miała może trochę czasu dla niego na rozmowę.
Wygrzebał spod wycieraczki klucze od domu i otworzył drzwi.
- Wróciłem. - zawołał.
Codzienna rutyna po powrocie do domu, powiedzenie że się wróciło. Żadne z Amane nie mogło się tego nawyku pozbyć i nawet jeśli w mieszkaniu było pusto, zawiadamiał mimowolnie.
Zdjął buty i kurtkę, plecak walnął na kanapę w salonie i poszedł do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia.
W lodówce na szczęście znalazł jeszcze trochę wczorajszej zapiekanki warzywnej którą uwielbia. Odgrzał ją sobie w mikrofali i korzystając z wolnego domu, usiadł przed telewizorem pałaszując.
Czas mijał i mijał nie zatrzymanie. Nim Yuu się obejrzał, była już 19:47 a rodziców nadal brak.
- Ueh! - przeciągnął się leżąc w poprzek sofy - Późno już...
Wyłączył telewizor, zebrał swój rozwalony plecak z podłogi i zabrał się za prace domowe.
W tym czasie do domu wrócili państwo Amane.
- Już jesteśmy! - zawołała matka zamykając drzwi.
- Długo was nie było tak długo nie było? Prawie 8. - wyszedł do nich opierając się o ścianę.
- Wiemy ale był karbol na drodze i dlatego zeszło się trochę dłużej. Dzwoniłam do ciebie ale nie odbierałeś. - tłumaczyła się kobieta odwieszając płaszcz na wieszak.
- Serio? Nie słyszałem. - wyjął z kieszeni telefon.
Nacisnął klawisz blokady, nic się nie dzieje. Nacisnął jeszcze kilka razy i na koniec przytrzymał żeby włączyć. Wyświetlił się komunikat o 0% baterii.
- Kurde, rozładował się. - jęknął.
- Coś tak czułem. - wtrącił się ojciec idąc do kuchni.
Yuu poczekał aż przejdzie a zostanie on sam z matką.
- Mama? - zapytał cicho.
- Hm? Co się stało?
- Będziemy mogli porozmawiać?
Kobieta westchnęła ciężko i podeszła bliżej do syna z uśmiechem.
- Przepraszam, jestem zmęczona dzisiaj a poza tym, jest już późno. Pogadamy jutro. Dostałam dzień urlopu więc będę cały dzień w domu. Chyba że to coś niezwykle ważnego.
- Nie, nie, spoko. Pogadamy jutro. Dobranoc. - poszedł zebrać swoje książki z salonu po czym pobiegł na górę do pokoju.
Rzucił plecak na łóżko z lekkim żalem. Chciał pogadać a tu nici z tego, nie chce przemęczać nad to matki więc odpuścił.
- Trudno, przynajmniej powiedziała że jutro znajdzie czas. - uśmiechnął się pod nosem.
Przeciągnął się aż strzyknęło mu w kręgach i poszedł do łazienki się obmyć.
Stojąc już pod prysznicem znowu zaczął myśleć o Mice, tym razem inaczej. O wiele inaczej.
Położył dłonie na swoich ramionach i je gładził wyobrażając sobie że robi to blondyn. Uśmiechnął się, mruczał cichutko z przymkniętymi oczami. Odpływał w powoli stające się erotyczne fantazje.
Ocknął się z tego wspaniałego snu kiedy ze słuchawki zaczęła lecieć lodowata woda prosto na jego plecy.
- Aaaaaaaaaa!! Tatoo! - wydarł się odsuwając pod ścianę od strumienia wody.
- To nie ja! Haha! Tylko matka! - odkrzyknął pod drzwiami rozradowany mężczyzna.
- Taaaaa... Ja swoje wiem... - mruknął zakręcając wodę.
Złapał za ręcznik wycierając się trochę byle jak a następnie owinąwszy się nim wokół bioder, wyszedł szybko do swojego pokoju.
Przebrał się, pogasił światła, podłączył telefon do ładowarki i położył się w końcu spać. Była już prawie 20:30.
Na ulicy szumiały co jakiś czas jeżdżące samochody, lekko o szyby obijał się drobny deszczyk a przez uchylone okno wpadało do pokoju świeże, deszczowe powietrze.
Yuu leżąc i czekając na sen rozważał swoje dzisiejsze zachowanie pod prysznicem. Dotknął ramienia by za chwile strzelić sobie srogo po łapach.
- To pewnie przez tą zapiekankę. Teraz będę mieć same idiotyczne myśli o Mice! - nakrył się kołdrą aż po głowę czerwieniąc.
Leżał, wsłuchiwał się w ciszę nocy, usypiał.
- Yuu-chan?
- Hm? Mika?
Otworzył lekko oczy. Przed nim siedział blondyn z rozwianymi uroczo włosami. Byli w szkole, pod jedną z wiśni na dworze. Kwitnęły puszczając na wiatr miliardy jasno-różowych małych płatków.
- Coś się stało? - zapytał się przysuwając bliżej Yuu.
- Mi? Niby dlaczego miałoby mi coś być?
- Zachowujesz się jakoś dziwnie. Tak jakbyś nie był sobą, albo był chory.
Nie rozumiał o co mu chodzi. Spojrzał ponownie na niego, w jego pełne tajemniczości niebieskie oczy. Było tak blisko siebie, czuli swoje oddechy.
Zaraz dłonie chłopców splotły się ze sobą.
Czarnowłosy przymknął oczy czując jak się czerwieni, złapał powietrze w płuca i wypuścił je. Teraz poczuł coś innego, tym razem na ustach.
Coś słodkiego, troszkę szorstkiego ale bardzo kuszącego. Chciał więcej.
Uchylił lekko powieki by spojrzeć co to. A raczej, kto to.
Był to Mika a jego usta stykały się z ustami Yuu w pocałunku który z każdą chwilą przybierał na namiętności.
Zszokowany odsunął się tym samym budząc gwałtownie cały czerwony na twarzy.
Zadzwonił budzik, już rano.
Przyłożył dłoń do swoich warg. Czuł wciąż ten słodki smak pocałunku.
- Zaraz... Przez sen nic się nie czuje! Więc jakim cudem... Wyobraźnia mi za bardzo świrujeee... - jęknął chowając się z powrotem pod kołdrą - Nyyh! Co się dzieje?
Odkrył zza pierzyny rozczochrany łeb i zaspane oczy patrząc tępo w sufit.
- Czemu ciągle myślę o Mice... Zaraz... Ja się chyba... Nie!

_____________________________________________
Trochę yaoi zaleciało ;3 XD
Pocałowali się, w końcu, chodź pewnie nie tak jak chcecie~
Hehe ja zua~

New StoryWhere stories live. Discover now