Rozdział 23 - Wakacje z bliźniakami

Start from the beginning
                                    

— Nawet chwili nie wytrzymacie bez droczenia się ze mną?! Jesteście...

— ...zabawni? — Fred wciął mi się w zdanie.

— ...uroczy?

— ...przystojni?

— ...zdolni? — mówili na zmianę, aż w końcu im przerwałam.

— Nieznośni! — warknęłam, lecz kąciki ust lekko mi drgnęły.

— Niby nieznośni, a jednak widzę uśmiech na twojej twarzy — stwierdził George.

— No i się wydało! Wcale tak o nas nie myślisz! — powiedział jego brat bliźniak, głupio się uśmiechając.

— Bo mnie rozśmieszacie, kiedy jestem na was zła! — fuknęłam i zaczęłam ich ochlapywać w ramach zemsty, co rozpętało wojnę.

~ * ~

Następnego dnia po obiedzie, razem z Fredem i George'em poszliśmy do miasta. Już z daleka widzieliśmy kolejkę górską, więc to był nasz dzisiejszy cel. Dotarliśmy do wesołego miasteczka, gdzie natychmiast stanęliśmy w kolejce po bilety do największej atrakcji, czyli rollercoastera, którego to widzieliśmy z oddali.

— Wspominałam wam, że mam lęk wysokości? — zagaiłam do Freda i George'a ze zestresowanym uśmiechem, kiedy pracownik miasteczka zapinał wszystkich pasażerów, którzy zajęli już swoje miejsca w wagonach.

— Żartujesz sobie? — zapytał Fred, patrząc na mnie nieco zaniepokojonym spojrzeniem. — Na miotle normalnie latasz.

— Na miotłach czuję się bezpiecznie, sama nie wiem czemu — wyjaśniłam. — Chyba chodzi o to, że mogę nią sterować, czy coś... W każdym razie przy dużych wysokościach, na przykład, gdy patrzę w dół z wieży astronomicznej w szkole, robi mi się słabo.

— I ty to mówisz teraz?! — syknął George. — Widziałaś trasę tej kolejki? Będziemy do góry nogami, Camille, i to na dużej wysokości!

— Wiem — wyszczerzyłam się w uśmiechu. — Trochę się boje, ale będzie fajnie! Dreszczyk emocji, no nie?

— Od zawsze czułem, że ona jest jakaś szurnięta, braciszku — powiedział Fred, a wagony pomału ruszyły.

— Jakbyś się bardzo bała, to złap mnie za rękę — szepnął George, gdy dotarliśmy już prawie na najwyższy punkt kolejki. — Może to cię uspokoi, kto wie...

Pokiwałam głową i złapałam go za dłoń, splatając nasze palce sekundę przed tym, jak kolejka ruszyła z wielką prędkością w dół.

~ * ~

— Było ekstra! — zawołałam, wychodząc na miękkich nogach z wagonu.

— Zdecydowanie — odparli równocześnie.

Poszliśmy na jeszcze kilka innych karuzel, lecz już takich nieco spokojniejszych, a później chłopcy chcieli spróbować swoich sił w rzucaniu piłką do celu, aby coś wygrać.

— Co mam ci ustrzelić, Cam? — zapytał George, patrząc na mnie z uroczym uśmiechem, gdy znaleźliśmy się przy stoisku z poustawianymi puszkami i górą różnych pluszaków.

— Zaskocz mnie — odparłam, opierając się o ladę łokciami, układając w dłoniach podbródek.
Weasley puścił mi oczko i zaczął rzucać piłką do puszek. Udało mu się strącić prawie wszystkie.

— To dla uroczej damy — oznajmił rudzielec, podając mi pluszową pandę, która swoją drogą, była urocza.

— Dziękuję — uśmiechnęłam się słodko i cmoknęłam chłopaka w policzek. Dopiero teraz zauważyłam, że Fred przygląda nam się z uśmiechem.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now