9. WESOŁE MIASTECZKO

263 24 3
                                    

Z uśmiechem wymalowanym na ustach wchodzę do budynku mieszczącego się na 155 6th Avenue. Kieruję swój wzrok na ladę, spodziewając się, że za nią zobaczę Emily, jednak blondynki nie ma, a zamiast niej jest karteczka: „Jestem na lunchu. PS. Jeśli jesteś młody i przystojny zadzwoń.". Ze śmiechem wchodzę do windy, która zawozi mnie na piętnaste piętro. Drzwi się otwierają i odsłaniają Olivię i Terrenca, czekających zapewne na windę. Mój uśmiech się powiększa w momencie gdy na policzkach czarnowłosej pojawiają się rumieńce.

-O wilku mowa.- Mruczy mężczyzna wchodząc do metalowej klatki. Za nim drepta dziewczyna.- Mam cię powoli dość. Jak przyjdziesz do mnie raz na pół roku może być, ale codziennie?- Zielonooki naciska guzik, dzięki któremu mamy dojechać na parter.

-Ale ja nie przychodzę tu do ciebie.- Rumieńce na policzkach dziewczyny się powiększają. Przyciągam ją do siebie i całuję na przywitanie.

-Zostawilibyście te czułości na moment kiedy będziecie sami.- Jęczy fotograf, a Olivia odsuwa się ode mnie z jeszcze bardziej czerwona niż moment wcześniej.- Skoro tu jesteś, to chyba nici z mojego lunchu z córką?

-Możemy iść z tobą.

-Nie, dziękuję.- Mówi, a w tym samym momencie drzwi windy się otwierają. Mężczyzna bez słowa wychodzi z budynku.

-Co mu się stało?- Pytam szeptem.

-Pokłócił się z jakąś modelką, no i łagodnie mówiąc, zrezygnował ze współpracy.- Otwieram drzwi i przepuszczam ją w nich.- Gdzie idziemy?

-Nie wiem. Może po kawę do Starbucksa, a potem posiedzimy w parku?- Proponuję, łapiąc jej dłoń

-Może być.- Zgadza się. Idziemy w stronę kawiarni.- A ty co robiłeś?

-Skończyłem scenariusz do „From Yesterday", zrobiłem kilka kopii i wysłałem do chłopaków i Emmy.

-No to gratulacje.- Całuję ją w skroń, gdy skręcamy na Spring Street.

-Gdyby nie ty, nigdy bym tego nie zrobił.- Mówię zgodnie z prawdą.

-Nie przesadzaj.

-Wiem co mówię. Ja cię zabrakło, przestałem pisać. „A Beautiful Lie" nagraliśmy tylko dzięki piosenką, które napisałem zanim wyjechałeś. Myślę, że powinnaś to wiedzieć. Jesteś dla mnie wszystkim.- Po raz kolejny całuję ją w głowę.

-Nigdy nie sądziłam, że mogę dla kogoś tyle znaczyć.- Odzywa się w końcu i stając na palcach zatapia się w moje usta.- Cieszę się, że wtedy na ciebie wpadłam.- Dodaje, wtulając się we mnie.

-Ja też. I nagle zacząłem doceniać moją znajomość z Terrym.- Wchodzimy do Starbucksa. Zabawiam dwie kawy na wynos, a gdy je dostajemy wracamy tą samą drogą do parku.- O której dzisiaj kończysz?- Pytam, gdy siadamy na ławce naprzeciwko wejścia do budynku.

-Powinnam wyjść koło szóstej, a co?- Czarnowłosa upija łyk napoju.

-W takim razie zapraszam cię na randkę.- W jej zielonych oczach dostrzegam ciekawość.

-A gdzie?- Przygląda mi się z zaciekawieniem.

-Nie powiem, bo sam jeszcze nie wiem.- Wystawiam w jej kierunku język. Boże, Leto, zachowujesz się jak zakochany szczeniak...

-A zdążysz wymyślić to do wieczora?

-Postaram się.- Wyznaję.

* * *

Zajeżdżam wypożyczonym samochodem na parking i wysiadam z niego. Bardziej preferuje jazdę rowerem, ale to za daleko. Wchodzę do budynku i po wcześniejszym przywitaniu z Emily, wjeżdżam na górę, gdzie Olivia już na mnie czeka. Prowadzę ją do czarnego Forda i otwieram drzwi po stronie pasażera. Całe życie dziękuję mamie, za to jak mnie wychowała. Obiegam pojazd i wsiadam za kierownice. Wyjeżdżam na ulicę, kierując się za miasto, jednak o tej porze, w dodatku w piątek, nie da się ominąć korków...

Bright LightsOnde histórias criam vida. Descubra agora