83. NASZ DOM?

77 8 7
                                    

15 grudnia 2011

Wchodzę Laba, gdzie aktualnie mieszkamy. Z uśmiechem na ustach wchodzę głębiej, mając nadzieje, że Olivia nigdzie nie wyszła. Zaglądam do kuchni i dostrzegam jedynie plecy Shannona.

-Cześć, Bro.- Mężczyzna odwraca się i unosi jedną brew w górę.

-Skończyłeś?- Pyta, a ja kiwam głową w górę i w dół.- Ale wszystko, wszystko?- Dopytuje.

-Jeszcze tylko ubrania i pierdułki. Ale to już po pokazaniu do Olivi. Nie wiesz gdzie ona jest?

-Jest nad basenem z herbatą.- Salutuję mu i kieruje się w miejsce gdzie znajdę swoją żonę. Siedzi przy stoliku, ubrana w zwykłe spodenki i jakąś koszulkę, a na to narzuciła sweter swojej mamy, bo dziś jest dość chłodny wieczór.

-Cześć, Aniołku.- Mówię podchodząc do niej. Odwraca głowę w moją stronę i uśmiecha się szeroko. Całuję ją w skroń i kładę dłoń na jej brzuchu. Nachylam się, tak że moje oczy są na wysokości brzucha.- Witam, maleństwo.- Mówię.

-Gdzie byłeś? Znikłeś jak spałam.- Przeczesuje włosy palcami, a ja podnoszę się.

-Musiałem coś załatwić. Mam dla ciebie niespodziankę.- Pomagam jej wstać.- Jest niedaleko stąd, ale muszę zawiązać ci oczy.- Wtula się we mnie.

-Wiesz, że nie lubię niespodzianek.- Wzdycha wprost w moją koszulkę.- Mam nadzieję, że to naprawdę niedaleko.- Uśmiecham się jeszcze szerzej, a ona robi kilka kroków w stronę budynku.- To jak? Idziesz?- Łapię ją za rękę i wchodzimy do środka.- Ale oczy zasłonisz mi dopiero w samochodzie, dobrze?- Robi proszącą minkę, a ja zgadzam się bez wahania.

-Shan, wychodzimy!- Wołam, a ten wychyla się z kuchni i puszcza nam oczko.

-Bawcie się dobrze, dzieciaczki!- Tym razem w naszą stronę leci całus od niego. Śmieję się, a czarnowłosa ubiera buty, po prostu naciągając je na stopy.

-Gotowa?- Pytam, a ona kiwa głową. Łapię swój zimowy szalik, który nawet nie wiem co tu robi, bo powinien być w Nowym Yorku. Wychodzimy z Laba i podchodzimy do samochodu. Otwieram drzwiczki i pomagam wsiąść Olivii, po czym jak najszybciej zajmuję miejsce za kierownicą.- Zawiążę ci oczy, żebyś nic nie widziała.- Oznajmiam, a ona odwraca głowę w kierunku szyby, ułatwiając mi to. Po chwili wyjeżdżam na ulicę. Jadę może pół kilometra dalej i wjeżdżam na posesję. Gaszę auto.

-Już?- Pyta zdziwiona.

-No tak. Mówiłem, że niedaleko.- Wysiadam i po raz kolejny pomagam kobiecie.- Jesteś gotowa na niespodziankę?- Zagryzam wargę i nie czekając na odpowiedź odsłaniam jej oczy. Przygląda się zdziwiona budynkowi, po czym kieruje swój wzrok na mnie.

-Co to za dom?- Przechyla głowę lekko na prawo.

-To nasz dom.- Uśmiecham się.- Wyremontowałem go dla nas. Wiem, że w Labie nie jest za wygodnie i ciągle ktoś hałasuje, dlatego przeprowadzamy się.- Wzruszam ramionami.- Mam tylko nadzieję, że ci się spodoba.

-Mówisz poważnie? To nasz dom?- Udaję zamyślonego, po czym kiwam głową, potwierdzając.- Taki nasz, nasz?- Dopytuje.

-Tak. Nasz i tylko nasz. Będziemy w nim mieszkać dopóki się nie zestarzejemy, o ile oczywiście zechcesz.- Czarnowłosa wtula się we mnie.

-Kocham cię!- Całuje mnie namiętnie.- Możemy wejść do środka?- Uśmiecham się szeroko, widząc jaka jest szczęśliwa.

-O ile chcesz. To po części też twój dom.

-Masz klucze?- Przez moment grzebię w kieszeni, a potem wyciągam dwa komplety. Wyciągam je w kierunku fotograf.

-Wybierz, które chcesz.- Kobieta łapie te po prawej i na tyle szybko, na ile pozwala jej na to maleństwo, dociera do drzwi wejściowych. Po chwili wchodzimy do środka. Naciskam przycisk po lewej i w przed pokoju włącza się światło, oświetlając również salon. Przepuszczam ją w przejściu i obserwuję jej reakcje, a wnioskując po uśmiechu rozświetlający jego twarz, wnioskuję że jej się podoba. Zagryzam wargę, przyglądając się jak kobieta z zafascynowaniem ogląda wszystko.

-Jesteś niesamowity. Kiedy zdążyłeś go wyremontować?

-W związku z tym, że się rozleniwiłaś w czasie ciąży i śpisz do południa, ja sobie wstawałem wcześniej i razem z Shannem, Henrym i Foleyami ciężko pracowaliśmy.- Opadam na dużą sofę, która stoi tu z myślą o ilości osób, które będą nas odwiedzać.

-Oj, biedactwo się znalazło.- Mruczy, wywracając oczami, zatrzymując się naprzeciwko mnie. Wyciągam dłonie w jej kierunku i pomagam usiąść na moich kolanach, twarzą do mnie.- To naprawdę nasz dom?- Kiwam głową potwierdzając.

-Naszym przeznaczeniem jest szczęście. I w końcu nam się uda, obiecuję, a codzienne wrzaski w Labie nie pomagają.- Czarnowłosa zarzucam mi ręce na szyje.

-Komu przeszkadzają, temu przeszkadzają. Ja śpię jak zabita.- Całuje mnie w nos, a ja śmieję się cicho. Co jak co, ale Olivia potrafiłaby przespać nawet przemarsz orkiestry dętej w sypialni.- Oprowadzisz mnie po całym domu, czy będziemy tu tak siedzieć?- Podnosi się z moich kolan.

-Ja czekam tylko na ciebie.- Klaskam w dłonie, również stając na nogi.- Może zaczniemy od kuchni?- Prowadzę ją do pomieszczenia koło salonu, potem do łazienki i wychodzimy na pierwsze piętro, gdzie znajduje się sypialnia i dodatkowy pokój, który przerobimy na dziecięcy i jeden gościnny oraz druga łazienka. Na drugim piętrze są trzy pokoje gościnne, dwa biura dla mnie i dla Lee i mały salonik. Powoli schodzimy z powrotem na dół, gdzie zatrzymuję się przed żoną i łapię ją za ręce.- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. Tylko jest w piwnicy.

-Nie myślisz, że już wystarczy tych niespodzianek?- Unosi prawą brew w górę.

-Nie, ale obiecuję, to już ostatnia rzecz.- Uśmiecham się szeroko i schodzimy po w dół. Od razu trafiamy do przestronnego korytarzyku z drzwiami na prawo i lewo. Otwieram te na prawo i zapraszam kobietę do mini studia muzycznego.

-Nieźle się urządziłeś, nie powiem. Mam tylko nadzieję, że wszystko jest obłożone dźwiękoszczelną gąbką.- Otwieram szeroko oczy.

-Kurczę, wiedziałem, że o czymś zapomniałem.- Strzelam otwartą dłonią w czoło, a widząc jej minę wybucham śmiechem.- No żartuję przecież. A teraz chcę ci pokazać co jest naprzeciwko.- Prowadzę ją teraz do drzwi na lewo i wchodzimy do mini studia, ale tym razem fotograficznego.

-Ty sobie ze mnie chyba naprawdę żartujesz.- Odzywa się, a ja obejmuję ją w pasie, kładąc dłonie na dużym już brzuchu.

-Absolutnie nie. Jestem w stu procentach poważny i bardzo was kocham.




---------------------------------------------------

Jestem w pełni świadoma, że to zaległy rozdział, ale nie jestem w stanie wstawić dodatkowo tego dzisiejszego, bo ciągle jest w trakcie pisania. Jak tylko go skończę, to obiecuję go opublikować

Bright LightsWhere stories live. Discover now