142

7K 656 71
                                    

Blondyn wbiegł do szpitala i rozejrzał się za recepcją. Gdy znalazł, podszedł do niej szybko. Pielęgniarka zmierzyła go wzrokiem. 

-W czym mogę panu pomóc? - zapytała. Calum położył dłoń na ramieniu przyjaciela, dając mu znak, żeby chociaż odrobinę się uspokoił. Sam był zestresowany, lecz potrafił zachować zimną krew. 

-Czy została przywieziona tu brunetka, średniego wzrostu? Jakąś godzinę temu? - nie potrafił opanować drżenia głosu. Kobieta pokiwała głową. 

-Jest pan spokrewniony? 

-Jestem narzeczonym. Jej rodzice są w Los Angeles. Powinni się jutro zjawić. - powiedział, nawet się nie zastanawiając. Musiał dowiedzieć się wszystkiego o stanie swojej ukochanej. 

-Dobrze. Zaprowadzę pana pod salę pacjentki. Będzie mógł pan porozmawiać z lekarzem. - mówiła ze spokojem. Hemmo miał ochotę ją uderzyć. Z jego dziewczyną coś się działo, a ta baba szła sobie wolniutko, jak na spacerku. 

-Stary oddychaj. - Cal sprowadził go na ziemię. Spojrzał na niego i skinął w podzięce. Wziął kilka głębokich wdechów. Weszli na odpowiednie piętro. Staruszka podała im numer sali i nazwisko doktora. Poszli czym prędzej pod podane miejsce. Hemmings zajrzał przez okienko w drzwiach. Dziewczyna leżała na łóżku, a przed nią stał mężczyzna w białym kitlu. Chłopak nie widział zbyt wiele. Już chciał wejść, jednak kolega mu to uniemożliwił. 

-Może robią jej jakieś badania. Luke poczekaj chwilę. Na pewno zaraz ten koleś wyjdzie i wszystko ci powie. - Calum próbował przemówić mu do rozsądku. 

-Jakim cudem jesteś taki opanowany?! - Lu usiadł na krzesełku i złapał się za głowę. Było mu ciężko. Bał się o Sophie. Nie chciał jej stracić. W dodatku trasa. Nie chciał zawieść fanów. 

-Panika jest tu niepotrzebna. Będzie dobrze, zobaczysz. - usiadł obok i patrzył w ścianę. Mimo że na zewnątrz wyglądał jak oaza spokoju, w środku targały nim miliony sprzecznych uczuć. Cały czas miał przed oczami uśmiech przyjaciółki, a świadomość, że może go więcej nie zobaczyć, była przygnębiająca.

-Gówno prawda. - warknął i gwałtownie wstał. Zaczął chodzić w tę i z powrotem. Po chwili obok nich zjawił się zdyszany Ashton z Michaelem. 

-Wiecie coś? - wydyszał loczek i złapał się za serce. Pokręcili przecząco głowami. Gdy po około trzydziestu minutach lekarz nadal nie wychodził, Luke nie wytrzymał. Wtargnął do pomieszczenia i zastygł w bezruchu. Soph wyglądała jak duch. Cała blada z nogą w gipsie. Czoło miała owinięte bandażem a do ręki podłączoną kroplówkę. Bezapelacyjnie mógł powiedzieć, że to jedna z najgorszych chwil w jego życiu.  

-Kto pozwolił tu panu wejść?! Kim pan w ogóle jest? - starszy mężczyzna zbulwersował się. 

-Narzeczonym. Co z nią? Czy ktoś może mi coś wreszcie powiedzieć?! - blondyn zaczął krzyczeć i gestykulować dłońmi. Lekarz wypchnął go za drzwi i sam po chwili wyszedł. 

-Pacjentka została potrącona przez samochód. Na szczęście nie osiągnął on maksymalnej prędkości i nie wyrządził dużo szkód pana narzeczonej. Miała wstrząs mózgu i ma złamaną nogę i kilka żeber. Jak na okoliczności wypadku, to naprawdę niewiele. Jak na razie jest w śpiączce, lecz może obudzić się w każdej chwili. - cała czwórka odetchnęła z ulgą. Staruszek uniósł kącik ust ku górze i poszedł do innych pacjentów. 

-Cholera jasna. Jak ja nienawidzę szpitali. - burknął Clifford i oparł czoło o zimną ścianę. Irwin zgodził się z nim i poszedł po kawę, twierdząc, że dużej nie wytrzyma bez kofeiny. Luke zaś zsunął się po ścianie i skulił jak mały chłopiec. Cała ta sytuacja była dla niego trudna. Nigdy nie czuł czegoś podobnego. Nigdy na nikim nie zależało mu tak bardzo, oczywiście nie wliczając zespołu. Mógł godzinami patrzeć w oczy Sophie, słuchać jej śmiechu i nigdy by mu się to nie znudziło. Ash wrócił z porcją dla siebie i Caluma. Podał mu kubeczek i uśmiechnął lekko. Brunet podziękował mu skinieniem głowy. Był pogrążony w swoim własnym świecie.

-A o mnie to nikt nie pomyślał?  - westchnął kolorowo włosy i ruszył w stronę bufetu. Zatrzymał się nagle, gdy usłyszał piskliwy głosik kuzynki poszkodowanej. Camil krzyczała na pozostałych i niemal błagała, aby wszystko jej wyjaśnili. Cliffo zaśmiał się pod nosem i zostawił ich z tą rozwścieczoną bestią.

-Hemmings. Mam do ciebie dość istotne pytanie. - zaczął Ashton. Starannie dobierał słowa, aby nie rozgniewać Lu.

-I tak je zadasz Irwin.

-Co do cholery będzie z naszą trasą koncertową? 

If you had a twin, I would still choose you. // L.HDonde viven las historias. Descúbrelo ahora