19. KALENDARZ

198 17 8
                                    

17 sierpień 2006

Spacerujemy po parku przy Art Partner. Czarnowłosa wygląda przepięknie, choć jest ubrana w dżinsowe szorty i koszulkę z glifami, którą ostatnio zrobiła. Na jednej z ławek zauważam chłopaka i dziewczynę, wtulonych w siebie. Wyglądają uroczo. Po raz kolejny spoglądam na Olivię, która właśnie upija ostatni łyk kawy. Uśmiecham się lekko. Miałem naprawdę dużo szczęścia, że udało mi się ją znaleźć. Terrence pozwolił jej wyjść na lunch, mimo że mają ogrom pracy. Pracują nad kalendarzem na następny rok, choć dopiero mamy sierpień.

-Dlaczego tak na mnie patrzysz?- Pyta, wyrzucając kubek po napoju do kosza.

-Bo jesteś piękna.- Odpowiadam, po czym łapię ją za rękę. Rumieni się, ale ściska moją dłoń mocniej.- Będę musiał wyjechać na jakieś dwa tygodnie.- Wyznaję.

-Gdzie?- Patrzy na mnie z zaciekawieniem.

-Do Chin. Chcemy nagrać nowy teledysk. W Zakazanym Mieście.

-No to szalejecie.- Uśmiecha się do mnie.- Kiedy wyjeżdżacie?

-Tu się pojawia problem, bo Emma załatwiła to na za półtora tygodnia. Ale jest jeszcze jedna sprawa.- Zatrzymuję ją. Odwracam w moim kierunku i łapię za obie dłonie.- Pojechałabyś tam ze mną? Nie chcę cię zostawiać samej.- Zagryzam dolną wargę, czekając na odpowiedź.

-Bardzo chętnie, ale nie wiem co na to Terry.- Uśmiecha się lekko.- Teraz na pewno się nie zgodzi, jest naprawdę wkurzony, bo jeden z modeli przyszedł na kacu. Spytam się go jutro wieczorem, dobrze?

-Myślę, że się zgodzi. W końcu mnie uwielbia.- Kontynuujemy spacer, a ona wybucha śmiechem.

-Szczególnie za to, że nazywasz go Demonem.- Poprawia koszulkę, tak żeby każdy z glifów był widoczny.

-Bo nim jest.- Jęczę.- Lot będziemy mieć z LA, więc musimy tam być w sobotę.

-Los Angeles?- Widzę lekki lęk w jej oczach.

-Tak. Coś się stało?- . Ściskam mocniej jej dłoń, uświadamiając sobie, że nie była tam od wypadku.

-Nie nic. Tylko nie byłam tam dawno.- Mruczy.

-Przy okazji poznasz moją mamę.-Planuję. Bardzo bym chciał, żeby się wreszcie spotkały.- I kilku moich znajomych.- Dziewczyna podnosi moją rękę wyżej i spogląda na zegarek na moim nadgarstku.

-Chyba musimy już powoli wracać.- Jęczy z niechęcią, w momencie, gdy docieramy do Broome Street- Zdaje się, że dzisiaj nie wrócę zbyt wcześnie do domu.- Zawracamy i powoli idziemy w kierunku budynku, w którym mieści się Art Partner.-Jeszcze tylko piątek i weekend.- Opiera się o moje ramię.

-Co powiesz na wypad za miasto?- Proponuję.

-O nie. Zostajemy w Nowym Yorku. Muszę odespać ten tydzień.- Uśmiecha się, ale widać na jej twarzy zmęczenie. Biedna.

-W takim razie wypożyczę kilka filmów.

-Ten pomysł mi się podoba. I kup popcorn, dużo popcornu.- Prycham.

-A jak by inaczej.- Powoli dochodzimy do szklanych drzwi.- A wiesz, że nawet odprowadzę cię na górę?- Mówię, przepuszczając ją w przejściu.

-A dziękuję. Patrz, Emily wyszła.- Wskazuje na biurko, na którym leży kartka z napisem: „Jestem na lunchu. PS. Jeśli jesteś młody i przystojny zadzwoń".

-Ta dziewczyna jest niesamowita.- Komentuję, gdy widna się zamyka. Po chwili jesteśmy miejscu. Na korytarzu Terrence rozmawia z kimś przez telefon. Jednak, gdy tylko nas zauważa, przerywa i zwraca się do dziewczyny.

Bright LightsWhere stories live. Discover now