– Bardzo śmieszne – warknął Naruto. – Nie wiesz, z czym możesz mieć do czynienia – powiedział zupełnie poważny. Naprawdę, tamta walka z Akatsuki, ta trucizna w ciele Kankuro... Sasuke tam nie było, nie miał pojęcia.

– Faktycznie, nie wiem... – zakpił Sasuke – Jakbym nie miał z tym do czynienia w ostatnim czasie – westchnął i pokręcił głową. Naruto jak zwykle przesadzał. Jeżeli chodzi o Sakurę, jakoś sobie poradzi. W końcu to tylko koleżanka z drużyny, która go pocałowała, a nie żaden tajfun czy inna klęska żywiołowa. Ją będzie potrafił powstrzymać.

– Jasne, bo wielki Uchiha ze wszystkim sobie umie poradzić! – Naruto był coraz bardziej zły. Sasuke zaczynał się zachowywać tak, jakby naprawdę było mu obojętne, co się tak właściwie stanie.

– Z tym na pewno sobie poradzę, młotku. – Sasuke przewrócił oczami. Naruto naprawdę sądził, że... Aż miał ochotę go zdzielić po głowie. Tak bardzo mu nie ufał, że sądził, że naprawdę Sakura była jakimś zagrożeniem? – Idiota z ciebie i tyle.

– Sasuke, a niech cię! – Naruto odwrócił się od niego i wskoczył na pobliskie drzewo. Był zły... Nie, był wściekły. Głupi Sasuke. A niech sobie idzie. Proszę bardzo.

*

Naruto spędził tę noc w swojej kawalerce. Dziwnie było mu samemu, dlatego ciągle przewracał się z boku na bok, nie mogąc usnąć. A przecież przez następne dni miało być tak samo. Jedyne, do czego będzie mógł się przytulić, to poduszka. Cholerny Kakashi. Cholerny Sasuke. Jeszcze rozstali się wczoraj w takich nastrojach. Naruto podniósł się i zerknął na zegarek. Dochodziła piąta. Za kilkanaście minut Sasuke i Sakura wyruszą na misję.

Sasuke już wieczorem odebrał papiery i razem z Sakurą usłyszeli wytyczne. Każde z nich miało określone zadanie i obowiązki do wypełnienia. Sasuke zauważył, że Kakashi wydawał się być bardziej zirytowany niż zwykle. Być może Naruto, chociaż nic wczoraj nie wskórał, mocno dał mu się we znaki.

Umówił się z Sakurą pod bramą, czyli tradycyjnie tam, gdzie rozpoczynali misję jeszcze jako drużyna siódma. Jak zwykle przyszedł kilka minut wcześniej, nienawidził się spóźniać. Sakura też była przed czasem, więc przywitali się krótko i raczej chłodno, przynajmniej ze strony Sasuke. Sakura wydawała się zmieszana i wyraźnie było widać, że nie wiedziała, jak powinna się zachować.

– O dwunastej zrobimy postój. Podejrzewam, że znajdziemy się wtedy już w okolicach Wielkiego Wodospadu na zachodzie. Wieczorem chcę dotrzeć do wioski przy skałach i tam przenocujemy. Jutro będziemy nocować w terenie, zaoszczędzimy na czasie – poinformował ją. – Chcesz coś zmienić? – Musiał o to zapytać, bo chociaż to on dowodził, teraz musieli współpracować. Byli już na innej stopie niż kilka lat temu, podczas ostatniej wspólnej misję. Wtedy oboje musieli wykonywać polecenia Kakashiego, teraz Sakura musiała słuchać jego.

Sakura tylko kiwnęła głowa. Nie miała zamiaru kwestionować poleceń Sasuke. On tu rządził i wcale jej to nie przeszkadzało. Nigdy oficjalnie nie dowodziła żadną grupa, choć nie raz narzucała swoje zdanie. Ale teraz nie zamierzała. Sasuke chyba nadal był na nią zły za ten pocałunek, więc musiała postarać się zatrzeć tamto złe wrażenie. Wczoraj długo rozmawiała z Ino i Temari, obie kazały jej myśleć pozytywnie. I właśnie z takim nastawieniem przyszła, ale wszystko pękło jak bańka mydlana, gdy tylko zobaczyła Sasuke. Jakoś przy nim cała jej pewność siebie znikała. Jedyne, co mogła więc zrobić w tej sytuacji, to być przydatna. Była w końcu jednym z najlepszych medycznych ninja!

Tak, jak Sasuke przewidywał, do wodospadu dotarli około południa. Rozejrzał się, myśląc ironicznie, że sceneria przypomina tę z polany, gdzie wcześniej trenowali z Naruto. Co prawda tam wodospad był mniejszy, a drzewa, za jego sprawą, połamane, ale jakieś tam podobieństwo nadal było można dostrzec.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now