1 styczeń 2013
Siadam na kocyku koło Elizabeth i Henrego, który nie odstępuje jej na krok. Podaje dziewczynce misia, który spadł jej na trawę, a w drzwiach pojawia się Olivia. Uśmiecham się do niej, co ta odwzajemnia.
-Weź Luckie do środka. Trzeba ją nakarmić.- Mówi, a ja wystawiam ręce w kierunku swojej córki, która podskakuje, ciągle jednak siedząc. Biorę ją na ręce i podnoszę się, a syn White idzie moim przykładem. Wchodzimy do Laba, a w tym samym momencie, w którym przekraczamy próg, dzwoni dzwonek, a po chwili drzwi wejściowe się otwierają.
-To tylko ja.- Odzywa się mama.- Mam nadzieję, że się nie spóźniłam.- Dodaje, pojawiając się w salonie, a za raz za nią idzie Carl.
-Ty się nigdy nie spóźniasz.- Mówię, a kobieta zatrzymuje się przede mną.
-Cześć, słoneczko.- Całuje swoją wnuczkę w czoło.
-Bubu.- Czarnowłosa wystawia rączki do mamy, a ta ją przejmuje.
-Luckie, to jest babcia, a nie bubu.- Jęczę cicho.
-Mogę być i bubu.- Mruczy srebrnowłosa, siadając na sofie, a zaraz obok nich siada Henry.- Jaka jesteś śliczna.- Mówi.- Kto ci dał taką śliczną bluzeczkę? Babcia?- Uśmiecham się, podobnie jak mój przybrany ojciec, który znów zajmuje w naszym życiu ważną rolę i według mojej żony, znów spotyka się z mamą.
-Szczęśliwego nowego roku.- Mówię, ściskając mu dłoń.
-Dziękuję i wzajemnie.- Odpowiada, po czym zajmuje miejsce obok mamy. Ja za to kieruję się do kuchni, gdzie na blacie czeka już jogurcik dla Ellie, jednak omijam go i podchodzę do Olivii, stojącej przy blacie. Kładę dłonie na jej biodrach i całuje w szyję, a ta odwraca głowę i uśmiecha się lekko.
-Aniele…- Wymrukuje, odwracając ją do siebie.- A może by tak…- Szepczę, obcałowując jej delikatną skórę.
-Jay, przestań.- Czarnowłosa trzepie mnie po ramieniu, ale ja sobie nic z tego nie robię.- Twoja mama jest w salonie.- Syczy, próbując się wydostać z moich ramion, ale na darmo.
-No właśnie. Pilnuje naszej córki, a my wreszcie możemy mieć czas dla siebie.- Łapię ją mocniej w pasie i wystawiam na blat, tuż obok warzywnego sushi, które chyba przygotowywała, dopóki jej nie przerwałem.
-Jared!- Jęczy, gdy moja dłoń wyślizguje się pod jej koszulkę, a w tym samym momencie do kuchni wchodzi mój brat.
-Ooo!- Woła.- Co ja tu widzę?- Szczerzy się, podchodząc do szafki.- A jeszcze przed chwilą, gdy pocałowałem Emmę upominałeś mnie.- Wskazuje palcem na mnie, a drugą ręką wyciąga kubek.
-Bo mało brakowało, a byś ją przeleciał w biurze.- Usprawiedliwiam się, a Olivia zeskakuje z blatu.
-Shan, mi też zrób kawę. I Whitowi też, chociaż nie wiem gdzie on się podziewa.- Czarnowłosa wraca do krojenia marchewki.- Nie wiesz, kiedy Babu przyjedzie?
-Ten kretyn się wiecznie spóźnia. Na co ty liczysz?- Łapię jogurt, po który tak właściwie tu przyszłem i wychodzę z pomieszczenia. Zatrzymuje się przed mamą, na kolanach której ciągle siedzi moja córeczka i wystawiam ręce w jej kierunku.
-Chodź do taty, malutka.- Odzywam się, a ta przechodzi do mnie. Sądzam ją na małym krzesełku, a sam siadam po turecku na dywanie i powoli karmię, uważając żeby nic nie pobrudzić, bo nie zamierzam znów wszystkiego sprzątać. Gdy jestem już mniej więcej w środku, w salonie pojawia się Robert, który całkowicie rozprasza Elizabeth.
-Bubu, Bubu!- Woła dziewczynka, machając rączkami do Greenwooda.
-Cześć, Bubu.- Mężczyzna nachyla się i po prostu ją zabiera.
JE LEEST
Bright Lights
FanfictieNajpierw zaplątały się w sobie nasze spojrzenia, potem splatały się słowa, po nich splotły się dłonie, a potem to już poszło i teraz cali jesteśmy splątani ze sobą nie do rozplątania.