54. HAWAII cz.1

85 8 1
                                    

13 sierpień 2007

Kobieta otwiera drzwi drewnianego domu, po czym przepuszcza nas w nich. Wchodzimy do środka, odstawiając walizki przy wejściu. Uśmiecham się na samą myśl o całym tygodniu spędzonym tutaj z Jaredem.

-A więc tak.- Zaczyna ciemnowłosa, z lekkimi śladami siwizny..- Tu macie salon...- Przerywam jej.

-Ciociu, byłam tu nie raz. Wiem wszystko.- Unoszę kąciki ust jeszcze wyżej.- Poradzimy sobie.

-No, tak. Zapomniałam, że nie masz już piętnastu lat. Ten czas tak szybko leci. Pamiętam dzień, w którym przyleciałaś tu pierwszy raz, tak jakby to było wczoraj.

-Ja też to dokładnie pamiętam. Już sama nie wiem kto bardziej się stresował tymi wakacjami, mama czy ojciec? Ja byłam szczęśliwa, że mogę zobaczyć kolejne miejsce i zobaczyć gdzie mieszkacie.- Wspominam.

-No dobrze, będzie jeszcze czas na rozmowy. Teraz zostawię was w spokoju, żebyście odpoczęli po podróży i jeśli się pośpieszycie, to powinniście zdążyć na zachód słońca. I ostatnie pytanie. Co u diablicy?- Wybucham śmiechem słysząc to przezwisko, za to Leto spogląda na mnie z ciekawością.

-Irytująca jak zawsze. Ona się chyba nie zmienia.- Odpowiadam.

-A tego sympatycznego młodzieńca polubiła, czy jak zwykle?- Pyta, wskazując na piosenkarza.

-Chodzi o Alice?- Upewnia się, a gdy potwierdzamy wywraca niebieskimi oczętami.- Nie chce o niej źle mówić, ale raz ją spotkałem i nie mam zamiaru tego powtarzać.

-A ja musiałam znosić ją na co dzień.- Ciotka klepie go po ramieniu.- Ja was zostawiam samych, jakbyście czegoś potrzebowali, to mieszamy cztery domy dalej, ale jak Lee już wspomniała wszystko już wie. Życzę miłej nocy i do jutra, bo mam nadzieję, że wpadniecie na kolacje? Jakby co, lodówkę macie pełną. Wysłałam wczoraj tego lenia na zakupy. No, ale to opowiem wam jutro.- Macha ręką, podchodząc do drzwi.

-Dobranoc, ciociu.- Mówię jeszcze.

-Aloha.- Macha nam i znika.

-Jak to możliwe, że to jest siostra Alice?- Pyta muzyk, obejmując mnie w pasie.

-Całe życie się nad tym zastanawiam.- Całuję go w nos.- Dobra, zostawiamy wszystko jak leży i idziemy na zachód słońca?- Zagryzam wargę.

-Dla ciebie wszystko.- Łapię mnie za rękę.- Prowadź, bo ja nie mam pojęcia, gdzie jestem.- Przechodzimy przez salon, przestronną kuchnie, sypialnie i mini salonik do tarasu, skąd jest wyjście na plaże.- To tak blisko?

-A gdyby plaża nam się znudziła, to z boku jest basen. Przejście jest przez sypialnie.- Ściągam buty i skaczę na piasek, który jest jeszcze ciepły. Słońce jest już niedaleko zetknięcia z wodą. Odwracam się do mężczyzny, który odstawia buty obok moich.- Podoba ci się?

-Jest cudownie. Mimo, że to dopiero pierwsza moja godzina w tym miejscu.- Podchodzi bliżej, więc łapię go za rękę i ciągnę w kierunku oceanu. Wchodzimy do wody po kolana.

-Poznałeś dopiero ciotkę. Jeszcze wiele przed tobą.- Uśmiecham się.- Jutro z samego rana idziemy popływać. Co ty na to?- Spoglądam na mężczyznę.

-Jeszcze zobaczymy czy wstaniesz.- Nachyla się i ochlapuje mnie.

-O ty!- Krzyczę, oddając mu tym samym, śmiejąc się przy tym. W końcu oboje jesteśmy cali mokrzy.

-Tyle, Aniele.- Mówi.- Chodź tu do mnie.- Przyciąga mnie do siebie i przytula, odwracając w stronę słońca, które właśnie zaczyna zachodzić.- Kocham cię, maleńka.- Szepcze, a ja całuję go w policzek.

-Ja ciebie też kocham i to nawet bardziej.

-Czy ja wiem? Myślę, że bardziej się już kochać nie da.- Obejmuje mnie mocniej, a ja oglądam ostatnie promienie znikające w oceanie.


Bright LightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz