92. BUBU

86 9 4
                                    

1 styczeń 2013

Siadam na kocyku koło Elizabeth i Henrego, który nie odstępuje jej na krok. Podaje dziewczynce misia, który spadł jej na trawę, a w drzwiach pojawia się Olivia. Uśmiecham się do niej, co ta odwzajemnia.

-Weź Luckie do środka. Trzeba ją nakarmić.- Mówi, a ja wystawiam ręce w kierunku swojej córki, która podskakuje, ciągle jednak siedząc. Biorę ją na ręce i podnoszę się, a syn White idzie moim przykładem. Wchodzimy do Laba, a w tym samym momencie, w którym przekraczamy próg, dzwoni dzwonek, a po chwili drzwi wejściowe się otwierają.

-To tylko ja.- Odzywa się mama.- Mam nadzieję, że się nie spóźniłam.- Dodaje, pojawiając się w salonie, a za raz za nią idzie Carl.

-Ty się nigdy nie spóźniasz.- Mówię, a kobieta zatrzymuje się przede mną.

-Cześć, słoneczko.- Całuje swoją wnuczkę w czoło.

-Bubu.- Czarnowłosa wystawia rączki do mamy, a ta ją przejmuje.

-Luckie, to jest babcia, a nie bubu.- Jęczę cicho.

-Mogę być i bubu.- Mruczy srebrnowłosa, siadając na sofie, a zaraz obok nich siada Henry.- Jaka jesteś śliczna.- Mówi.- Kto ci dał taką śliczną bluzeczkę? Babcia?- Uśmiecham się, podobnie jak mój przybrany ojciec, który znów zajmuje w naszym życiu ważną rolę i według mojej żony, znów spotyka się z mamą.

-Szczęśliwego nowego roku.- Mówię, ściskając mu dłoń.

-Dziękuję i wzajemnie.- Odpowiada, po czym zajmuje miejsce obok mamy. Ja za to kieruję się do kuchni, gdzie na blacie czeka już jogurcik dla Ellie, jednak omijam go i podchodzę do Olivii, stojącej przy blacie. Kładę dłonie na jej biodrach i całuje w szyję, a ta odwraca głowę i uśmiecha się lekko.

-Aniele…- Wymrukuje, odwracając ją do siebie.- A może by tak…- Szepczę, obcałowując jej delikatną skórę.

-Jay, przestań.- Czarnowłosa trzepie mnie po ramieniu, ale ja sobie nic z tego nie robię.- Twoja mama jest w salonie.- Syczy, próbując się wydostać z moich ramion, ale na darmo.

-No właśnie. Pilnuje naszej córki, a my wreszcie możemy mieć czas dla siebie.- Łapię ją mocniej w pasie i wystawiam na blat, tuż obok warzywnego sushi, które chyba przygotowywała, dopóki jej nie przerwałem.

-Jared!- Jęczy, gdy moja dłoń wyślizguje się pod jej koszulkę, a w tym samym momencie do kuchni wchodzi mój brat.

-Ooo!- Woła.- Co ja tu widzę?- Szczerzy się, podchodząc do szafki.- A jeszcze przed chwilą, gdy pocałowałem Emmę upominałeś mnie.- Wskazuje palcem na mnie, a drugą ręką wyciąga kubek.

-Bo mało brakowało, a byś ją przeleciał w biurze.- Usprawiedliwiam się, a Olivia zeskakuje z blatu.

-Shan, mi też zrób kawę. I Whitowi też, chociaż nie wiem gdzie on się podziewa.- Czarnowłosa wraca do krojenia marchewki.- Nie wiesz, kiedy Babu przyjedzie?

-Ten kretyn się wiecznie spóźnia. Na co ty liczysz?- Łapię jogurt, po który tak właściwie tu przyszłem i wychodzę z pomieszczenia. Zatrzymuje się przed mamą, na kolanach której ciągle siedzi moja córeczka i wystawiam ręce w jej kierunku.

-Chodź do taty, malutka.- Odzywam się, a ta przechodzi do mnie. Sądzam ją na małym krzesełku, a sam siadam po turecku na dywanie i powoli karmię, uważając żeby nic nie pobrudzić, bo nie zamierzam znów wszystkiego sprzątać. Gdy jestem już mniej więcej w środku, w salonie pojawia się Robert, który całkowicie rozprasza Elizabeth.

-Bubu, Bubu!- Woła dziewczynka, machając rączkami do Greenwooda.

-Cześć, Bubu.- Mężczyzna nachyla się i po prostu ją zabiera.

Bright LightsWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu