Naruto, zanim zdążył się zorientować, zobaczył Sasuke przed sobą. Ten drań musiał teleportować się za pomocy Rinnegana i teraz zamachnął się, żeby uderzyć go i przywrócić do porządku. Naruto poleciał kilka metrów do tyłu, zatrzymując się dopiero na jakimś drzewie.

Sasuke uśmiechnął się i poprawił ubranie, jak gdyby nigdy nic.

– Następnym razem będzie mocniej – ostrzegł go. – A teraz spróbuj powtórzyć pieczecie i skup się na tym, co mówiłem. Mam nadzieję, że mnie wtedy słuchałeś, bo nie będę się powtarzał – dodał z satysfakcją i założył ręce na piersi. Naruto znał tę postawę, Sasuke często ją przybierał, gdy chciał mu pokazać, że nie uważał, zignorował go i teraz poniesie tego konsekwencje.

– Myślisz, że nie dam rady? – Naruto prychnął, zbierając się z cichym sapnięciem. Bolały go trochę plecy, bo siła uderzenia była wystarczająca, żeby wgniótł nieco pień. Odkąd zaczęli razem trenować, krajobraz systematycznie się zmieniał. Nawet przyroda odczuwała skutki ich rywalizacji.

– Więc czekam. Liczę na to, że pokażesz mi coś więcej poza tamtą żałosną techniką.

Kakashi zainwestował w pola ćwiczeń. Okrążona lasem polana oświetlana była teraz przez mocne reflektory, umieszczone tak, żeby shinobi mogli ćwiczyć w nawet w nocy. W oddali widzieli jakichś geninów, którzy próbowali walczyć między sobą, ale nie zwracali na nich uwagi. Zaraz i tak pewnie pójdą do domu, więc zostaną tutaj sami. Sasuke najbardziej lubił tego rodzaju treningi. Mogli wtedy skupić się na sobie, a nie na widowni, która czasami, mimo ostrzeżeń, chciała oglądać ich walki. To było naprawdę irytujące.

Westchnął i znów skupił wzrok na Naruto, a po zaledwie kilku chwilach wiedział już, że nic z tego nie będzie. Wprawdzie odtworzył pieczęcie, ale co z tego, skoro nawet nie próbował skumulować chakry Kyuubiego i go nią otoczyć. Dzięki temu, gdyby się postarał, mógłby złapać go w pułapkę, tak przynajmniej było napisane na zwoju. Niestety, póki co szło mu tak marnie, że Sasuke nie musiał nawet aktywować Sharingana, żeby to widzieć.

– Nie słuchałeś mnie! – warknął, podchodząc do niego. Był zły, bo nienawidził sytuacji, gdy Naruto go ignorował. Co prawda nigdy nie robił tego specjalnie, zazwyczaj po prostu myślał o niebieskich migdałach i jego uwaga gdzieś ulatywała, ale mimo wszystko go to denerwowało. Strasznie denerwowało. I dlatego teraz tłumaczenia typu „przecież słuchałem", którymi przyjaciel próbował się bronić, w żaden sposób na niego nie zadziałały. – Gdybyś słuchał, nie byłoby tego żałosnego przedstawienia. Patrz, nawet tamci gówniarze się z ciebie śmieją, bo nie potrafisz wykonać prostej techniki.

To oczywiście nie była prawda. Cokolwiek Naruto i Sasuke nie robiliby na polu treningowym, zawsze towarzyszyły temu okrzyki zachwytu. Nawet, gdy była to nieudana technika, to młodzi genini nie mieli o tym pojęcia. Sasuke zastanawiał się czasem, czy gdyby po prostu przyszli poleżeć pod drzewem, też wzbudzili by tym ekscytację tych dzieciaków. Zresztą, nie tylko dzieciaki tu przychodziły popatrzeć. Często ich pojedynki obserwowali też znajomi, starszyzna, a nawet zdarzały się wycieczki z innej wioski. Oczywiście nikt nie przybywał do Konohy, żeby oglądać, jak obijają sobie tyłki, ale po to, żeby w ogóle zobaczyć Naruto. On stał się po prostu sławny, bo Kage innych wiosek dbali, by każdy wiedział, kto to jest Naruto Uzumaki i czego dokonał podczas wojny. Zwłaszcza Kazekage Wioski Piasku, Gaara, bardzo się o to starał. Sasuke nie miał pojęcia, jaki był w tym cel, wiedział jedynie, że Naruto jest z jakichś powodów dla niego ważny i między nimi jest jakaś więź. I sam nie potrafił powiedzieć, dlaczego tak mu się to nie podoba.

– Przecież mówię, że słuchałem, tylko mówiłeś za szybko! – Naruto cofnął się przed nim o krok, ale Sasuke złapał go za nadgarstki. Na nic były w tym momencie próby wyrywania się, bo uścisk był cholernie mocny.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now