eighty-three

9.2K 825 130
                                    

*gwiazdkujcie i komentujcie♥*

Tydzień później Sophie otrzymała telefon od ojca, że mama miała wypadek i leży w szpitalu w LA. Załamała ją ta wiadomość. Spakowała szybko potrzebne rzeczy i wsiadła w pierwszy samolot, który leciał w tamtym kierunku. Z tego wszystkiego zapomniała telefonu. Gdy dotarła na miejsce, jak najszybciej wybrała się sprawdzić, co z rodzicielką. Jej stan nie był tak zły, jak sądziła. Starsza kobieta kontaktowała, lecz musiała zostać przez jakiś czas pod opieką lekarza. Soph została z rodzicami przez miesiąc. Nie rozmawiała przez ten czas z chłopcami. Nie miała do tego głowy.

Luke chodził zdenerwowany. Nie wiedział, czemu dziewczyna mu nie odpisuje. Gdy dzwonił, włączała się poczta głosowa. Zaczynał się martwić. To samo reszta zespołu. Pojechali wszyscy pod jej dom i zaczęli pukać. Nikt nie otwierał, telewizor nie grał, światła zgaszone. Pustka.

-Kurwa mać!  - Hemmings kopnął mocno doniczkę, która uległa zniszczeniu. Cal położył mu rękę na ramieniu.

-Spokojnie. Na pewno nic jej nie jest.- próbował go pocieszyć, choć sam był kłębkiem nerwów.

-Nie masz pewności! Żaden z nas nie ma!

-Krzyk ci w niczym nie pomoże matole! - Cliffo się na niego wydarł.

-Mogłeś się za nią brać, kiedy była dostępna... - dodał Ash.

-Jesteście beznadziejni. To wasza przyjaciółka!  Nie martwicie się?!   Nie mamy od niej znaku życia od  trzech tygodni! - Lu gestykulował rękami.

-Martwimy, ale może chciała odpocząć? Odizolować się? - zaproponował Michael.

-Jak wróci, to nawtykam jej do tej seksownej dupy. - westchnął i poszedł do auta. Pozostali spojrzeli po sobie i również wsiedli.

Hemmings nie poddawał się. Codziennie wydzwaniał i pisał wiadomości. Z dnia na dzień czuł się coraz gorzej. Tęsknił za nią. 

Ostatniego dnia pobytu w LA, Sophie pożyczyła telefon od taty i weszła na chat. Miała cholernie dużo wiadomości od każdego z  chłopców, jednak najwięcej od Hemmingsa. Zrobiło jej się głupio i zaczęły męczyć ją wyrzuty sumienia.

kissmyass: przepraszam Luke...

mydickisbig: BOŻE NARESZCIE MOJE PROŚBY ZOSTAŁY WYSŁUCHANE!  CO TY SOBIE MYŚLAŁAŚ?! MOGŁAŚ POWIEDZIEĆ, ŻE MASZ NAS DOŚĆ, A NIE MARTWIĆ WSZYSTKICH! JEZU TAK SIĘ BAŁEM, ŻE COŚ CI SIĘ STAŁO!

kissmyass: przepraszam Lu, bardzo cię przepraszam

kissmyass: jestem u rodziców, mama miała wypadek, zapomniałam telefonu z domu

kissmyass: jutro wracam...

mydickisbig: kiedyś cię zabiję

kissmyass: przepraszam sunny :c

Jeszcze dzisiaj dziewczyna wsiadła w samolot, aby jutro być w Syndey. Bała się, że przyjaciele jej tego nie wybaczą. Zasnęła, opierając się o okno i słuchając solówek Luke'a na mp3.

Wylądowała w godzinach popłudnowych. Zabrała swoje walizki i skrępowana ruszyła ku wyjściu. W tym samym czasie Hemmo rozglądał się po lotnisku, aby ujrzeć brunetkę. Był bardzo zły, ale tęsknota zwyciężyła. Nareszcie ją znalazł. Bez zastanowienia zaczął biec w jej stronę, ignorując nawoływanie fanek i dziwne spojrzenia ludzi. Wziął ją w swoje ramiona i uniósł.

-Lu... - wtuliła się w niego i objęła za szyję.

-Jesteś największą idiotką na świecie. - postawił ją i patrzył w oczy.

-Przepraszam... - spuściła wzrok ze skruchą. Blondyn uniósł jej podbródek i przybliżył twarz do jej.

-Nigdy więcej mnie tak nie zostawiaj. - szepnął wprost w jej usta i musnął je delikatnie, bojąc się odtrącenia. Dziewczyna nie odsunęła się, więc pogłębił pieszczotę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo o tym marzył. Sophie po chwili zdziwienia zaczęła oddawać pocałunki. Było jej tak dobrze. Miała ochotę skakać ze szczęścia. Stali na lotnisku,  w swych objęciach, a fanki robiły im zdjęcia, żeby mieć czym chwalić się na twitterze. Mieli to gdzieś. Nic poza nimi aktualnie się nie liczyło. 

If you had a twin, I would still choose you. // L.HWhere stories live. Discover now