114. CAMP MARS + Bardzo Ważna Informacja

108 9 2
                                    

2017

Zmierzam powoli do Vicki, która stoi na uboczu wraz z Harveyem i Kashą, psem Miliceviców. Uśmiecham się lekko, widząc że jej syn wtula się w jej nogę. Pstrykam im zdjęcie, póki pozostaję w ukryciu, po czym podchodzę bliżej. Unoszę kąciki ust jeszcze wyżej.
-Czemu stoicie tak z boku?- Pytam, tym razem cykając fotografię sceny i ludzi pod nią.
-To dopiero pierwszy dzień.- Zaczyna brunetka.- A Hay na razie sceptycznie podchodzi do takich tłumów.- Schyla się i cmoka chłopca w głowę.- A gdzie Luckie?- Kobieta rozgląda się dookoła, podobnie jak młodsza wersja gitarzysty, obdarzona prostymi zębami.
-Została z Connie pod sceną.- Macham dłonią, wskazując miejsce, w którym mniej więcej powinny się znajdować.- A ty, Hay, nie chcesz do nich dołączyć?- Zwracam się do chłopczyka.- Mogę cię tam zaprowadzić.- Proponuję, ale ten chowa się za nogą swojej mamy, przecząc ruchem głowy.
-Na pewno, słońce?- Dopytuje ciemnooka, kucając.- Babcia Connie się za tobą bardzo stęskniła.- Harvey tym razem zdecydowanie przeczy ruchem głowy.
-Jutro, dobrze?- Mówi, wpatrując się w nią wielkimi brązowymi oczętami.
-Dobrze, kochanie, dobrze.- Vicki czochra go jeszcze po włoskach, po czym wraca do pozycji wyprostowanej i wzdycha cicho.- Po tych ostatnich dniach, gdy tu wszystko przygotowywaliśmy zaczęłam doceniać, że Hay jest taki grzeczniutki.- Śmieję się cicho.- Ja nie wiem jak Emma wytrzymuje z tymi dwoma potworkami.- Kątem oka zauważam blondynkę, która z widoczną wściekłością zmierza w naszym kierunku.
-O wilku mowa.- Mruczę, zanim ta jeszcze do nas dociera.- Co cię tak ugryzło?- Pytam, gdy ta zatrzymuje się przed nami i jedynie rzuca krótkie, pełne zazdrości spojrzenie na syna Tomo.
-Chłopaki mi uciekli, bo nie pozwoliłam im stać pod samą sceną.- Jęczy.- Ale oni mają dopiero po cztery lata!- Wyrzuca ręce w górę.- Nie było ich tutaj?
-Nie, ale uspokój się, Em. Constance jest pod sceną z Luckie, więc jeśli chłopcy tam są, to na pewno ich przypilnuje.- Mówię, a ta po prostu się we mnie wtula.
-Ja nie daję rady.- Mruczy prosto w moją koszulkę.- Ja jestem sama, a ich jest dwójka. Jak jednego uda mi się przypilnować, ucieka drugi.- Narzeka.- Dlaczego nie mogą być tacy grzeczni jak wasze dzieciaki, co?- Odrywa się ode mnie i spogląda z wyrzutem.- To nie fair.
-Tak wyszło?- Bosanko wzrusza nie pewnie ramionami, tak jakby spodziewała się wybuchu blondynki po jej słowach, ale ta tylko warczy jak pies, przez co Kasha posyła jej krótkie spojrzenie.
-Chyba muszę ich poszukać, nie?- Krzywi się nieznacznie, a ja jedynie chichotam, co kończy się dla mnie kuksańcem w bok.
-Może napisz do Connie czy ich nie widziała?- Proponuję, rozmasowując miejsce, w które uderzyła. Obserwuję jak dziewczyna perkusisty wyciąga telefon i idzie za moją radą.- Daj znać jak ich znajdziesz, mnie chyba praca wzywa.- Unoszę aparat trochę wyżej i machając kobietom i Hayowi, kieruję się w stronę tłumu.
-A ty jeśli ich spotkasz.
***
Poprawiam czarne włoski Elizabeth, niesionej przez Jaya, która zasnęła w małym domku Constance i Carla, gdzie poszła zaraz po koncercie z kobietą. Uśmiecham się do mojego zarośniętego mężą, a ten to odwzajemnia.
-Jak tam gardło?- Pytam w miarę cicho, żeby nie obudzić dziewczynki, co i tak liczy się z cudem, bo już kiedyś starszy Leto wypróbował jedną z gitar elektrycznych przy niej i przespała cały jego występ.
-Myślę, że trochę je zdarłem.- Marszczy nos.- Ale opłacało się.- Dodaje, znów unosząc kąciki ust.- A ciebie tłum nie zgniótł?- Śmieje się, a ja go przedrzeźniam.
-O to lepiej spytaj się swojej córki.
-Była bezpieczna. Tuż koło mamy i mnie. Jej się nic nie stało.- Luckie jakby na zawołania zarzuca mu dłoń na ramię, a mój uśmiech się poszerza, bo to naprawdę słodkie.
***
Zaglądam do pokoju, w którym śpi malutka . Uśmiecham się delikatnie i gaszę małą lampkę. Zamykam drzwi i docieram do sypialni, po drodze mijając łazienkę, gdzie Jay podśpiewuje sobie coś pod nosem. Nie dociera do mnie odgłos wody, więc pewnie już wyszedł spod prysznica. Siadam na łóżku i przykrywam się kołderką, odkładając telefon na szafkę. Chwilkę później do pomieszczenia wchodzi muzyk, wycierając włosy ręcznikiem.
-Zgasiłaś u Luckie?- Pyta, zawieszając materiał na drewnianym krześle. Kiwam głową, potwierdzając.- Ty wiesz co? Bo ja ci chyba jeszcze tego nie mówiłem.- Siada na pościeli z wielkim uśmiechem na ustach.- Dzwonili do mnie z GQ British. Chcą, żebym był na okładce.- Nachyla się i cmok mnie w nos.- To ma być taka arystokratyczna sesja z białym chartem.- Kładzie się koło mnie.- No i chyba będę musiał lecieć do Londynu.- Cmoka cicho.- Może polecicie ze mną?- Robi proszącą minę, a ja śmieję się cicho.- No co?
-Lecę z tobą, bo to ja robię zdjęcia.- Oznajmiam.- Do mnie też zadzwonili czy czasem nie mam cię dosyć, a jak już zaprzeczyłam, to teraz muszę znieść arystokratę Leto.- Wywracam oczami, a ten znów mnie cmoka, tyle że w policzek.
-A co z Luckie? Nie zostawię mojej córeczki samej.
-Jack do mnie zadzwonił przed chwilką. No i na to wychodzi, że Ellie zostaje u niego. Wiesz, póki jeszcze dzieciaki wakacje mają.
-Ty naprawdę sądzisz, że Henry to dobry wybór dla naszej córki?- Jared zagryza wargę, wpatrując się we mnie.
-Jay, oni są jeszcze dziećmi. Zresztą sam go uwielbiałeś.
-Ale zanim zbliżył się do Luckie.- Przejeżdżam palcami po jego policzku.
-Na razie to córeczka tatusia. Nikt ci jej nie zabierze. A Henry jak na swój wiek jest bardzo odpowiedzialny.- Wtulam się w niego,  A ten zaczyna głaskać mnie po ramieniu.
-No niby wiem.- Mruczy.- Ale jak pomyślę, że za chwilę będę musiał oddać ją jakiemuś fagasowi, to aż mi się ciśnienie podnosi.
-I chyba właśnie zaczynasz rozumieć, dlaczego Terry ciągle udaje, że cię nie lubi.- Podsumowuję.

------------------------------------------
Hejo. Mam dla was smutną wiadomość. To ostatni oficjalny rozdział tego opowiadania. Może kiedyś dodam jeszcze jakieś dodatki, ale na razie się na to niezapowiada. Mam nadzieję, że nie znienawidzicie mnie za to, no ale cóż.
Dla tych którzy są ciekawi dalszych losów Olivii, Jareda i Luckie zapraszam do opowiadania "Truth: I love you", które od jakiejś połowy sierpnia jest na moim profilu.

I teraz mam prośbę dla wszystkich czytelników. Chciałabym, żeby każdy zostawił pod tym rozdziałem komentarz. Uszczęśliwi mnie nawet zwykła uśmiechnięta buźka.

Dziękuję za wszystko i za to, że po prostu tu byliście. Uwielbiam was 😘

Bright Lightsحيث تعيش القصص. اكتشف الآن